Ostatnio przeczytane
piątek, 31 grudnia 2021
sobota, 18 grudnia 2021
poniedziałek, 20 września 2021
sobota, 11 września 2021
poniedziałek, 30 sierpnia 2021
Wszystkie nasze obietnice - Colleen Hoover
Czy małżeństwo może się skończyć, kiedy nie skończyła się miłość? Quinn kocha swojego męża Grahama, ale zastanawia się, czy nadal chce być jego żoną. Ich związek zaczął się nietypowo – poznali się, kiedy zostali zdradzeni przez swoich wcześniejszych partnerów. Dzień, który miał być emocjonalną katastrofą, okazał się dla nich początkiem głębokiej miłości i pięknego związku. Jednak z czasem małżeństwo zaczęło uwierać, nie spełniało swojej roli, przestało wystarczać. Quinn musi podjąć decyzję, czy nadal chce tego związku i czy potrafi żyć bez swojego męża.
Piękna opowieść o akceptacji tego, na co nie mamy wpływu i walce o to, co ważne, o miłości między dwojgiem ludzi, która nie ugina się pod ciężarem trosk i problemów. To jest książka o tym, co zrobić, aby niepowodzenia nie przysłoniły tego, co w życiu jest najważniejsze – nas samych.
Piękna opowieść o akceptacji tego, na co nie mamy wpływu i walce o to, co ważne, o miłości między dwojgiem ludzi, która nie ugina się pod ciężarem trosk i problemów. To jest książka o tym, co zrobić, aby niepowodzenia nie przysłoniły tego, co w życiu jest najważniejsze – nas samych.
czwartek, 26 sierpnia 2021
Światło w środku nocy - Jojo Moyes
To jest książka dla kobiet o kobietach. Nigdy nie utożsamiałam się z postulatami dzisiejszych feministek – niektórych ich żądań zwyczajnie nie rozumiem, inne nie są dla mnie istotne. Oczywiście mogę zrozumieć, że ktoś inny widzi problem tam, gdzie jak go nie dostrzegam, ale takie książki jak ta, pokazują jak trudną i długą drogę musiały przejść kobiety. Jojo wraca do czasów, które dla nas i naszego kręgu kulturowego są zamierzchłą przeszłością, czymś, czego nie potrafimy zrozumieć. A warto pamiętać, że wolność nikomu nie została podarowana (no, może tylko biali, bogaci mężczyźni rościli sobie do niej prawo). O wolność zawsze trzeba było walczyć. I tak w zasadzie jest do dzisiaj.
Alice wychodzi za mąż za przystojnego Amerykanina i z Anglii przenosi się do Baileyville, w stanie Kentucky. Choć początkowo wydawało jej się, że w końcu wyrwała się z rodziny, która jej nie rozumiała, ostatecznie zauważa, że dom teścia stał się dla niej kolejnym więzieniem. Na domiar złego mąż nie potrafi sprzeciwić się ojcu, a pamięć o nieżyjącej teściowej stanowi świętość w całym domu. Alice postanawia dołączyć do kobiet pracujących w konnej bibliotece i mimo początkowego sprzeciwu teścia, udaje jej się dopiąć swego. Razem z Margery, która zarządza obwoźną biblioteką, poznaje górskie trasy i dostarcza książki tym, którzy sami nie mogą po nie dotrzeć. Alice czuje się potrzebna i doceniana, a dodatkowo uczy się od przyjaciółki, co to znaczy mieć swoje zdanie i walczyć o to, co uznaje za słuszne.
Najlepsze w tej książce jest to, że mężczyźni są tutaj tłem dla fantastycznych kobiet. To one są głównymi postaciami, a wątki miłosne są zdecydowanie drugoplanowe. Miłość nie oślepia i nie ogłupia, jest akceptowalnym dodatkiem. Pojawia się również kwestia rasizmu, wykorzystywania pracowników przez właścicieli kopalni, przemoc domowa i edukacja seksualna. A wszystko to w proporcjonalnej mieszance wybitnego pióra autorki. Z każdą kolejną książką uwielbiam ją bardziej.
Alice wychodzi za mąż za przystojnego Amerykanina i z Anglii przenosi się do Baileyville, w stanie Kentucky. Choć początkowo wydawało jej się, że w końcu wyrwała się z rodziny, która jej nie rozumiała, ostatecznie zauważa, że dom teścia stał się dla niej kolejnym więzieniem. Na domiar złego mąż nie potrafi sprzeciwić się ojcu, a pamięć o nieżyjącej teściowej stanowi świętość w całym domu. Alice postanawia dołączyć do kobiet pracujących w konnej bibliotece i mimo początkowego sprzeciwu teścia, udaje jej się dopiąć swego. Razem z Margery, która zarządza obwoźną biblioteką, poznaje górskie trasy i dostarcza książki tym, którzy sami nie mogą po nie dotrzeć. Alice czuje się potrzebna i doceniana, a dodatkowo uczy się od przyjaciółki, co to znaczy mieć swoje zdanie i walczyć o to, co uznaje za słuszne.
Najlepsze w tej książce jest to, że mężczyźni są tutaj tłem dla fantastycznych kobiet. To one są głównymi postaciami, a wątki miłosne są zdecydowanie drugoplanowe. Miłość nie oślepia i nie ogłupia, jest akceptowalnym dodatkiem. Pojawia się również kwestia rasizmu, wykorzystywania pracowników przez właścicieli kopalni, przemoc domowa i edukacja seksualna. A wszystko to w proporcjonalnej mieszance wybitnego pióra autorki. Z każdą kolejną książką uwielbiam ją bardziej.
wtorek, 24 sierpnia 2021
środa, 21 lipca 2021
Córka zegarmistrza - Kate Morton
Są takie książki, które trzeba przeczytać na jednym oddechu, żeby nie stracić wątku, żeby skutecznie powiązać ze sobą wszystkie nici opowieści, żeby poskładać w całość rozsypane puzzle ludzkich życiorysów. Każda z historii, o której czytamy mogłaby być osobną powieścią, a jej bohaterowie mogliby jeszcze dużo nam opowiedzieć. Jednak Kate Morton zebrała je wszystkie w jedną, fascynującą podróż przez pokolenia, począwszy od XIX w., aż po współczesność, dla której punktem stycznym jest posiadłość Birchwood Manor. Dom, umiejscowiony w zakolu rzeki, jest świadkiem wielu niezwykłych zdarzeń. Pięknych i radosnych, a także nieszczęść, które przytrafiły się jego gościom. Dom ma szczególnego mieszkańca, który opowiada nam historię swojego życia, trudów, lęków, przyjaźni i miłości, aż po śmierć. Birdie Bell to niezwykła postać – piękna kobieta, mądra i dobra przyjaciółka, szlachetna i wyrozumiała. A jednak została zapamiętana jako złodziejka i oszustka. Kiedy 150 lat po jej śmierci młoda archiwistka odnajduje fotografię Birdie oraz szkicownik z rysunkiem domu, postanawia dowiedzieć się kim była kobieta ze zdjęcia i dlaczego narysowany budynek do złudzenia przypomina dom z bajki, którą opowiadała jej mama.
Razem z opowieścią krążymy przez czas i miejsca, nieustannie powracając do Birchwood, jak gołębie pocztowe. Dom nas przyciąga, chce pokazać nam swoje tajemnice. Odkrycie co się tam wydarzyło, nie tylko latem 1862 r., ale co się tam wydarza cały czas, przynosi mnóstwo satysfakcji, a podomykanie wszystkich wątków, pozwala spokojnie zasnąć.
Piękna, ponadczasowa opowieść o sztuce, miłości, życiu i wyborach, które zawsze mają swoje konsekwencje. Jestem zachwycona tą książką, jestem zachwycona autorką, która podarowała mi kilkanaście godzin prawdziwej uczty dla wyobraźni.
wtorek, 22 czerwca 2021
Kłamstwa od serca - Emily Giffin
To jest mój pierwszy egzemplarz recenzencki.
Niezwykle miłe uczucie czytać książkę zanim trafi ona na półki księgarń. Dziękuję @wydawnictwootwarte
Cecily i Matthew tworzą długoletni, względnie szczęśliwy związek. Ona chce stabilizacji, on nie jest do końca przekonany do wyboru tej drogi. W końcu dziewczyna kończy ich relację, dochodząc do wniosku, że nie może dłużej trwać w próżni. Chcąc zagłuszyć smutek idzie do pobliskiego baru, gdzie spotyka Granta. Nawiązuje się między nimi niezwykła więź i wzajemne zaufanie.
Wkrótce, kiedy cały świat wstrzymuje oddech po atakach na WTC, Cecily traci kontakt z Grantem. Wiedząc, że pracował na giełdzie, dziewczyna obawia się najgorszego. Niedługo potem dowiaduje się, że ktoś jeszcze poszukuje Granta. Nawiązuje kontakt z tą kobietą i odkrywa, że Grant wiele przemilczał.
Przypuszczam, że ta książka miała być o tym, że budowanie relacji bez szczerości nie ma sensu, że wcześniej czy później, prawda musi wyjść na jaw. Dla mnie jednak najważniejszym wątkiem jest to, czy słusznie robimy, zadowalając się nieidealnymi związkami – z przyzwyczajenia, z braku kogoś lepszego, ze względu na wiek czy wspólną, miłą przeszłość. To jest oś tej powieści, moim zdaniem najważniejsza, choć niedostrzegalna na pierwszy rzut oka. Wątek bycia niewystarczającą, niedostatecznie dobrą dla innej osoby przewija się przez całą historię Cecily.
Bardzo lubię lekkie, swobodne pióro Emily. Doceniam jej wnikliwość w opisywaniu charakterów postaci, szczególnie kobiet. Tym razem wątek romantyczny nieco przyćmił determinację Cecily do budowania szczęścia na własnych zasadach, ale to i tak było niezwykle miłe i długo wyczekiwane spotkanie z autorką.
Cecily i Matthew tworzą długoletni, względnie szczęśliwy związek. Ona chce stabilizacji, on nie jest do końca przekonany do wyboru tej drogi. W końcu dziewczyna kończy ich relację, dochodząc do wniosku, że nie może dłużej trwać w próżni. Chcąc zagłuszyć smutek idzie do pobliskiego baru, gdzie spotyka Granta. Nawiązuje się między nimi niezwykła więź i wzajemne zaufanie.
Wkrótce, kiedy cały świat wstrzymuje oddech po atakach na WTC, Cecily traci kontakt z Grantem. Wiedząc, że pracował na giełdzie, dziewczyna obawia się najgorszego. Niedługo potem dowiaduje się, że ktoś jeszcze poszukuje Granta. Nawiązuje kontakt z tą kobietą i odkrywa, że Grant wiele przemilczał.
Przypuszczam, że ta książka miała być o tym, że budowanie relacji bez szczerości nie ma sensu, że wcześniej czy później, prawda musi wyjść na jaw. Dla mnie jednak najważniejszym wątkiem jest to, czy słusznie robimy, zadowalając się nieidealnymi związkami – z przyzwyczajenia, z braku kogoś lepszego, ze względu na wiek czy wspólną, miłą przeszłość. To jest oś tej powieści, moim zdaniem najważniejsza, choć niedostrzegalna na pierwszy rzut oka. Wątek bycia niewystarczającą, niedostatecznie dobrą dla innej osoby przewija się przez całą historię Cecily.
Bardzo lubię lekkie, swobodne pióro Emily. Doceniam jej wnikliwość w opisywaniu charakterów postaci, szczególnie kobiet. Tym razem wątek romantyczny nieco przyćmił determinację Cecily do budowania szczęścia na własnych zasadach, ale to i tak było niezwykle miłe i długo wyczekiwane spotkanie z autorką.
piątek, 11 czerwca 2021
środa, 5 maja 2021
piątek, 30 kwietnia 2021
piątek, 16 kwietnia 2021
czwartek, 8 kwietnia 2021
czwartek, 4 marca 2021
czwartek, 18 lutego 2021
poniedziałek, 8 lutego 2021
niedziela, 31 stycznia 2021
niedziela, 24 stycznia 2021
wtorek, 19 stycznia 2021
Stacje serc - Monika Sjöholm
Przeczytałam tę powieść trochę poza kolejnością. Zwykle sięgam po lektury z mojej nieprzeczytanej półki, wpatrując się w nią uprzednio i nasłuchując, która książka do mnie przemówi. Stacje serc nawet na chwilę nie stanęły na tej półce.
Zaczęłam czytać bez oczekiwań, ale z wielką życzliwością dla autorki. Znamy się z Moniką od wielu lat, choć ostatnio nasze kontakty nieco się rozluźniły. Jednak kiedy napisała mi, że wydaje książkę, nie mogłam się doczekać spotkania z jej niezwykłą wrażliwością, otwartością na świat i ludzi, które, nie miałam co do tego wątpliwości, znalazły się w jej twórczości.
Stacje serc to historia Róży i Mateusza. Ona, z urodzenia Warszawianka, w bardzo trudnym momencie swojego życia, bez celu, bez planu, pielęgnująca swoje smutki. On, od jakiegoś czasu wolny ptak, podróżujący po świecie, z wyboru bez domu i korzeni. Spotykają się w upalne lato w okolicy kolejnych stacji warszawskiego metra i odkrywają, że kiedy życie rozpadnie się na kawałki, nie można iść naprzód, póki człowiek nie spróbuje być dobrym i wyrozumiałym dla siebie samego.
Niektórym czytelnikom ta książka może się wydać nieco przegadana. Pełno w niej przeróżnych środków stylistycznych – emfazy, peryfrazy czy hiperboli. Wiele razy trzeba się zatrzymać, przeczytać jakiś fragment ponownie, żeby zrozumieć użyte metafory. Pojedyncze słowa, złapane w przelocie myśli. Ale właśnie to drobiazgowe opisywanie dzisiejszego świata jest wartością tej powieści. Spostrzeżenia Róży są lustrem, w którym odbijają się nasze współczesne złudzenia. Monika pisze barwnie, wyraziście i bezkompromisowo. Nie pudruje i nie koloruje. Wygarnia nam wszystkim powierzchowność, minimalizm w relacjach i nieszczerość. Dokąd tak biegniemy, że nie mamy czasu dla przyjaciół, rodziny, dla siebie? Czas się zatrzymać i dostrzec to, co ważne.
Dodatkowo szczególnie przyjemne było dla mnie odkrywanie autorki na kartach powieści – jej ulubiony autor, błękitna biblioteczka przeniesiona do księgarni, ukochane koty, jej miłość do Warszawy zamknięta w czułości słów, gdy opisywała ulubione zakątki stolicy.
Stacje serc to niezwykła książka. Przemyślana i dopracowana, choć niepozbawiona kilku błędów formalnych (swoją drogą to dziwne, że redakcja ich nie wychwyciła). Mam nadzieję, że kolejne książki Moniki będą równie poruszające. Trzymam kciuki.
Zaczęłam czytać bez oczekiwań, ale z wielką życzliwością dla autorki. Znamy się z Moniką od wielu lat, choć ostatnio nasze kontakty nieco się rozluźniły. Jednak kiedy napisała mi, że wydaje książkę, nie mogłam się doczekać spotkania z jej niezwykłą wrażliwością, otwartością na świat i ludzi, które, nie miałam co do tego wątpliwości, znalazły się w jej twórczości.
Stacje serc to historia Róży i Mateusza. Ona, z urodzenia Warszawianka, w bardzo trudnym momencie swojego życia, bez celu, bez planu, pielęgnująca swoje smutki. On, od jakiegoś czasu wolny ptak, podróżujący po świecie, z wyboru bez domu i korzeni. Spotykają się w upalne lato w okolicy kolejnych stacji warszawskiego metra i odkrywają, że kiedy życie rozpadnie się na kawałki, nie można iść naprzód, póki człowiek nie spróbuje być dobrym i wyrozumiałym dla siebie samego.
Niektórym czytelnikom ta książka może się wydać nieco przegadana. Pełno w niej przeróżnych środków stylistycznych – emfazy, peryfrazy czy hiperboli. Wiele razy trzeba się zatrzymać, przeczytać jakiś fragment ponownie, żeby zrozumieć użyte metafory. Pojedyncze słowa, złapane w przelocie myśli. Ale właśnie to drobiazgowe opisywanie dzisiejszego świata jest wartością tej powieści. Spostrzeżenia Róży są lustrem, w którym odbijają się nasze współczesne złudzenia. Monika pisze barwnie, wyraziście i bezkompromisowo. Nie pudruje i nie koloruje. Wygarnia nam wszystkim powierzchowność, minimalizm w relacjach i nieszczerość. Dokąd tak biegniemy, że nie mamy czasu dla przyjaciół, rodziny, dla siebie? Czas się zatrzymać i dostrzec to, co ważne.
Dodatkowo szczególnie przyjemne było dla mnie odkrywanie autorki na kartach powieści – jej ulubiony autor, błękitna biblioteczka przeniesiona do księgarni, ukochane koty, jej miłość do Warszawy zamknięta w czułości słów, gdy opisywała ulubione zakątki stolicy.
Stacje serc to niezwykła książka. Przemyślana i dopracowana, choć niepozbawiona kilku błędów formalnych (swoją drogą to dziwne, że redakcja ich nie wychwyciła). Mam nadzieję, że kolejne książki Moniki będą równie poruszające. Trzymam kciuki.
niedziela, 3 stycznia 2021
Subskrybuj:
Posty (Atom)