Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

poniedziałek, 31 grudnia 2018

Piknik pod wiszącą skałą - Joan Lindsay

Wisząca Skała to popularne dziś miejsce wycieczek  turystów odwiedzających okolice Melbourne. Wszystko za sprawą historii opisanej przez Joan Lindsay i zekranizowanej przez Petera Weira. Zwykła wulkaniczna skała stała miejscem tajemniczym i pełnym grozy.
W dzień Św. Walentego 1900 r. kilkanaście dziewcząt wraz z dwiema nauczycielkami udaje się na piknik w okolice Wiszącej Skały. W trakcie leniwego popołudnia cztery z nich odłączają się od grupy i udają się na spacer w górę ścieżki. Po godzinie wraca jedna - Edyta Horton, w podartym ubraniu, roztrzęsiona i zapłakana. W międzyczasie na poszukiwanie dziewcząt udaje się jedna z nauczycielek, ale i ona nie wraca do grupy. 
Autorka na wstępie utrzymuje, że rzeczony piknik naprawdę miał miejsce. Celowym zabiegiem, mającym wzbudzić niepokój w czytelniku, jest również brak rozwiązania zagadki, co się stało w czasie pikniku i dlaczego jedna z dziewcząt, którą odnaleziono po tygodniu poszukiwań, niczego nie pamięta. Żaden sekret nie zostaje wyjawiony, żadna zagadka rozwiązana. Pozostajemy z pytaniami i z myślą, czy cokolwiek z tej historii może być prawdą. W moim odczuciu jedynie miejsca i fascynująca australijska przyroda.

niedziela, 30 grudnia 2018

Modlitwa do morza - Khaled Hosseini

To w sumie nie jest książka. To cegiełka, którą możesz kupić, by wspomóc edukację imigrantów w szkole w Berezówce.
Kupując tę książkę, wiedziałam, że nie mogę liczyć na długą i bogatą treść. Spodziewałam się jednak opowiadania, historii ojca i syna, ich dramatycznej ucieczki z własnego domu. Dostałam kilka wersów, niewiele słów, do których sama muszę dobudować treść. Muszę sobie wyobrazić dom, którego już nie ma, rodzinę, która została rozbita, zniszczone dzieciństwo małego Marwana. Wyczytać mogę jedynie słowa modlitwy ojca, który boi się podróży przez morze i boi się tego, co czeka ich na nowym lądzie. Wie jednak, że nie mogą zostać.
Jeśli odrzucić własne niespełnione oczekiwania i zagłębić się w lęki ojca, można poczuć jego strach i żal.
Uwielbiam pióro tego autora i rozumiem jego potrzebę wypowiedzenia się w sprawie uchodźców (robi to zresztą od bardzo dawna), jednak trudno było mi pogodzić się z tym, że książkę, na którą czekałam kilka lat, musiałam odłożyć po kilku minutach.

piątek, 28 grudnia 2018

Zakazany owoc - Jojo Moyes

Jedna z pierwszych książek w dorobku autorki, jeszcze niedojrzalej, nieumiejącej poradzić sobie z mnogością wątków, które pojawiły się w jej głowie. 
Lottie i Celia wychowują się w nadmorskim Merham. Jest to senne miasteczko, w którym wszystko ma ustalony porządek, a jego mieszkańcy nie akceptują żadnych zmian. W końcu w jednym z domów na klifie zamieszkuje bohema, co nie spotyka się entuzjazmem lokalnego społeczeństwa. Jedynie dziewczynki są zafascynowane światem artystycznej cyganerii i zaprzyjaźniają się z mieszkańcami Arkadii. Rodzice Celii, chcąc ją odseparować od tych, którzy mają zły wpływ na ich córkę, wysyłają ją do internatu, co rozdziela ją z Lottie i ma niebagatelny wpływ na przyszłość obu przyjaciółek.
To jest początek historii i na niej zbudowane są późniejsze decyzje bohaterek.
Autorka nie poradziła sobie ze wszystkimi wątkami, które chciała opowiedzieć, ale na plus na pewno jest to, że chociaż sama historia miłosna jest banalna, to jednak Jojo próbowała umiejscowić są w niebanalnych okolicznościach.

piątek, 30 listopada 2018

Złe towarzystwo - Robyn Harding

Rodzina Sandersów sprawia wrażenie idealnej. Kochająca żona, pracowity mąż i zdolna, ułożona córka. Wszyscy jednak mają na sumieniu swoje grzeszki i zdają sobie sprawę, że to co widać na zewnątrz, to tylko pozory.
Zbliżają się 16. urodziny Hannah. Dziewczyna chce urządzić przyjęcie dla znajomych. Może zaprosić kilka koleżanek i spędzić wieczór na oglądaniu filmów. Nuda. Ale koleżanki dziewczyny, jak i ona sama, nie są takie grzeczne, jak to się może wydawać. W czasie przyjęcia dochodzi do wypadku i ktoś powinien ponieść za to odpowiedzialność. Na jaw wychodzi wiele brudów i złych intencji.Nie do końca uwierzyłam w tę historię. Nie umiem sobie wyobrazić, że kiedy drugiej osobie dzieje się krzywda, nastolatka, która wcześniej sprawiała wrażenie dobrze wychowanej, byłaby w stanie utrzymać w tajemnicy to, co naprawdę wydarzyło się na imprezie. Szczególnie wobec konsekwencji, które spadły na jej rodzinę. Rozumiem, że wciągnęła są popularność wśród rówieśników, że chciała błyszczeć i być lubianą. Ale w obliczu tego co się stało, dobre cechy lub strach przed odpowiedzialnością powinien wziąć górę nad chęcią chwilowego utrzymania się na fali. A może po prostu nie rozumiem mentalności amerykańskiej młodzieży, dlatego chęć stania na świeczniku za wszelką cenę zupełnie do mnie nie przemawia.

Pomiędzy siostrami - Kristin Hannah

Clarie i Meghann do pewnego momentu wychowywały się razem. Ich matka zajęta była sobą i nie przywiązywała wagi do macierzyńskich obowiązków. Starsza z sióstr opiekowała się młodszą, chcąc chronić ją przed wszystkimi nieszczęściami tego świata. Ich drogi rozeszły się, kiedy ojciec Clarie postanowił zaopiekować się córką. Meghann poczuła się odtrącona i niekochana. To odcisnęło piętno na jej charakterze i ukształtowało ją jako twardą, zimną kobietę, która nie chce poddawać się czemuś tak niestałemu, jak uczucia.
Spontaniczna i łatwowierna Clarie jest jej przeciwieństwem.
Przygotowania do śluby Clarie z Bobbym, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia, stają się początkiem zmian w relacjach między siostrami.
Lubię sięgać po dawniejsze książki uznanych autorów. Lubię obserwować, jak ich pióro zmieniało się od debiutu, jak inną tematykę poruszali wcześniej. To jest książka wydana w 2003 roku - tkliwa historia, mająca wzruszyć czytelnika, Historia dość banalna, przewidywalne zakończenie. Jednak nie można odmówić autorce dbałości o szczegóły i spójną narrację.

Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu - Anna McPartlin

Anna McParlin napisała przepiękną opowieść o chłopcu, którego życie zaczęło i skończyło się tragicznie. Jeremy został poczęty w wyniku gwałtu. Mimo to był kochany i upragniony, a dla swojej mamy i babci okazał się prawdziwą podporą. Jeremy był dobry, serdeczny i miły. Nie sprawiał problemów wychowawczych i zawsze służył pomocą. Wydawałoby się, że jest idealny. Ale on sam myślał o sobie inaczej. Wstydził się tego kim był i bał się mówić o tym, co czuje.
Jeremy’ego i jego rodzinę poznajemy dzięki opowieści jego mamy, która 20 lat po śmierci syna wydała książkę o tym, dlaczego jej syn umarł i kto go zabił. Już na początku dowiadujemy się, że szczęśliwego zakończenia nie będzie.
Maisie mówi o tym wyraźnie – mój syn umarł 1 stycznia 1995 roku. A mimo to czytając, chcesz wierzyć, że ten wrażliwy, dobry chłopiec będzie miał szczęśliwe i długie życie.
To jest książka o tym, jak wielką siłę mają słowa - te wypowiadane z miłością, a przede wszystkim te, w których brzmi pogarda.

środa, 31 października 2018

To przez ciebie - Mhairi McFarlane

Poczucie humoru często jest reakcją na negatywne zdarzenia. W ten sposób ratujemy się przed szaleństwem, rozpaczą lub traumą. Życie Delii Moss było ułożone i stabilne – praca w urzędzie, wieloletni związek, wspólne mieszkanie. Delia snuła ślubne plany, ale Paul nie ma zamiaru się oświadczyć. Dziewczyna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i w 10. rocznicę związku poprosiła Paula, żeby się z nią ożenił. I to był początek końca. Późniejsze wydarzenia i decyzje zmieniły nudną egzystencję Delii w pełne niespodzianek życie singielki.
Przeprowadzka, nowa praca, nowe znajomości, szemrane interesy szefa i jeden wkurzający dziennikarz. Delia nie o takim życiu marzyła, ale można się domyślać, że wyjdzie jej to na dobre. Oczywiście o ile nauczy się myśleć o sobie i dbać o swoje szczęście. Wtedy nawet uczuciowy rollerkoster będzie pasjonującą przygodą.
Dużo dobrego humoru i dystansu do siebie bohaterki są mocnymi atutami tej książki. Dobrze się bawiłam poznając Delię i jej świat.

Emma i ja - Elizabeth Flock

Nawet najlepszy temat może być ujęty nieudolnie, a sposób pisania (lub tłumaczenia) potrafi zepsuć to, co miało być zaskoczeniem. Bo jeśli niemal od razu domyślasz się tego, co zostanie powiedziane na końcu powieści, to czytając, myślisz sobie tylko: „miałam rację, miałam rację, miałam rację”.
Jak to napisać, żeby nie zdradzić tego, co w założeniu autorki miało pozostać niewyjaśnione do samego końca? 
Carrie Parker wychowuje się w brutalnej rodzinie, w której ojczym dopuszcza się agresji i przemocy seksualnej, a matka jest obojętna na dziejącą się krzywdę. We wspomnieniach dziewczynki szczęśliwy dom był wtedy, gdy żył jej tata. A później było już tylko źle i jeszcze gorzej. Carrie ma osiem lat, a jej siostra Emma sześć. Język, jakim posługują się dziewczynki, myślenie abstrakcyjne, empatia i odpowiedzialność, za drugą osobę są nieadekwatne do wieku. Gdyby autorka postarzyła bohaterki o 2-3 lata być może ich przemyślenia i decyzje nie byłyby aż tak niewiarygodne. Chociaż zachowanie młodszej Emmy w zasadzie jest nielogiczne i nieprawdopodobne, niezależnie od jej wieku. Emma jest odważna, zbuntowana, nie boi się sadystycznego ojczyma pedofila (mówimy o sześciolatce) i chroni siostrę, a mimo to nie zyskuje akceptacji matki. Gdzie w tym wiarygodność?
To nie jest książka z mojego top. Temat trudny, ale nie niemożliwy do opisania. Niejednokrotnie czytałam powieści, w których wątek molestowania i maltretowania dzieci był przedstawiony w sposób, który wzbudzał silne emocje, zaskakiwał i przywoływał współczucie. Tutaj myślałam tylko o tym, że ta historia jest niewiarygodna i niespójna i że „miałam rację”.

Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek - Mary Ann Shaffer i Annie Barrows

Listy. Kiedyś najważniejsza forma komunikacji na odległość. Kiedy telefony były rzadkością, kiedy dzielące kilometry stanowiły przeszkodę, w listach można było pisać o sobie, o tym co się przydarzyło i opowiedzieć o naszych planach. Oczekiwanie na list to uczucie, którego dziś już nikt nie zna. Zaglądanie do skrzynki, uśmiech na widok koperty z dobrze znanym charakterem pisma. Kiedyś piękna papeteria i różnorakie znaczki. Dziś SMS’y upstrzone emotikonami albo social media. Żałuję, że czas prawdziwych, odręcznych listów już minął. Ale cieszę się, że mogłam tego choć trochę doświadczyć, że dziś mogę pamiętać. A czytając takie książki, jak ta, wiem, co czuli bohaterowie, otrzymując i wysyłając listy.
Juliet Ashton szuka tematu do nowej książki. Niespodziewanie dostaje list od Dawsey’a Adamsa, mieszkającego na wyspie Guernsey. Zaintrygowana Juliet odpisuje Dawsey’owi, a potem zaczyna korespondować z innymi osobami z wyspy, którzy okazują się nietuzinkowi, wyjątkowi i serdeczni. W końcu dziewczyna postanawia odwiedzić nowopoznanych przyjaciół i przekonać się, jacy naprawdę są członkowie Stowarzyszenia miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek. Niezwykła nazwa dla szczególnej organizacji.
Ciepła i mądra książka o przyjaźni w trudnych czasach, o wsparciu, jakie otrzymujemy od innych i o miłości do książek.
Żałuję, że Mary Ann Shaffer napisała tylko tę jedną powieść. Stan jej zdrowia uniemożliwił dokończenie książki, ale z pomocą przyszła jej bratanica Annie Barrows. Muszę przyznać, że wywiązała się z zadania znakomicie i stylem nie odbiega od reszty lektury.

sobota, 29 września 2018

W dół rzeki - John Hart

Mam wrażenie, że za dużo czytam. Niby niemożliwe, ale jak wyjaśnić fakt, że coraz mniej autorów potrafi mnie zaskoczyć. Wszystko co trafia w moje ręce, niezależnie od tego, czy to kryminał, thriller czy obyczajówka, wydaje się przewidywalne. Nie, nie chcę powiedzieć banalne, bo wybieram dobre książki i świetnych autorów (z reguły się nie mylę) i wracam z przyjemnością do tych pisarzy, którzy zdobyli moje serce. Tylko chciałabym znów nie mieć racji, chciałabym się nie domyśleć „kto zabił”.
John Hart pisze fantastycznie. Uwielbiam obyczajowość jego powieści kryminalnych. Morderstwo morderstwem, tajemnica tajemnicą, ale najważniejsi są ludzie. Zawsze. Ich problemy, emocje, wspomnienia, traumy, ich uczucia i marzenia.
Adam Chase opuścił rodzinny dom po procesie w sprawie morderstwa. Został uniewinniony, ale dla sąsiadów i tak był winny. Obiecał sobie, że nigdy nie wróci do Salisbury. Po 5. latach telefon od przyjaciela z dzieciństwa zapala jednak iskrę wspomnień o rodzinie i o miejscu, które było jego domem. Adam chce na nowo być częścią społeczności, która go odrzucała, choć początkowo sobie tego nie uświadamia. Jednak po jego przyjeździe w okolicy znowu ginie człowiek i znowu on zostaje podejrzanym.
Wszystko odpowiednio pokomplikowane, sporo bohaterów, wątki poboczne – nie ma się do czego przyczepić. To naprawdę świetna książka. Tylko moja uwaga dość szybko skupiła się na osobie odpowiedzialnej za zbrodnię sprzed lat, więc nie miałam już przyjemności bycia zaskoczoną. A chciałabym być.

Lesio - Joanna Chmielewska

Książki Chmielewskiej nigdy nie były przedmiotem mojego zainteresowania. Nie dlatego, że nie cenię jej kunsztu i wkładu w polską literaturę. Po prostu zawsze szłam swoimi czytelniczymi ścieżkami, a z Chmielewską nie było mi po drodze.
Swego czasu nabyłam jednak powieść satyryczną zatytułowaną Lesio. Kupiłam ją z myślą o moich dzieciach, aby mogły poznać tę wybitną, szeroko chwaloną autorkę.
Chcąc sprawdzić, czy mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę moim latoroślom i mając nadzieję porządnie pośmiać się przy lekturze, sięgnęłam po historię wyjątkowo pechowego architekta.
Bohaterem jest bardzo zdolny, acz leniwy architekt, naiwny i lekkomyślny, targany silnymi emocjami i podejmujący irracjonalne decyzje pod ich wpływem. Pierwsza część mówi o tym, jak Lesio planuje morderstwo, druga, jak wraz z współpracownikami zamierza przeprowadzić napad na pociąg, a trzecia opowiada o niezwykle trudnym projekcie realizowanym wraz z nowo przyjętym pracownikiem pochodzącym z Danii.
Absurdalny humor, nieprawdopodobne sytuacje, naiwne rozwiązania. Niestety ani mnie to nie rozśmieszyło (dla sprawiedliwości muszę przyznać, że kilka razy uśmiechnęłam się, czytając trzecią część, kiedy uwidaczniała się bariera językowa pomiędzy Bjørn’em a resztą zespołu projektowego), ani nie zainteresowało. Oczywiście rozumiem, że ta książka, jak i pewnie wiele innych autorki, jest satyrą na życie w PRL lat 60., ale nie lubię abstrakcyjnego humoru. Zdecydowanie wolę humor sytuacyjny lub językowy. Wciąż ceniąc dorobek autorki, pozostanę jednak z dala od jej powieści.

Samolot bez niej - Michel Bussi

Najbardziej w książkach Bussiego lubię to, że już na początku zdarza się coś, co sprawia, że kawałki układanki wskakują na właściwe miejsce. I ktoś wie… a ja nie wiem. Tak jest i tutaj – okazuje się, że rozwiązanie zagadki było na pierwszej stronie gazety, która 18 lat wcześniej jako pierwsza poinformowała o katastrofie samolotu na zboczu Mont Trrible. Gazety, którą każdy zainteresowany sprawą widział wielokrotnie. Dlaczego więc dopiero po 18. latach to rozwiązanie stało się oczywiste?
W grudniu 1980 r. rozbił się airbus relacji Stambuł-Paryż. Jedynym pasażerem, który przeżył jest 3-miesięczne dziecko. Problem w tym, że na pokładzie były dwie trzymiesięczne dziewczynki, a żaden sędzia nie umiał orzec, czy ocalała z katastrofy to Emilie Vitral, dziewczynka pochodząca z biednej rodziny, czy raczej Lyse-Rose de Carville, dziedziczka rodzinnej fortuny.
Mathilde de Carville, domniemana babcia dziecka, nie szczędziła pieniędzy na drobiazgowe i długotrwałe śledztwo, które miało ponad wszelką wątpliwość ustalić tożsamość dziewczynki. Wynajęty detektyw Credul Grand-Duc miał za zadanie iść każdym niestandardowym tropem i sprawdzić wszystkie możliwe wątki, byle dotrzeć do prawdy.
Bussi jest zawsze krok przed czytelnikiem, odpowiada na każdą wątpliwość, która pojawia się w twojej głowie – zdjęcia dziewczynki, ubranka, testy DNA. To wszystko ma wyjaśnienie, całkiem wiarygodne, zważywszy na czas, w którym rozgrywa się akcja powieści. Oczywiście pewne zachowania bohaterów są niezrozumiałe, ale również one tworzą tę historię i budują napięcie. 
Mesz być rozczarowany, jeśli domyślisz się przed finałem kim jest (lub kim nie jest) ocalała dziewczynka, ale trick z gazetą uważam za mistrzostwo świata. Rozbudzenie ciekawości – level master.

piątek, 31 sierpnia 2018

Dobry ojciec - Diane Chamberlain

Travis ma zaledwie 23 lata, a już jest ojcem 4-letniej Belli. Wychowuje ją sam, z niewielką pomocą mamy i wiedzie im się całkiem nieźle do momentu, kiedy nieszczęścia zwalają się na ich życie jedno po drugim. Travis traci pracę, ich dom trawi pożar, a babcia Belli umiera. Pozbawieni dachu nad głową, ojciec z córką zamieszkują w vanie. Za namową znajomej wyruszają do Raleigh, gdzie Travis ma podjąć dobrze płatną pracę. Na miejscu jednak okazuje się, że nie chodzi o pracę a o pomoc w kradzieży.
Taki jest główny wątek tej historii, choć niejedyny. Stawiamy sobie oczywiście pytania czy miłość do dziecka może usprawiedliwić  przestępstwo?, co zrobić kiedy świat się wali i nie widać żadnego rozsądnego wyjścia?, jak młody człowiek może poradzić sobie z wychowywaniem dziecka bez żadnego wsparcia? Tyle, że wątek Travisa jest wg mnie najmniej dopracowany. Choć oczywiście kibicujemy temu dobremu chłopakowi, który podjął się trudu wychowywania córki, to przecieramy oczy ze zdumienia, kiedy czytamy o jego niezdecydowaniu, naiwności i szukaniu usprawiedliwień dla niewłaściwych decyzji. I nijak nie możemy tego zwalić na karb młodego wieku bohatera. Travis jest po prostu momentami głupi.
Dużo ciekawszy był dla mnie wątek Erin, która nie umiejąc poradzić sobie z traumą po śmierci dziecka, wyprowadza się od męża. Możemy spoglądać na zrozpaczoną kobietę, która nie wie, jak powinna reagować i jak powinno reagować otoczenie na jej tragedię. Nie akceptuje sposobu przeżywania żałoby, jaki wybrał jej mąż. Erin nie chce żyć dalej i zapomnieć. Ona chce pamiętać i codziennie na nowo zaprzyjaźniać się ze swoim bólem.
Przewidywalność jest największą wadą tej książki, a bohaterowie, których chce się przytulić, jej największą zaletą.

czwartek, 16 sierpnia 2018

W pogoni za świetlikami - Charles Martin

Chase Walker nie pamiętał swojego prawdziwego imienia i nie miał żadnych wspomnień o swojej rodzinie. Miał w głowie tylko jeden obraz – kiedy utknął na torach, a zbliżający się pociąg zwiastował śmiertelne zagrożenie, uratowały go mocne ramiona jego prawdziwego taty. Chase całe życie czekał aż tata po niego wróci. Wychowywał się w rodzinie zastępczej, mając za  wujka Willeego McFarlanda, który wypełniał pustkę w sercu chłopca, udowadniając mu codziennie, że jest najważniejszy na świecie.
Historia powtarza się, kiedy wujek postanawia zaopiekować się niemym chłopcem, znalezionym niedaleko torów. Chase, obserwując, jak wujek zdobywa zaufanie porzuconego dziecka, przypomina sobie wszystko, czego nauczył się w dzieciństwie.
Wujek Willee to wyjątkowa postać. Człowiek o niezwykłej cierpliwości, spokoju i opanowaniu, dla którego godność jest czymś innym niż opinia ludzi, a bogactwo nie jest przywiązaniem do pieniądza. Wujek jest skarbnicą mądrości życiowych, które ubiera w piękne słowa. Warto je zapamiętać.

wtorek, 14 sierpnia 2018

Drugie spojrzenie - Jodi Picoult

Ross Wakeman chce umrzeć. Raz mu się nawet udało, ale po kilku minutach lekarze przywrócili go do życia, nazywając to cudem. Ross ma nadzieję, że po tamtej stronie będzie mógł znowu spotkać się z ukochaną Aimee. Coś jednak trzyma go przy życiu, więc postanawia znaleźć inny sposób na spotkanie z narzeczoną. Zatrudnia się jako obsługa techniczna przy programie Łowcy duchów.
Mimo wielkich nadziei nie udaje mu się zobaczyć żadnego ducha. Odwiedziny u siostry w niewielkim miasteczku Comtosook w stanie Vermont wszystko zmienią. Od czasu, gdy developer rozpoczął budowę centrum handlowego w miejscu pochówku Indian Abenaki, w miasteczku dzieją się niezwykłe rzeczy.
To tylko jeden z wątków i to taki, o którym wydawca pisze na okładce. Nie zdradzam więc zbyt wiele. Mnogość zagadnień na początku może wzbudzać konsternację i ciężko jest powiązać ze sobą wszystkie wątki i bohaterów, ale z każdą stroną wszystko staje się bardziej przejrzyste.
Mamy tutaj wiele tematów – jest problem eugeniki, wierzenia Indian, problem chorób genetycznych, jest nierozwiązana zagadka śmierci młodej dziewczyny i zdarzenia paranormalne.
Wyjątkowo mocno słychać głos, pytający o granice moralności. Eugenika, dziś słusznie potępiana, była kiedyś postrzegana zupełnie inaczej. Współcześnie natomiast wiele środowisk zachwyca się programami In Vitro i badaniami genetycznymi, których celem jest eliminacja chorych zarodków. Czy nasze współczesne postrzeganie moralności tak bardzo różni się od tego, które pozwalało sterylizować ludzi z powodu ich pochodzenia, wad wrodzonych lub złego postępowania?
Jodi umie pisać o sprawach ważnych, trudnych moralnie i nie boi się stawiać niewygodnych pytań. A przy okazji stworzyła piękną historię o miłości silniejszej niż śmierć.

wtorek, 31 lipca 2018

Cicho sza - Lisa Scottoline

Dla swoich dzieci jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Stajemy w ich obronie, wspieramy, kochamy mimo wszystko. Tylko czy w tych kategoriach mieści się złamanie prawa, pogwałcenie moralności?
Jake Buckman jest ojcem 16-letniego Ryana. Ich relacje nie należą do najlepszych, więc Jake, chcąc być „dobrym tatusiem” ulega namowom syna i pozwala poprowadzić mu swój samochód. Po chwili zdarza się wypadek, a Jake, chcąc chronić syna i jego przyszłość, zamierza wziąć winę na siebie. Ta decyzja powoduje całą lawinę kłamstw i poczucia winy, a to nie sprzyja budowaniu dobrych stosunków między rodzicem a synem.
Czasem, czytając książki o takiej tematyce, zastanawiam się jak bym postąpiła w podobnej sytuacji. Jak bym zareagowała, gdyby moje dziecko przez przypadek czy zwykłą głupotę wplątało się w sytuację bez wyjścia? Gdzie jest granica rodzicielskiej tolerancji?
Autorka starała się bardzo dokładnie wyjaśnić motywy działania Jake’a. Wielokrotnie przypominała, jakie konsekwencje mogą spotkać ojca i syna za to co zrobili. Tylko ja w to wszystko nie uwierzyłam. Żaden z argumentów ojca, tego, który powinien stać na straży moralności syna, nie przemówił do mnie w taki sposób, bym mogła ich usprawiedliwić. Dużo bardziej podobała mi się reakcja matki Ryana. To jej postawa i zdecydowanie zrobiły mnie większe wrażenie.
Tematyka niełatwa, zagadka do rozwiązania ciekawa, postaci dobrze zarysowane. Może trudno o akceptację postawy niektórych bohaterów, ale w końcu z postaciami książek jest podobnie jak w życiu - nie wszystkich musimy lubić.

Chłopiec w pasiastej piżamie - John Boyne

Jak opowiadać dzieciom o wojnie? O Holokauście? Prosto.
To wyjątkowo trudny temat, nawet dla dorosłych. O tym, żeby rozmawiać ze współczesnymi dziećmi nikt nie myśli. Bo przecież przyjdzie czas, to się dowiedzą, szkoła ich nauczy, gdzieś zobaczą… Jakoś, gdzieś nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem na przejście przez trudne tematy. Jeśli nie umiesz sobie poradzić sam, nie wiesz, jak znaleźć właściwe słowa, sięgaj po dobre książki. Te, kierowane do dzieci, ale mądre i proste.
Chłopiec w pasiastej piżamie to historia przyjaźni dwóch dziewięciolatków, których los potraktował zupełnie inaczej. Bruno jest synem niemieckiego oficera. W zasadzie nie jest świadomy, że obok toczy się wojna. Żyje otoczony rodziną, służbą i przyjaciółmi w pięknej kamienicy w Berlinie. Pewnego dnia musi się spakować i wyprowadzić do jakiegoś Po-świecia. Nie rozumie co to za dziwne miejsce i dlaczego ludzie po drugiej stronie ogrodzenia całymi dniami chodzą w pasiastych piżamach. W czasie wyprawy odkrywczej poznaje Szmula, który mieszka za ogrodzeniem. Ich rozmowy i spotkania stworzą więź, dla której drut kolczasty nie może być przeszkodą.
W tej książce nie ma brutalnych scen, dramatycznych opisów czy naturalistycznych obrazów. Jest prawda i smutek. I to wystarczy, żeby dzieci zrozumiały to, czego pojąć nie sposób.
Polecam też doskonały film o tym samym tytule z 2008 r. Przejmujący.

Cudowny chłopak - R.J. Palacio

To jest książka dla dzieci, ale napisana jest w taki sposób, że dorośli nie będą się przy niej nudzić. Jest zabawna, mądra i pouczająca. Historia napisana prostym językiem, podzielona na krótkie rozdziały, opowiedziana z perspektywy 10-letniego chłopca Augusta, jego rodziny i kolegów, przyjaciół. August jest cudownym chłopcem, naprawdę wyjątkowym. Jest inteligentny, dobry, ma niezwykle silny kręgosłup moralny i wspaniałe poczucie humoru. Do tego wychowuje się w kochającej rodzinie pełnej akceptacji i miłości, czyli tego wszystkiego, czego potrzebuje każde dziecko, a August szczególnie. Bo on jest inny. Przez bardzo rzadką genetyczną chorobę ma zniekształconą twarz, oczy nie tam, gdzie powinny być, uszy, które nie przypominają uszu, niewłaściwie wykształconą szczękę. Do tej pory miał 27 operacji, ale to nie poprawiło mu wyglądu na tyle, żeby nikt nie zwracał na niego uwagi. A August nie chce, żeby na niego patrzono. Chce być niewidzialny w tłumie, bo idzie do szkoły. Dotychczas uczyła go mama, ale teraz ma się zmierzyć ze światem, poznać rówieśników i wystawić się na ocenę.
Niezwykle mądra i ciepła książka o byciu dobrym dla siebie i dla innych, o przyjaźni i wartościach, które czynią z nas ludzi życzliwych i serdecznych. O akceptacji odmienności, o pomocy, której możemy udzielać. O miłości w rodzinie i o wrażliwości na krzywdę.
To jest książka o całej cudowności tego świata, jaką każdy nas ma w sobie. Wystarczy chcieć z niej korzystać.

Francuskie lato - Catherine Isaac

Zacznę od tytułu. Oryginalny brzmi You, Me, Everything i dużo lepiej oddaje to, o czym jest ta książka. Polski wydawca zdecydował się na Francuskie lato, co już z założenia spłyca tę historię, określa ją jako lekką letnią lekturę.
Jessica ma 10-letniego syna, którego wychowuje z pomocą rodziców. Ojciec Williama, Adam, widuje się z nim sporadycznie i raczej nie nawiązuje więzi, jaką chłopak powinien mieć z ojcem. Rzecz w tym, że Adam sam jest takim dużym dzieckiem. Chłopakiem, który zamiast odpowiedzialności wybrał rozrywkowe życie i pogoń za marzeniami. Jess, za namową chorej matki, jedzie z synem na południe Francji, gdzie Adam prowadzi swój hotel. Chce by William poznał bliżej swojego tatę i żeby Adam mógł posmakować rodzicielstwa. W ciągu tego lata wiele zaszłości zostanie wyjaśnionych i wszystko może się zmienić.
No więc tak, to jest romans. Przede wszystkim miłość, a także trochę zawirowań losu, trudności życiowych, złych wyborów i niełatwych decyzji. Wszystko to jednak podane ze smakiem i dobrym humorem. Nie jest to do końca lekka opowieść pachnąca słońcem i malinami. Jest trochę mądrych słów o byciu rodzicem, o odpowiedzialności za drugiego człowieka. I jest życiowa górka, której Jess nie może pokonać.
Wydawca reklamuje tę książkę jako doskonały wybór dla tych, którzy czytają Jojo Moyes. Trochę niestety na wyrost. Bo choć debiut Catherine Isaac czyta się całkiem przyjemnie, to nie ma tutaj tych emocji i wzruszeń, które potrafi wydobyć Jojo. Nie ma takiego trzęsienia ziemi, które zaskakuje w najmniej spodziewanym momencie. Tutaj wszystko jest trochę za bardzo wygładzone, jakby autorka bała się wprowadzić do życia swoich bohaterów więcej dramatyzmu. A może po prostu nie potrafiła bardziej emocjonalnie opisać tych dramatów, które postawiła na ich drodze.

Moja wina, twoja wina - Liane Moriarty

Sześcioro głównych bohaterów – Clementine i Sam, małżeństwo wychowujące dwie  małe dziewczynki, Erica, przyjaciółka Clementine i jej mąż Olivier oraz Vid i Tiffany, sąsiedzi. Wszyscy spotykają się na grillu, w czasie którego zdarza się pewien incydent. Coś, co ma wpływ na relacje wszystkich obecnych osób. Pytanie brzmi, co ma z tym wszystkim wspólnego nieprzyjemny staruszek mieszkający obok?
Czytasz i zastanawiasz się, co tam się mogło zdarzyć? Kłótnia, żenujące zachowanie, zdrada? Przecież to tylko grill w ogrodzie. Dlaczego po niezobowiązującym spotkaniu zgodne do tej pory małżeństwo rozważa rozwód, dlaczego zaprzyjaźnione do tej pory Erica i Clementine odnoszą się do siebie z dystansem i o co chodzi do diabła z tym staruszkiem? 
Mnóstwo pytań i niewiadomych. A przy okazji niezwykłe studium ludzkich charakterów, spojrzenie na to, co nas kształtuje, co ma wpływ na nasze postrzeganie otoczenia. I konkluzja, która mi niezwykle zapadła w pamięć – małżeństwo, które nie spotyka na swojej drodze problemów, będzie się chwiało przy pierwszej napotkanej trudności. A to, które stale narażone jest na przeciwności i wspólnie je pokonuje, będzie trwało nawet przy największej burzy.

sobota, 30 czerwca 2018

Córki latarnika - Jean E. Pendziwol

Nastoletnia Morgan odmalowuje płot w domu opieki. Tam poznaje niewidomą, lecz niezwykle spostrzegawczą Elizabeth. Znajomość ze staruszką, będzie dla Morgan drogą do poznania prawdy o sobie i podjęcia niezwykle ważnych decyzji.
Elizabeth wychowywała się na Wyspie Porfirowej, gdzie mieszkała razem z rodzicami, braćmi i niemą siostrą bliźniaczką. Tata był latarnikiem i oprócz służbowych sprawozdań o pracy latarni i zdarzeniach na wyspach, skrupulatne prowadził prywatne dzienniki. W nich kryły się rodzinne tajemnice, więc notatki zostały ukryte przed światem. Po latach wracają do rąk Elizabeth, która chce poznać prawdę o sobie i dzięki Morgan, która jest jej oczami, ma okazję wrócić do czasów swojego dzieciństwa.
Historia sączy się przez palce, bez pośpiechu, tak jak upływa życie latarnika, wyznaczane kolejnymi godzinami odmierzanymi przez światło latarni. Powoli, nie znaczy nudno. Bo ta historia ma niezwykły klimat, przesiąknięty morskim powietrzem, ciężki od wilgoci, a jednocześnie wypełniony słonecznym śmiechem małej Elizabeth i jej siostry Emily. To jest opowieść o siostrzanej miłości, o trosce o drugiego człowieka. Przepiękna.

piątek, 15 czerwca 2018

Ostatnie dni królika - Anna McPartlin

Królik umiera. Wszyscy o tym wiedzą lub przeczuwają, ale każdy w inny sposób reaguje, inaczej sobie z tym radzi.
Mia Hayes, czyli tytułowy Królik, jest otoczona kochającą, kolorową rodziną i przyjaciółmi. Jest mama - wojownik, niepokorna, przeklinająca i wspierająca. Tata – wycofany, zlękniony, walczący ze swoim smutkiem. Siostra – furiatka, matka czterem synom, wyjątkowo pragmatyczna. Brat, który nie chce uwierzyć i nie chce brać na siebie ciężaru śmierci młodszej siostry. Jest córka Królika Juliet – dwunastolatka, która wciąż wierzy w to, że mama wyzdrowieje. Są przyjaciele, koledzy z zespołu, szwagier. I jest Johnny – wielka miłość Królika. Dla Mii Johny jest najbardziej, chociaż już go nie ma.
Książka przepełniona emocjami – radością i smutkiem, współczuciem, złością i miłością. Jak można poradzić sobie z umieraniem najbliżej osoby? Pytanie, które tysiące osób muszą sobie zadawać naprawdę. Historia Królika, historia ostatnich 9 dni jej życia to tak naprawdę opowieść o akceptacji. Nie o poddawaniu się, nie o odpuszczaniu, tylko o drodze do akceptacji. Sinusoida uczuć. Nie sposób się nie śmiać, nie sposób nie płakać. Wyjątkowa książka – tak prosta i tak mocna jednocześnie.

czwartek, 14 czerwca 2018

Moje serce w dwóch światach - Jojo Moyes

Wreszcie jest – wyczekana, pachnąca nowością, wyjątkowa powieść Jojo, czyli zakończenie historii cudownie pokręconej Lou Clark. Przeczytana jednym tchem dzięki uprzejmości i szczęśliwej pomyłce @Jojo Moyes PL. Dziękuję. 
Losy Louisy z Zanim się pojawiłeś stały się powszechnie znane dzięki filmowi o tym samym tytule. Kiedy odszedłeś pokazało Lou w sytuacji, gdy jej świat się zawalił, a Moje serce w dwóch światach odkrywa przed nią rozwiązania, o których nigdy wcześniej by nie pomyślała.
Louisa wyjeżdża do Nowego Jorku. Tęskni za rodziną, za Samem i niezmiennie za Willem. Mimo to próbuje ułożyć swoje tymczasowe życie w wielkim mieście i nauczyć się tam funkcjonować. To nie jest łatwe zadanie, szczególnie jeśli mieszka się wśród zmanierowanych, ekscentrycznych bogaczy i współpracuje z ludźmi z różnych kręgów kulturowych.
Wymyślenie postaci Lou, przeprowadzenie jej przez trzy powieści i pokazanie jej przemiany wewnętrznej jest wręcz mistrzowskie. Z wycofanej szarej (choć niewątpliwie kolorowo ubranej) myszki Loisa zmienia się w kobietę pewną swojej wartości. Uwielbiam ją jeszcze bardziej.
Od pierwszych stron włączał mi się chichot, nieodłączny element przy poznawaniu losów rodziny Clark. Było oczywiście wzruszenie, zaskoczenie i cała skala różnych emocji. Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. I nie da się trzymać jej na półce bez przeczytania.
Cieszę się, że autorka zakończyła historię Lou. Uważam, że opowiedziała ją w najlepszy możliwy sposób i nie chciałabym, żeby życie tej wyjątkowej dziewczyny nadal było gmatwane i utrudniane. Zasłużyła na takie szczęście, jakie sobie wypracowała.
Żyjesz dobrze Lou. Bądź szczęśliwa.

czwartek, 31 maja 2018

Doskonała - Cecelia Ahern

Doskonała to kontynuacja Skazy. Celowo czytałam tę książkę bezpośrednio po 1. części, żeby ogarnąć historię jako całość.
Celestine nadal nie zdecydowała komu może ufać i co chce zrobić z wiedzą, którą posiada. Z jednej strony chce wrócić do swojego poprzedniego życia, choć wie, że to nie jest możliwe, a z drugiej uświadamia sobie, że ład społeczny, który panuje jest daleki od ideału i ktoś to musi zmienić.
Autorka próbowała zapewnić akcji dynamikę, więc co chwila Celestine spotyka na swojej drodze przeszkody, które utrudniają jej osiągnięcie celu. Problem w tym, że ten cel nie jest jasno określony, a sytuacje, w których postawiona jest bohaterka w moich odczuciu są na siłę utrudniane, wręcz sztucznie kreowane.
To zdecydowanie nie jest mój faworyt do ulubionej książki tej irlandzkiej pisarki.

Skaza - Cecelia Ahern

Wielokrotnie przekonywałam się, że Cecelia nie lubi kalek. Każda z jej powieści jest inna niż poprzednie, a autorka nie boi się sięgać po nowe gatunki i tematy. Nie jest jej obca literatura dla młodzieży.
Tym razem Cecelia wzięła na warsztat powieść dystopijną, gdzie w stworzonej przez siebie nieokreślonej przyszłości, społeczeństwo żyje wg zasad narzuconych przez Trybunał, gdzie wartością nadrzędną jest doskonałość, a wszelkie skazy charakteru są piętnowane (dosłownie). Osoba naznaczona Skazą jest wykluczana ze społeczeństwa.
Nie jestem zwolennikiem takich powieści. Powstało już tak dużo książek i filmów o podobnej tematyce, że trudno o oryginalność. Młoda dziewczyna, która trochę przez przypadek i wbrew sobie, staje na czele rewolucji, mającej obalić przyjęty porządek i przywrócić spokój społeczności, w której żyje. I o ile w niektórych przypadkach efekt jest zadowalający, tak tutaj brakowało mi spójności i ciągu przyczynowo skutkowego. 17-letnia Celestine wychowuje się w doskonałej rodzinie, w przyjaźni z sędzią Trybunału. Zakochana w jego synu snuje plany na radosną i spokojną przyszłość. Pewnego dnia robi coś wbrew obowiązującym zasadom i zostaje postawiona przed Trybunałem, a w konsekwencji naznaczona Skazą, co powoduje, że zaczyna inaczej postrzegać otaczający ją porządek. Mimo że nie mogła nikomu ufać i nie chciała angażować się w rozgrywki polityczne, zostaje twarzą społecznej rewolucji.
Rozumiem, że nie jestem docelowym odbiorcą tej powieści, ponieważ wiek nastoletni mam już dawno za sobą, jednak nie mogę się zgodzić na przegadanie, na brak logiki i konsekwencji w treści.

czwartek, 24 maja 2018

Żelazny dom - John Hart

Na Żelaznej Górze stoi sierociniec dla chłopców. Trudno nazwać to miejsce przyjaznym i bezpiecznym. Wśród biedy i agresji, o przetrwanie walczą wszyscy, ale nikt nie wyjdzie z tego zwycięsko. Michael i Julian zostali znalezieni na brzegu rzeki i od tego czasu mieszkają w Żelaznym Domu. Julian jest chorowity i wrażliwy, staje się więc łatwym celem nieco starszych oprawców. Michael to silniejszy z braci, twardy i odważny. Chroni brata do czasu, gdy w sierocińcu popełnione zostaje morderstwo. Michael ucieka, a życie na ulicy doprowadziło go do związków z nowojorską mafią. Kiedy próbuje zerwać z dotychczasowym życiem i założyć rodzinę z ukochaną Eleną, demony przeszłości dosięgają go i ciągną w stronę mroków Żelaznego Domu.
Dynamiczna i skomplikowana historia, pełna trudnych emocji. Tam gdzie mafia, tam i okrucieństwo, zabójstwa, brudne porachunki. Ale są w tej książce również dobre, szlachetne uczucia – braterska miłość, troska, poczucie odpowiedzialności na drugą osobę.
Jest w stylu Harta coś co przyciąga, coś co nie pozwala oderwać się od opowieści, nawet jeśli czytasz o tak odległych sprawach, jak mafijne zależności. Skomplikowana, ale niezwykle wciągająca książka.

środa, 23 maja 2018

Jesteś moja - Helen Klein Ross

Chcę być matką, chcę mieć dziecko. Co zrobić, kiedy to marzenie nie może się spełnić? 
Lucy nie może mieć dzieci. Narastająca frustracja z tym związana i brak porozumienia z mężem kończy jej małżeństwo. Kariera nie jest w stanie zastąpić pragnienia bycia mamą. Jej potrzeba macierzyństwa jest tak silna, że popycha ją do czegoś, co nie mieści się w granicach moralności – Lucy zabiera z wózka kilkumiesięczną dziewczynkę.Konstrukcja tej książki przypomina trochę zbieranie zeznań od osób związanych z Lucy i ze sprawą porwania. Pomysł ciekawy, ale rozwiązanie niewiarygodnie. Sposób w jaki Mia poznaje prawdę o swojej przeszłości jest zbyt wielkim zbiegiem okoliczności, zupełnie nieprawdopodobny ciąg zdarzeń. Popsuło mi to całą przyjemność czytania. 
Ani jedna z postaci nie wzbudziła mojej sympatii. Nie umiem usprawiedliwić żadnej z nich. Lucy, która porywa dziecko z czysto egoistycznych pobudek (nie trafiają do mnie jej wyjaśnienia), Marilyn - matka Mii, skupiająca się na krzywdzie, jaką jej wyrządzono i wreszcie Mia, niedojrzała i rozkapryszona. Za mało w tej książce emocji, za mało uczuć, za dużo zbiegów okoliczności.

środa, 25 kwietnia 2018

Za zamkniętymi drzwiami - B.A. Paris

Nikt nie ma idealnego życia i idealnego związku. Jeśli ktoś utrzymuje, że jest inaczej, po prostu kłamie. Dzisiaj na zdjęciach w social mediach widzimy same uśmiechnięte twarze, szczęśliwe życie, power couple, itp. A w domu, za zamkniętymi drzwiami często rozgrywają się dramaty.
Taka jest kanwa tego thrillera, bardzo na czasie. Grace i Jack są nierozłączni. Świeżo poślubieni, zapatrzeni w siebie, zakochani. On prawnik, specjalizujący się w obronie kobiet, które doświadczyły przemocy domowej, ona pracowita i pogodna dziewczyna, która marzyła jedynie o mężu, który zaakceptuje ją i Millie, niepełnosprawną nastoletnią siostrę. Na zewnątrz małżeństwo idealne, choć uważny obserwator zastanowi się, czemu Grace nie ma telefonu komórkowego, czemu nigdy nie wychodzi z domu bez męża i czemu porzuciła lubianą pracę, zamieniając ją na zajmowanie się pustym domem.
Już tytuł zdradza nam, że z Jackiem jest coś nie tak. Jednak jeśli liczysz na intrygującą analizę psychopatycznego umysłu, to się rozczarujesz. Jack jest potraktowany pobieżnie – krótka historia jego dzieciństwa i ogólnie przedstawione zamiary. A to, jak traktuje swoją żonę, jest bardzo niespójne i pozbawione sensu. Bo z jednej strony lubi jej bunt i podejmowane próby ucieczki, a z drugiej oczekuje, że Grace będzie mu posłuszna i uległa. Niby lubi jej strach, a jednocześnie żona jest mu absolutnie obojętna.
Rozwiązanie tej historii rekompensuje jednak niedostatki. Zmyślne i poruszające.

wtorek, 24 kwietnia 2018

We wspólnym rytmie - Jojo Moyes

Książka wydana w 2009, na polskim rynku pojawiła się dopiero w 2017. Na fali zainteresowania autorką, wydawnictwo sięga po jej starsze tytuły i promuje jako nowość na naszym podwórku. Jednak narracja i warsztat pisarski bez skrupułów pokazują jak daleko od obecnego był ówczesny styl autorki – niedopracowane psychologicznie postaci, brak charakterystycznego poczucia humoru i cukierkowe zakończenie. Na tamten czas, 8-9 lat temu, to była dobra książka Jojo, ale w porównaniu do późniejszych publikacji, dużo jej brakuje.
Sarah wychowuje dziadek, którego miłością są konie. Tę miłość chce przekazać wnuczce, wprowadzając ją do świata hippiki i pokazując Sarah, co można osiągnąć ciężką i żmudną pracą. Konie miały być przyszłością dziewczyny, przepustką do lepszego życia. Kiedy Sarah ma 14 lat, dziadek trafia do szpitala, a ona, zrządzeniem losu, zamieszkuje w domu prawniczki Natashy i jej prawie byłego męża Maca. Skłóceni małżonkowie próbują stworzyć Sarah jak najlepsze warunki do życia i rozwoju, dopóki dziadek nie przejmie ponownie opieki nad wnuczką. Nie jest to jednak prosta sprawa, ponieważ dziewczyna jest bardzo skryta i buntowniczo usposobiona. Za wszelką cenę chce podążać za marzeniami, a w imię miłości do swojego konia, gotowa jest łamać wszelkie zasady.
Dużą rolę w tej książce odgrywa nauka ujeżdżania, przepięknie opisana w formie zasad, realizowanych od 200 lat we francuskiej szkole Le Carde Noir de Saumur. Współpraca i zaufanie, jakie pojawiają się między koniem a jeźdźcem są drogą do niezwykłych umiejętności zwierzęcia i zbudowania jego siły, potrzebnej do wykonywania nieprawdopodobnych figur Szkoły nad ziemią. Dla kogoś, kto konie po prostu lubi i podziwia, ale kompletnie się na nich nie zna, te fragmenty stanowiły barwną, osobną opowieść o tych dostojnych zwierzętach. Rozbudziły również moją ciekawość na temat klasycznego jeździectwa.

środa, 11 kwietnia 2018

Z twojej winy - Krystyna Śmigielska

Zemściło się na mnie nieczytanie okładek. Po raz pierwszy sprzeniewierzyłam się swojej żelaznej zasadzie – jak zaczynam czytać, to skończę. Nie dałam rady. 
Ta książka to kontynuacja poprzedniej książki autorki Kochanek pani Grawerskiej. Już sam tytuł zniechęciłby mnie do czytania. Mimo że nie należy oceniać książki po okładce to, jak ostatnio powiedział mój syn, czasem można.
Po raz pierwszy zdarza mi się oceniać powieść, nie przeczytawszy jej do końca. Źle się z tym czuję, ale szkoda mi czasu na bełkot, który wylewał się z każdej kolejnej strony. Historia chaotyczna, przegadana, oderwana od rzeczywistości, absolutnie nieprawdopodobna. Dziwaczny układ – Marek, czyli mąż wojewoda (podobno wszechmocny), jego żona Marta (w poprzedniej książce uprowadzona dla okupu) i kochanek Marty Marcin (wybitny programista bez pracy, jeden z porywaczy z poprzedniej części). Ta trójka żyje w jakimś chorym układzie, w którym Marek utrzymuje swoją żonę i jej kochanka (któremu nota bene zapłacił wysoki okup), licząc na to, że kobieta do niego wróci, chcąc jednocześnie zniszczyć karierę Marcina i wsadzić go do więzienia. Przewijają się jakieś dziwne postaci – byłe dziewczyny, sąsiadki, poprzednia żona wojewody z synem, który nie cierpi ojca, ale za to bardzo lubi Martę. Absolutne pomieszanie z poplątaniem.
Dobrnęłam do 130 strony tej książki i nie dowiedziałam się niczego, co pozwoliłoby mi wejść w tę historię. Żadnego rysu psychologicznego bohaterów, żadnego uzasadnienia ich chorych decyzji.
Jest jeszcze coś, co spowodowało, ze książki nie da się przeczytać – nieumiejętne nawiązania do pierwszej części. Dobry pisarz, który decyduje się opisać dalsze losy bohaterów swojej powieści, przedstawia kolejną część tak, aby ktoś kto nie czytał pierwszej części miał ogólny zarys przeszłych wydarzeń. Nowa książka powinna jednak być osobną pozycją. Niedopuszczalne jest dla mnie bez żadnego wstępu kontynuowanie wątków z poprzedniej części. Np. Marta w pewnej chwili wspomina, jak leżała na brudnym łóżku w jakimś pomieszczeniu, ale obecność Marcina sprawiała, że czuła się bezpieczna. I dalej, Marcin i była żona wojewody Agata spotykają się po raz pierwszy w tej części, a ona przeprasza go za to, że podrapała go w poprzedniej. Nie wiem, czy śmiać się z tego, czy płakać. Jedyną możliwą decyzją było w tej sytuacji przerwanie męczarni i odłożenie książki na półkę.