Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

piątek, 27 maja 2016

Zdarzyła się miłość - Elizabeth Berg

Dużo łatwiej jest pisać, kiedy książka wzbudza emocje – jakiekolwiek. Jeśli zachwyca, to słowa same wskakują pod palce, uciekają myśli z głowy i trzeba je chwytać, żeby nie uleciały, żeby zapisały się na kartce lub ekranie. Jeśli jakaś historia nie przypadnie mi do gustu, mogę bez większego wysiłku ją skrytykować, w całości lub w jakiejś części. Gorzej, jeśli nic we mnie nie drgnęło. Wtedy najczęściej rozmyślam, od czego zacząć, szukam punktu zaczepienia, czegoś co by mi się choć trochę podobało lub czegoś, co zapamiętałam, jako negatywną emocję.
No i teraz jest właśnie taki moment, że nie mogę sobie przypomnieć o czym czytałam.
John i Irene byli małżeństwem, mimo że żadne z nich nie szło do ołtarza z pełnym przekonaniem o słuszności swojej decyzji. Po 8 latach rozwiedli się i zamieszkali z dala od siebie. Ich córka Sadie musiała zmierzyć się z tym rozstaniem. Teraz ma już 18 lat i przechodzi (spóźniony moim zdaniem) okres buntu. Jest dobrym dzieckiem, ale właśnie przyszła jej ochota zrobić coś, czego rodzice by nie pochwalali. W wyniku zbiegu okoliczności Sadie podejmuje decyzję, która determinuje całe jej późniejsze życie. Rodzice muszą podjąć wspólne działania, by zawrócić córkę ze „złej drogi” lub okazać jej wsparcie.
Trochę nijaka jest ta książka. O ile początkowo wydawała się ciekawa i rozwój wypadków był dość dynamiczny, to potem okazało się, że autorka miała zupełnie inny pomysł na tę historię, niż by wskazywały na to wstępne rozdziały. Chodziło jedynie o doprowadzenie do punktu zwrotnego z życiu bohaterów. I w tym właśnie momencie mój entuzjazm został zabity i nie miałam już tak dobrego nastawienia. Bohaterowie zaczęli mnie męczyć, a ich życie nudzić. Szkoda.

środa, 25 maja 2016

Dziewczyna z pociągu - Paula Hawkins

To nie jest #ostatnioprzeczytane, ponieważ tym razem wysłuchałam audiobooka. Nie wiem, jak to napisać, żeby było o książce, bo wpływ na moją opinię ma również interpretacja Karoliny Gruszki.
Może od początku. Uważam, że książki są do czytania. Oczami. Oczywiście gdybym straciła wzrok, prawdopodobnie słuchałabym audiobooki bez przerwy, ale póki widzę – wolę czytać. Audiobook tylko w jednym aspekcie przewyższa książkę: można go słuchać przesiadając się z metra do autobusu, w czasie podlewania ogródka czy mycia podłogi. Bez przerwy. Nie widzę i nie słyszę więcej zalet.
To było dziwne doświadczenie, słuchać czyjegoś głosu, beznamiętnego i przyciszonego. Denerwowałam się, kiedy Karolina Gruszka niewłaściwie (w moim odczuciu) akcentowała niektóre słowa, zdania lub kiedy czytała zbyt wolno w sytuacji, gdy rozwój wypadków wymuszał inne tempo.
Nie wiem, ile fragmentów przespałam. I nie dlatego, że nudziła mnie treść, tylko dlatego, że słuch nie jest tym zmysłem, poprzez który wchodzę w jakąś historię. Wiem natomiast, że wiele razy musiałam się cofać, żeby usłyszeć raz jeszcze, czyimi słowami przemawia autorka, czyja relacja jest mi przedstawiana. Kompletnie pogubiłam się w datach. Nawet nie próbowałam tego ogarnąć. Przestałam zwracać uwagę na chronologię, bo i tak nie dałabym rady zapamiętać, o jakim dniu był poprzedni rozdział i czy kolejny jest retrospekcją czy dalszym ciągiem. Tyle w temacie audiobooka.
Trudno się czyta książkę, która jest bardzo popularna, o której powiedziano i napisano wiele zachwytów. Oczywiście są też zdania negatywne – że infantylna, przewidywalna, nudna i że główna bohaterka jest denerwująca. Trudno jest oderwać się od tych wszystkich opinii, mieć naprawdę swoje zdanie.
Rachel codziennie jeździ tym samym pociągiem – dwa razy dziennie, o stałej porze. Pociąg zatrzymuje się przed semaforem, prawie zawsze, i Rachel może obserwować domy położone niedaleko torów. I ludzi, którzy w nich mieszkają. Wydaje jej się, że ich zna. Układa historię ich życia, zazdrości im i chciałaby wieść takie szczęśliwe życie, jak oni. Pewnego dnia widzi z pociągu coś, co nie powinno się zdarzyć. Nie w tym idealnym świecie, którzy stworzyła we własnej głowie. Nagle Rachel staje się częścią życia ludzi, których obserwowała, bo tylko ona może pomóc rozwikłać zagadkę zaginięcia Megan.
Lubię takie książki, w których jest wąska grupa bohaterów i powoli można poznawać ich sekrety, przeszłość, prawdziwą tożsamość. Bez zbędnych postaci, opisów, historii, które nic nie wnoszą do zasadniczego wątku. Tutaj wszystko jest jak należy i z każdym krokiem odkrywamy kolejne karty. Dobrze, że nie ma krystalicznych, idealnych osób. Każdy ma swoją ciemną stronę i nikt nie jest przedstawiany bezkrytycznie.
Trochę kuleje zakończenie. Rozumiem chęć ostatecznej konfrontacji, ale przeszkadza mi naiwność ostatnich scen. Oczywiście nie będę wchodzić w szczegóły.
Generalnie – nie jestem może zachwycona (w dużej mierze winię za to formę, w jakiej odebrałam tę książkę), ale też nie przyłączę się do krytycznych głosów mówiących, że historia jest nudna i banalna. Zaciekawiły mnie zarówno kontekst psychologiczny, jak i kryminalny. Dla mnie duży pozytyw.

czwartek, 19 maja 2016

W sieci tajemnic - Pam Jenoff

Przyszedł czas na ponowne spotkanie z Jordan – dziewczyną, która po 10 latach wróciła do Londynu, żeby odkryć tajemnicę swojego chłopaka z czasów studiów. Tym razem towarzyszymy Jordan w podróży po Europie, kiedy ściga Nicole, zajmującą się handlem nielegalnym winem. Nicole ma informacje, na których zależy Jordan. A to pomoże jej pozamykać wszystkie drzwi przeszłości. W pościgu towarzyszy jej Aaron, tajemniczy Izraelczyk.
Słabo to wszystko wypadło. O ile pierwsza część, czyli Prawie w domu dosyć mnie zaciekawiła, to tym razem miałam wrażenie, że pomyliłam gatunki. Wyszło z tego takie zwykłe romansidło z jakąś „tajemnicą” w tle. Skomplikowana historia nazistowskiego wina, przedziwne postaci, nierealne zbiegi okoliczności, totalna nonszalancja Jordan, która przecież była agentem wywiadu, więc ograniczone zaufanie powinna mieć we krwi. Rozczarowała mnie ta bohaterka – podejmowała irracjonalne decyzje, dawała się prowadzić za rączkę, jak przedszkolak i pozwalała wymknąć się tej, którą ścigała. O ile poprzednio Jordan wzbudziła moją sympatię, tak tym razem tylko mnie denerwowała.

czwartek, 12 maja 2016

Kiedy moja siostra śpi - Barbara Delinsky

Ile wiemy o sobie nawzajem? W rodzinie, w kręgach przyjaciół, w związku? Czasem wydaje się, że ktoś jest nam bardzo bliski, że powierza nam swoje sekrety i że znamy go na wylot. Okazuje się jednak, że każdy ma swoje tajemnice, swój intymny świat przeżyć, do którego nie chce nikogo wpuszczać. Bez wyjątków. Czasem jednak trzeba zajrzeć w bardzo osobistą przestrzeń drugiego człowieka, żeby umieć spojrzeć na siebie i świat jego oczami.
Robin Snow jest biegaczką, a jej siła charakteru i determinacja przynoszą jej sukcesy. Życie jej siostry Molly i całej rodziny podporządkowane jest karierze Robin. Wszystko kręci się wokół niej. Mimo silnych więzi w tej rodzinie pojawia się zazdrość, znużenie, bunt przeciwko obowiązującym zasadom. Wszystko zmienia się kiedy Robin w trakcie treningu przechodzi zawał, wskutek czego zapada w śpiączkę. Kiedy Robin śpi, jej rodzina musi zmierzyć się z wieloma tragicznymi przeżyciami i emocjami. Muszą określić co jest dobre dla nich, a czego chciałaby Robin i muszą podjąć decyzje, które wpłyną na życie całej rodziny.
Warsztatowo ta książka nie porywa, ale historia jest dość spójna i wystarczająco wiarygodna, żeby ją polubić, żeby chcieć spróbować wejść w buty bohaterów. Właściwie niczego tu nie brakuje poza falą, która by niosła czytelnika do finału, sposobu narracji, który podnosiłby poziom emocji i rozbudzał ciekawość – co będzie dalej?