Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

środa, 31 sierpnia 2016

Nic nie trwa wiecznie - Maureen Lee

Biblioteka ostatnio nie jest dla mnie łaskawa. Albo mój czytelniczy instynkt zawodzi. W każdym razie nie mogę pochwalić się ani wyszperanymi w ciemno perełkami, ani choćby dobrą literaturą, która po prostu by mi się podobała.
Prosty, klasyczny wstęp - cztery kobiety trafiają pod wspólny dach. Każda chce lub musi zmienić coś w swoim życiu. Mają mieszkać razem przez rok, by uporządkować swoje sprawy, a potem ma nadejść czas pożegnania.
Generalnie banał. Ale nawet banał można świetnie napisać. Not this time. 
Nie ma tutaj żadnego rysu psychologicznego, żadnych motywów, doświadczeń. Cztery kobiety, każda niezdecydowana co ze sobą zrobić lub zdająca się na innych. Nie wiedziałam dokąd ta historia zmierza. Ciągnęła się ta opowieść i ciągnęła. Wyczekiwałam jakiegoś zwrotu akcji, czegoś, co nieco zakłóci tę sielankową atmosferę. Doczekałam się jakieś 20 stron przed końcem. Ale żeby było jeszcze ciekawiej pojawiła się wtedy nowa postać, która staje się obiektem uczucia jednej z głównych bohaterek. Zaznaczam - 20 stron przed końcem. Nie wiem skąd pomysł na taki element w kończącej się historii. 
W zasadzie mogę powiedzieć tylko tyle - nie warto.
A ja chyba muszę zmienić moją proporcję czytania. W tej chwili jest to 5:1 (5 bibliotecznych, 1 moja). Te moje, które czekają na przeczytanie w 95% są dobre, starannie wybierane wśród moich ulubionych lub polecanych autorów. Sądzę, że jak będę czytać w stosunku 2:2, to będzie znacznie zdrowsze dla mojej głowy.

Głowa anioła - Hanna Cygler

Jakby to powiedzieć? Co z tego, że czytało się dobrze, skoro bohaterowie byli denerwujący, zwroty akcji jałowe, a wątek sensacyjny zbytnio wydumany?
Julia Sarnowska, młoda wdowa, zdolna pani architekt na prośbę szkolnego kolegi wraca do Polski, by pracować przy renowacji pałacyku. Dziwnym trafem kilka z pracujących przy odnowieniu osób rozstało się z życiem. Julia poznaje na budowie Aleksa Matulisa, który wedrze się niespodziewanie w jej prywatność. Julii i Aleksowi grozi niebezpieczeństwo.
Tak wygląda zarys fabuły. Zarówno zagadka z przeszłości, wątek kryminalny, jak i charaktery postaci pozostawiają wiele do życzenia.
Aleks jest bardziej tkliwy niż niejedna baba (wiem, że to stereotyp, ale oddaje to, co chcę wyrazić). Kompletnie mu nie uwierzyłam - przesadnie uczuciowy, wrażliwy, szybko zaangażowany. 
Julia - chwiejny charakter, dziwne myśli, nielogiczne wnioski. Brak zdecydowania, co po tych doświadczeniach, które są jej udziałem i w tym wieku, w którym jest przedstawiana uważam za ułomność.
Przedziwne, nienaturalne zbiegi okoliczności, To, że z lat szkolnych pozostają niektóre przyjaźnie, ba, nawet małżeństwa wcale mnie nie dziwi. Ale to, że większa grupa trzyma się razem, odwiedza, spotyka przy grobie kolegi, wchodzi w związki małżeńskie i romanse we własnym gronie jest kompletnie niewiarygodne. 
Podsumowując - czytadło dla zabicia czasu lub przyjemności przewracania kartek - TAK, książka, którą można miło spędzić czas, zrelaksować się lub wysilić umysł, rozwiązując zagadkę kryminalną - NIE.

Podarunek - Cecelia Ahern

Na półce stoi już nowa książka Cecelii, uznałam zatem, że mogę uszczuplić moje zapasy o jedną pozycję jednej z moich ulubionych autorek. Padło na Podarunek.
Klimat książki jest wprawdzie zimowy, przedświąteczny, ale właśnie historia zapracowanego Lou trafiła w moje ręce tym razem.
Lou jest mężem i ojcem, ale od dłuższego czasu nie poświęca się rodzinie. Czuje, jakby tracił przy nich czas. W pogoni za pieniądzem, stanowiskiem i sukcesem przestaje zauważać, że poza firmą jest jeszcze życie. Najchętniej byłby w dwóch miejscach jednocześnie, ale niekoniecznie w domu.
Historia jest dosyć banalna, opowiadania przez policjanta, który próbuje wyjaśnić młodemu chuliganowi, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż zawiść i chowanie urazy. Snuta jak bajka, od czasu do czasu przerywana bieżącymi wydarzeniami.
Nie porwała mnie ta powieść. Owszem, jest przyjemna, morał czytelny, wartości w życiu wyraźnie zaznaczone. Brakowało mi jednak spójności, wspólnego mianownika dla historii Lou i chłopaka, który rzucał zamarzniętym indykiem w okno (jakkolwiek by to nie zabrzmiało).

Kobiety Łazarza - Marina Stepnova


Literatura rosyjska nie jest najbardziej popularnym trendem, dlatego tym chętniej sięgnęłam po książkę, która przeniosła mnie w klimat XX-wiecznej Rosji. Trudny czas dla naszych wschodnich sąsiadów (o ile kiedykolwiek było im łatwo).
Łazarz Josifowicz Lindt jako młody chłopak trafia do domu wybitnego matematyka Siergieja Czałdanowa i pracuje jako jego asystent w instytucie. Łazarz zakochuje się w żonie Czałdanowa – Marusi. I to ona jest głównym motorem sprawczym wszystkich jego późniejszych działań i decyzji. Ta niezdrowa, niespełniona miłość każe mu w przyszłości poślubić łudząco podobną do Marusi – Gałoczkę.  Gałoczka była młodziutką dziewczyną, zakochaną w swoim rówieśniku, ale zastraszona, w obawie przed skrzywdzeniem swojego narzeczonego, zgadza się wyjść za mąż za dużo starszego Łazarza. Ten był już wtedy uznanym, wybitnym fizykiem, bardzo cennym umysłem dla stalinowskiego rządu. Życie w luksusie nie rekompensuje Galinie braku miłości i staje się ona zgorzkniałą, okrutną kobietą, a pod jej skrzydła trafia potem wnuczka – ufna i pogodna Lidoczka.
Te trzy kobiety – Marusia, Galina i Lidoczka są obrazem życia Łazarza i jego naukowego świata. Wszystko na tle zmieniającej się Rosji, przemian politycznych i gospodarczych, przymusowych przesiedleń, badań naukowych, skrajnej biedy i niewyobrażalnego bogactwa. Jest w tej książce dużo pięknego wschodniego klimatu, a barwny język pokazuje bezbłędnie tamtejszą kulturę i obyczaje.