Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

sobota, 31 grudnia 2016

Pół życia - Jodi Picoult

Są takie książki, które mimo swojej pokaźnej objętości czytają się same. Moim zadaniem jest tylko przerzucać kartki. Do takich należą powieści Jodi Picoult. Niektórych nuży pojawiająca się tematyka około medyczna w połączeniu z procesem, ale dla mnie ważniejsza jest warstwa psychologiczna, trudne moralnie wybory, przeszłość bohaterów, która ukształtowała ich w określony sposób i zdeterminowała ich decyzje. To jest prawdziwa wartość książek Jodi i dlatego chętnie do nich wracam.
Luke Warren jest wybitnym przyrodnikiem. Poświęcił życie wilkom, zgłębianiu ich natury, zwyczajów, zachowań. Pewnego dnia Luke wraz ze swoją 17-letnią córką ulega wypadkowi, w wyniku którego Luke zapada w śpiączkę. Jego córka Cara i syn Edward, jako jedyni członkowie rodziny muszą podjąć decyzję co do dalszego podtrzymywania jego życia. Sęk w tym, że ich opinie są sprzeczne. Co nimi kieruje? Jakie skrywają tajemnice? Czy uda się na nowo scalić rodzinę?
Niezwykła opowieść o rodzinie, która jest największą wartością – w życiu wilków w praktyce, u ludzi, często tylko w teorii. Pasjonujący świat dzikiej przyrody, wilcze zwyczaje, szczegóły dotyczące watahy – to wszystko opisane w taki sposób, że można się dziwić, że Jodi sama nie jest przyrodnikiem. Drobiazgowe przygotowanie do pisania tej powieści autorska uzyskała od Shauna Ellis’a, badacza wilków, który, podobnie jak bohater książki, przeniknął do dzikiej watahy i spędził z nią rok życia. Opowieści o wilkach to dodatkowa, wyjątkowa wartość tej powieści.

piątek, 30 grudnia 2016

Jeżynowa zima - Sarah Jio

Z pewną taką nieśmiałością podeszłam do tej książki, bo do tej pory Sarah Jio nie trafiła w mój czytelniczy gust. Pomyślałam sobie jednak, że Jeżynowa zima już wystarczająco długo czeka na swoją szansę.
Majowa zima nie jest zjawiskiem często spotykanym, więc kiedy 2 maja 2010 na Seattle spada gruba warstwa śniegu Claire zaczyna pisać artykuł o tym niezwykłym zjawisku. Odrywa, że dokładnie 77 lat wcześniej miasto również pokryte było śniegiem i że tego dnia zaginął 3-letni Daniel. Chłopiec nigdy nie został odnaleziony i Claire postanawia dowiedzieć się, co z nim się stało.
Być może jest tutaj trochę za dużo zbiegów okoliczności i właściwych osób, które pojawiają się w odpowiednim momencie, ale jeśli usiądzie się do tej lektury z dobrym nastawieniem, to okazuje się, że jest to bardzo przyjemna książka. Trochę zagadkowej historii, trochę romantyzmu, odrobina wzruszeń (jeśli ktoś ma bardzo miękkie serce lub podobne doświadczenia). Czyta się niezwykle szybko i z zaciekawieniem. Jestem bardzo zaskoczona, że mogłam tak pozytywnie odebrać tę książkę. Oczywiście nie było żadnego zaskoczenia w rozwiązaniu zagadki zniknięcia Daniela, ale nie przeszkodziło to w przyjemności czytania.

Nie mów, że się boisz - Giuseppe Catozzella

Samia Yusuf Omar, młoda somalijska biegaczka, reprezentantka kraju na olimpiadzie w Pekinie w 2008. Była drobna, wręcz chuda, ale bardzo szybka. Biegała od zawsze, początkowo z przyjacielem Alim, później sama. Okutana w burkę biegała po zrujnowanych ulicach Mogadiszu lub nocą na podziurawionej przez kule bieżni miejskiego stadionu. Biegała, bo to było jej życie i chciała, by jej szczupłe nogi wybiegały wolność dla somalijskich kobiet. W Pekinie była na mecie ostatnia, ale miała nadzieję na start na olimpiadzie w Londynie. Chciała z dumą reprezentować swój kraj i tym razem być pierwsza. Taki był jej cel. Żeby go osiągnąć musiała odbyć podróż ze środkowej Afryki do Grecji. Podróż niezwykle niebezpieczną, ale przecież możliwą do przebycia.
W Internecie można znaleźć zdjęcia Samii, przypomnieć sobie jej start w Pekinie, przeczytać o najważniejszych zdarzeniach z jej życia. Jednak dopiero ta książka oddaje (choć zapewne jedynie w części) prawdę o ciężkim życiu rodziny Samii, o trudach wszystkich Somalijczyków, o strasznych bratobójczych walkach, o ograniczonych prawach kobiet, wreszcie o niebezpieczeństwach czyhających na uchodźców.
Język jest dosyć prosty, jakby Samia sama o tym wszystkim opowiadała, ale trafia do odbiorcy. Historia tej młodej lekkoatletki jest poruszająca, bo ona poświęciła wszystko (a wszystko to zdecydowanie zbyt wiele) dla spełnienia swojego marzenia.

Zalecenia na wypadek upałów - Maggie O'Farrell

Do czego zdolni są ludzie w obliczu zagrożenia? Jeśli nieszczęście spada na nas nagle działamy instynktownie, wzrasta poziom adrenaliny, więc reagujemy szybko i zdecydowanie. A co jeśli niebezpieczeństwo sączy się i przenika powoli, otaczając nas, zmierzając do nieuniknionego? W takiej właśnie sytuacji znajdują się mieszkańcy Londynu w roku 1976, kiedy Wielką Brytanię ogarnęła niespotykana fala upałów. Upał staje się przyczyną irracjonalnych zachowań, dziwnych decyzji mieszkańców miasta.
Robert Riordan, jak co dzień wychodzi rano po gazetę. Wychodzi i już nie wraca. Jego żona Gretta sprowadza do domu swoje dorosłe dzieci, mimo że podejrzewa, gdzie może być jej mąż i nie obawia się o jego bezpieczeństwo. Każde z nich przywozi swoje bieżące problemy i zaszłe nieporozumienia. Muszą skonfrontować ze sobą wybory, które podjęli. A wszystko to w sytuacji permanentnego gorąca. 
Maggie O’Farrell pisze tak, że przed długi czas zastanawiasz się, o co chodzi. Nie gubisz się w fabule, ale nie wiesz, co się dzieje z bohaterami i co przywiodło ich do tego punktu, w którym ich zastajesz. Musisz skupić się na ich przeżyciach, na ich doświadczeniach, żeby zrozumieć postępowanie każdego z nich. Zarówno Gretty, jej dzieci, jak i nawet nieobecnego Roberta. I to jest wielka zaleta tej książki – konieczność poświęcenia maksimum uwagi.

środa, 30 listopada 2016

Niedoskonałe zakończenie - Zoe FitzGerald Carter

Zoe zawsze była ulubienicą mamy. Miała z nią wyjątkowo bliskie relacje, mimo że mama miała surowe zasady i spore wymagania. Zoe i jej siostry muszą zmierzyć się z decyzją ich mamy o zakończeniu życia. Margaret od wielu lat jest chora i skazana na powolne umieranie. Nie chce się jednak temu poddać i postanawia sama wybrać datę swojej śmierci. Chce jednak, aby córki były przy niej, gdy odejdzie z tego świata. Pomoc w samobójstwie jest karalna, więc dużą część czasu poświęconego na przygotowania do samobójstwa zajmuje wybór sposobu odebrania sobie życia. Zoe, Hannah i Katherine muszą zdecydować, czy chcą brać w tym udział i muszą poradzić sobie z emocjami, jakie niesie decyzja ich mamy.
Wyjątkowo ciepła powieść. Trudna moralnie, ale pięknie opisująca relacje Zoe z rodzicami, szczególnie z matką i z siostrami. Nie bez uwagi pozostaje też wątek jej małżeństwa, które wskutek decyzji mamy zostaje poddane próbie. Mam wrażenie, że książka miała być terapią dla umęczonej duszy Zoe, że była sposobem na uporządkowanie w głowie tego, co się stało i dlaczego się stało. A przy okazji, w zasadzie jako skutek uboczny, powstała piękna opowieść o miłości w rodzinie i o szczególnych więziach, jakie łączą matki z ich najmłodszymi córkami.

Odwagi Kate! - Carrie Kabak

Kate Cadogan przez całe swoje życie zabiegała o akceptację matki. Wszystkie wybory jakich dokonywała miały zadowolić mamę, a nie być spełnieniem pragnień Kate. Nawet jako dorosła kobieta, Kate nie mogła uwolnić się od krytycznego osądu ze strony rodziców, męża, w końcu syna. Dopiero w wieku 40. lat Kate spojrzała na swoje życie z boku i postanowiła zrobić coś dla siebie.
Zwykle w tego typu książkach punkt zwrotny (przeprowadzka, nowy związek, radykalne decyzje) następuje na początku historii i dalej dzieje się tzw. nowe życie bohatera. Owszem, pojawiają się wspomnienia i retrospekcje, ale zawsze w odniesieniu do zmian, które zaszły w bohaterze.
Tutaj sytuacja wygląda trochę inaczej. Na początku również jest opisany ten moment, w którym Kate postanawia zmienić swoje życie, ale potem poznajemy szczegółowo jej przeszłość, jej relacje z rodzicami, przyjaciółmi, zmiany, które w niej zachodziły. Wszystko zmierza do tego kulminacyjnego momentu, w którym Kate powiedziała „dość!”. To co nastąpiło potem jest tylko niewielkim fragmentem tej historii.
Kate to zabawna, ale i denerwująca postać. Niezdecydowana, bez uzewnętrznionego buntu, tak głęboko lojalna wobec zaborczej matki, że aż chce się nią potrząsnąć. A jednocześnie można próbować ją zrozumieć, można zaakceptować to, że kosztem swojego szczęścia stara się zadowolić najbliższe osoby.
W kategorii lekka proza zupełnie przyzwoita książka.

piątek, 25 listopada 2016

Pomaluj to na czarno - Janet Fitch

Podobno każdy zasługuje na miłość. Być może, ale Josie nigdy jej nie dostała – ani od patologicznych rodziców, ani od zdemoralizowanych braci. Kiedy Josie poznała Michaela, myślała, że los już na zawsze się do niej uśmiechnął. Kochali się, marzyli, tworzyli, uzupełniali się. Do czasu, kiedy Michael popełnił samobójstwo, jego ostatni ważny projekt. Josie pogrąża się w żalu i bólu, obwinia się i zastanawia się, co było przyczyną. W trakcie poszukiwań odpowiedzi odkrywa, że nie znała prawdziwego Michaela, że niewiele o nim wiedziała. Tak samo mało jak jego matka Meredith. Obie przeżywają stratę i każda z nich chce dowiedzieć się jak najwięcej o człowieku, którego kochały. Nie wiadomo jednak czy uda im się nawiązać porozumienie.
To jest ciężka powieść. Snuje się i dłuży w tej pośmiertnej rozpaczy. Są tutaj trudne charaktery Josie i Meredith, wyimaginowany świat miłości między Josie i Michaelem, skomplikowane relacje między matką i synem, zawiła historia ich rodziny. Do końca nie wiadomo, czy Josie uda się dojrzeć światełko w tym tunelu, czy życie bez Michaela jest w ogóle możliwe.
Nie umiem zdecydować komu mogłabym polecić tę książkę. Jest w niej coś wartościowego, ale jest zbyt trudna dla młodego czytelnika, zbyt przygnębiająca dla smutnych dorosłych i zbyt ponura dla szczęśliwych i spełnionych. Nie wiem, w jakim stanie ducha trzeba być, żeby tę powieść w pełni docenić.

poniedziałek, 31 października 2016

Cztery drogi - Tommi Kinnunen

Niezwykły sposób narracji, urywany, fragmentaryczny, początkowo denerwujący - i to bardzo. Czytając, złościłam się, że to co mnie zainteresowało nie ma dalszego ciągu. Po chwili odnajdywałam postać, którą już polubiłam w innym momencie jej życia, w innej rzeczywistości. Z czasem jednak doceniłam ten rodzaj opowiadania historii fińskiej rodziny, historii, która dzieje się na przestrzeni kilkudziesięciu lat.
Maria -  pragnęła wykształcić się i pomagać ludziom, jako położna. Musiała stawić czoła swoim czasom, kiedy kobieta pracująca nie była powszechnym zjawiskiem. Ciężką pracą i determinacją zdobyła zaufanie i dobrą opinię wśród bliższych i dalszych sąsiadów.
Lahija – córka Marii, wychowywana bez ojca, żyjąca w cieniu szanowanej matki. Założyła rodzinę, ale nie potrafiła o nią zadbać. Nie umiała okazywać czułości, nie potrafiła być blisko ani ze swoim mężem, ani później z synem i z synową. Spełniała się za to na polu zawodowym.
Kaarina – synowa Lahiji, ciepła mądra kobieta, której jedynie dobre serce i cierpliwość pozwoliły utrzymać rodzinę razem.
To nie jest łatwa powieść, ale warto po nią sięgnąć, żeby przekonać się, gdzie tkwi siła kobiety. Kobiety, która jest cierpliwa, kochająca, wrażliwa i mądra. Kobiety, która nie walczy z mężczyznami, ale walczy o siebie, o spełnienie swoich marzeń. Dla siebie i swojej rodziny.

piątek, 30 września 2016

Król kłamstw - John Hart

Debiutancka książka Johna Harta wprowadza  nas w świat amerykańskiej palestry, pokazuje zależności pomiędzy prawnikami, detektywami i policją. Wskazuje na pokusy, którym ulegają ci, którzy z założenia powinni być przykładem przejrzystości intencji.
Odnaleziono ciało Ezry Pickensa, znakomitego i bardzo bogatego adwokata, który zaginał w dniu, gdy zmarła jego żona.
Podejrzenia padają na jego syna, głównego spadkobiercę majątku Ezry.  Jackson „Work” Pickens, podobnie jak jego ojciec, jest adwokatem. Nie tak błyskotliwym i cenionym jak Ezra, ale wciąż próbującym sprostać jego oczekiwaniom. Work stara się dowieść swojej niewinności, odsunąć wszelkie podejrzenia od siostry, uchronić swoje tajemnice oraz wykazać się lojalnością wobec żony i nieżyjącego ojca. Okazuje się jednak, że połączenie tych wszystkich potrzeb nie jest możliwe.
John Hart pisze z niezwykłą lekkością, lawiruje pomiędzy światem prawników, budowaną zagadką kryminalną, a światem osobistych przeżyć i pragnień bohaterów. Może nie porwała mnie ta historia tak jak poprzednio czytana przeze mnie książka Ostatnie dziecko, bo i tematyka zupełnie inna, i tło powieści mniej plastyczne, ale jest w niej coś ciekawego, coś co chce się uchwycić. Kibicowałam Workowi, mimo że nie był szczery ani wobec rodziny, ani wobec siebie. Polubiłam tego zagubionego kłamcę, który nie potrafił zadbać o swoich najbliższych. Mimo złych wyborów i miękkiego charakteru, da się go lubić. I mimo tego wszystkiego, co się stało za jego przyczyną.

Otuleni deszczem - Charles Martin

Tucker wychowywał się w wielkim domu bogatego ojca. Początkowo był sam, potem dołączył do niego jego przyrodni brat Mutt. Ojciec zapewniał im jedynie dach nad głową. Nic poza tym. Nie miał dla synów czasu, cierpliwości. Nie miał ochoty być ojcem.
W dzieciństwie towarzyszyła im pomoc domowa – pani Ella, którą chłopcy traktowali jak matkę, choć nie wolno im było okazywać jej uczuć w obecności ojca. Pani Ella, głęboko wierząca kobieta, przekazywała im wartości wiary wbrew woli ojca. Zależało jej, aby chłopcy mieli silny kręgosłup moralny mimo niechęci ojca i jego złych wzorców.
Po latach Tucker musi zmierzyć się z tymi wartościami i sprawdzić, czy silniejsza jest miłość do mamy Elli czy nienawiść do ojca.
Ta książka to nie jest powieść z wartką akcją i nagłymi zwrotami. To jest taka historia, w której najważniejszą walką jest wewnętrzny konflikt dobrych doświadczeń ze złymi wspomnieniami.
Niezrozumiałe są dla mnie niektóre decyzje Tuckera, jego ojca i Katie, która była przyjaciółką chłopców w dzieciństwie. Charaktery tych postaci mogłyby być lepiej dopracowane, bo nie wiem, co nimi kierowało. Jednie pani Ella jest zbudowana od początku do końca, z jasno wyznaczonym kierunkiem działania, z określonymi priorytetami i wielką mądrością płynącą z wiary.
Jeśli nie zależy ci na fajerwerkach w literaturze, jeśli masz ochotę zatrzymać się i pomyśleć, co jest w życiu ważne, warto dać tej książce szansę.

środa, 31 sierpnia 2016

Nic nie trwa wiecznie - Maureen Lee

Biblioteka ostatnio nie jest dla mnie łaskawa. Albo mój czytelniczy instynkt zawodzi. W każdym razie nie mogę pochwalić się ani wyszperanymi w ciemno perełkami, ani choćby dobrą literaturą, która po prostu by mi się podobała.
Prosty, klasyczny wstęp - cztery kobiety trafiają pod wspólny dach. Każda chce lub musi zmienić coś w swoim życiu. Mają mieszkać razem przez rok, by uporządkować swoje sprawy, a potem ma nadejść czas pożegnania.
Generalnie banał. Ale nawet banał można świetnie napisać. Not this time. 
Nie ma tutaj żadnego rysu psychologicznego, żadnych motywów, doświadczeń. Cztery kobiety, każda niezdecydowana co ze sobą zrobić lub zdająca się na innych. Nie wiedziałam dokąd ta historia zmierza. Ciągnęła się ta opowieść i ciągnęła. Wyczekiwałam jakiegoś zwrotu akcji, czegoś, co nieco zakłóci tę sielankową atmosferę. Doczekałam się jakieś 20 stron przed końcem. Ale żeby było jeszcze ciekawiej pojawiła się wtedy nowa postać, która staje się obiektem uczucia jednej z głównych bohaterek. Zaznaczam - 20 stron przed końcem. Nie wiem skąd pomysł na taki element w kończącej się historii. 
W zasadzie mogę powiedzieć tylko tyle - nie warto.
A ja chyba muszę zmienić moją proporcję czytania. W tej chwili jest to 5:1 (5 bibliotecznych, 1 moja). Te moje, które czekają na przeczytanie w 95% są dobre, starannie wybierane wśród moich ulubionych lub polecanych autorów. Sądzę, że jak będę czytać w stosunku 2:2, to będzie znacznie zdrowsze dla mojej głowy.

Głowa anioła - Hanna Cygler

Jakby to powiedzieć? Co z tego, że czytało się dobrze, skoro bohaterowie byli denerwujący, zwroty akcji jałowe, a wątek sensacyjny zbytnio wydumany?
Julia Sarnowska, młoda wdowa, zdolna pani architekt na prośbę szkolnego kolegi wraca do Polski, by pracować przy renowacji pałacyku. Dziwnym trafem kilka z pracujących przy odnowieniu osób rozstało się z życiem. Julia poznaje na budowie Aleksa Matulisa, który wedrze się niespodziewanie w jej prywatność. Julii i Aleksowi grozi niebezpieczeństwo.
Tak wygląda zarys fabuły. Zarówno zagadka z przeszłości, wątek kryminalny, jak i charaktery postaci pozostawiają wiele do życzenia.
Aleks jest bardziej tkliwy niż niejedna baba (wiem, że to stereotyp, ale oddaje to, co chcę wyrazić). Kompletnie mu nie uwierzyłam - przesadnie uczuciowy, wrażliwy, szybko zaangażowany. 
Julia - chwiejny charakter, dziwne myśli, nielogiczne wnioski. Brak zdecydowania, co po tych doświadczeniach, które są jej udziałem i w tym wieku, w którym jest przedstawiana uważam za ułomność.
Przedziwne, nienaturalne zbiegi okoliczności, To, że z lat szkolnych pozostają niektóre przyjaźnie, ba, nawet małżeństwa wcale mnie nie dziwi. Ale to, że większa grupa trzyma się razem, odwiedza, spotyka przy grobie kolegi, wchodzi w związki małżeńskie i romanse we własnym gronie jest kompletnie niewiarygodne. 
Podsumowując - czytadło dla zabicia czasu lub przyjemności przewracania kartek - TAK, książka, którą można miło spędzić czas, zrelaksować się lub wysilić umysł, rozwiązując zagadkę kryminalną - NIE.

Podarunek - Cecelia Ahern

Na półce stoi już nowa książka Cecelii, uznałam zatem, że mogę uszczuplić moje zapasy o jedną pozycję jednej z moich ulubionych autorek. Padło na Podarunek.
Klimat książki jest wprawdzie zimowy, przedświąteczny, ale właśnie historia zapracowanego Lou trafiła w moje ręce tym razem.
Lou jest mężem i ojcem, ale od dłuższego czasu nie poświęca się rodzinie. Czuje, jakby tracił przy nich czas. W pogoni za pieniądzem, stanowiskiem i sukcesem przestaje zauważać, że poza firmą jest jeszcze życie. Najchętniej byłby w dwóch miejscach jednocześnie, ale niekoniecznie w domu.
Historia jest dosyć banalna, opowiadania przez policjanta, który próbuje wyjaśnić młodemu chuliganowi, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż zawiść i chowanie urazy. Snuta jak bajka, od czasu do czasu przerywana bieżącymi wydarzeniami.
Nie porwała mnie ta powieść. Owszem, jest przyjemna, morał czytelny, wartości w życiu wyraźnie zaznaczone. Brakowało mi jednak spójności, wspólnego mianownika dla historii Lou i chłopaka, który rzucał zamarzniętym indykiem w okno (jakkolwiek by to nie zabrzmiało).

Kobiety Łazarza - Marina Stepnova


Literatura rosyjska nie jest najbardziej popularnym trendem, dlatego tym chętniej sięgnęłam po książkę, która przeniosła mnie w klimat XX-wiecznej Rosji. Trudny czas dla naszych wschodnich sąsiadów (o ile kiedykolwiek było im łatwo).
Łazarz Josifowicz Lindt jako młody chłopak trafia do domu wybitnego matematyka Siergieja Czałdanowa i pracuje jako jego asystent w instytucie. Łazarz zakochuje się w żonie Czałdanowa – Marusi. I to ona jest głównym motorem sprawczym wszystkich jego późniejszych działań i decyzji. Ta niezdrowa, niespełniona miłość każe mu w przyszłości poślubić łudząco podobną do Marusi – Gałoczkę.  Gałoczka była młodziutką dziewczyną, zakochaną w swoim rówieśniku, ale zastraszona, w obawie przed skrzywdzeniem swojego narzeczonego, zgadza się wyjść za mąż za dużo starszego Łazarza. Ten był już wtedy uznanym, wybitnym fizykiem, bardzo cennym umysłem dla stalinowskiego rządu. Życie w luksusie nie rekompensuje Galinie braku miłości i staje się ona zgorzkniałą, okrutną kobietą, a pod jej skrzydła trafia potem wnuczka – ufna i pogodna Lidoczka.
Te trzy kobiety – Marusia, Galina i Lidoczka są obrazem życia Łazarza i jego naukowego świata. Wszystko na tle zmieniającej się Rosji, przemian politycznych i gospodarczych, przymusowych przesiedleń, badań naukowych, skrajnej biedy i niewyobrażalnego bogactwa. Jest w tej książce dużo pięknego wschodniego klimatu, a barwny język pokazuje bezbłędnie tamtejszą kulturę i obyczaje.

niedziela, 31 lipca 2016

Srebrna dziewczyna - Elin Hilderbrand

Urlop to zdecydowanie czas na literaturę lekką, co nie znaczy głupią. Elin Hilderbrand jak do tej pory mnie w tej kwestii nie zawiodła. Zatem wybór padł na błękitną okładkę Srebrnej dziewczyny.
Przyznam, że jestem nieco rozczarowana. Głównie dlatego, że tematyka oscyluje wokół niewdzięcznego tematu afery finansowej z początku XXI wieku, a sama autorska przyznała, że ta książka należy do tych trudniejszych.
Meredith Delinn jest żoną Frediego, który dopuścił się oszustw finansowych, budując piramidę Ponziego, wyłudzając tym samym od inwestorów 60 mld $. Fredy zostaje skazany na 150 lat więzienia (zupełnie jak jego pierwowzór Bernard Madoff), a Meredith ukrywa się na wyspie Nantucket u swojej dawnej przyjaciółki Constance. W tym czasie toczy się wobec niej postępowanie wyjaśniające, czy była zmieszana w oszustwa męża. Meredith współpracuje z organami ścigania i prokuraturą, próbując przez to udowodnić swoją niewinność, czy raczej nieświadomość, co do poczynań męża. Jednocześnie rozpamiętuje swoją przeszłość, powody, dla których podejmowała życiowe decyzje.
Uśpiła mnie ta książka. Nie dlatego, że nie była ciekawa, tylko dlatego, że nie trafiła w moje oczekiwania. Miałam nadzieję, trochę pośmiać i odprężyć (bo tak do tej pory bywało z książkami Elin), ale tym razem po prostu zmęczyłam się tymi wynurzeniami z przeszłości, które co gorsza nie prowadziły do żadnych wniosków.

Kiedy odszedłeś - Jojo Moyes

Moje wakacyjne czytanie zaczęłam od książki, na którą czekałam od lutego 2015, czyli od momentu kiedy dowiedziałam się, że Jojo napisała dalsze losy Louisy Clark. Ale polskie wydawnictwo niespecjalnie spieszyło się z wydaniem tej książki. Czułam, że czekają z premierą (i ze wznowieniem I części historii Lou – Zanim się pojawiłeś) do momentu aż w kinach pojawi się ekranizacja pierwszej części. I tak właśnie było – w ślad za premierą kinową znalazły się w księgarniach świeżutkie okładki filmowe Zanim się pojawiłeś i nowa książka o Lou w pasiastych rajstopach. 
Uwielbiam pióro Jojo Moyes. Uwielbiam jej humor, to że nazywa rzeczy po imieniu, używa prostych słów i tworzy doskonały klimat.
Trudno pisać o drugiej części książki, tak aby nie zdradzić tego, co najważniejsze w pierwszej (żeby nie psuć przyjemności poznawania tamtej historii tym, którzy chcieliby jeszcze przeczytać Zanim się pojawiłeś). Ale spróbuję.
Loiusa ulega wypadkowi – spada z dachu, co niesie ze sobą szereg konsekwencji. Przede wszystkim musi na jakiś czas wrócić do swojego hałaśliwego domu. Do zwariowanych rodziców, pociesznego dziadka i szczerej do bólu siostry. No i do wyrośniętego nieco siostrzeńca. W tym towarzystwie Lou próbuje dość do siebie i zacząć na nowo o sobie decydować. Wkrótce okaże się jednak, że musi zadbać nie tylko o siebie, ale również o zbuntowaną nastolatkę, która namiesza w jej życiu i za sprawą której życie kilku osób wywróci się do góry nogami.
Zakończenie nie jest przesłodzone, nie jest jednoznaczne. Jest takie jak lubię – dowcipne, zaczepne i niedopowiedziane.
To nie jest książka do płakania. Nie musi taka być. Ale jest ciepła, mądra i bardzo zabawna. A jednocześnie w piękny sposób nazywa rzeczy, o których wszyscy marzą (lub jeśli mają szczęście, już ich doświadczają) – być centrum czyjegoś wszechświata, być dla drugiej osoby tym, dla kogo ten ktoś chce żyć.

czwartek, 28 lipca 2016

Mów do niej - Francisco Goldman

Historia prawdziwa - Francisco Goldman napisał książkę non fiction, historię swojego związku z młodziutką Aurą Estrada.
Napisał zapewne bardzo szczerze i bez wstydu. Mam jednak wielki problem z tą książką. Bo o ile rozumiem chęć spisania historii swojej miłości po śmierci ukochanej żony, to już nie rozumiem powodu wydania tych wspomnień. Szczególnie, kiedy opisuje się w negatywach jej matkę, rodzinę i nie daje się im możliwości przedstawienia swojego punktu widzenia. 
Nie umiem znaleźć klucza do tej książki. Wspomnienia kręciły się bez składu po wszystkich kartach, chaotycznie i jednostronne. Aura jest idealizowana, opisywana jako, niezwykła artystka, wybitna pisarka, genialny umysł. Najpiękniejsza, najbardziej wrażliwa i najmądrzejsza. Taki wspomnieniowy ulepek.

czwartek, 30 czerwca 2016

Koronkowa robota - Pierre Lemaitre

Zacznijmy od tego, że kiedy w ubiegłym roku Pierre Lemaitre był jednym z gości WTK, ustawiała się do niego niewyczerpana kolejka ludzi, a on z niegasnącym uśmiechem pozował do zdjęć, ściskał dłonie, podpisywał książki. Teraz, po przeczytaniu Koronkowej roboty, ta kolejka wcale mnie nie dziwi.
Detektyw Camille Verhoeven prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa. Angażuje swój czas i prywatność w rozwiązanie zagadki. Jednak morderca jest zawsze krok przed nim, a detektyw odkrywa tylko tyle, na ile on mu pozwala. Ale zaskoczenie finału nie polega na odkryciu kim jest zabójca. Zaskakuje przede wszystkim kunszt autora w budowaniu misternej gry, zaskakuje zderzenie z tym, co zapamiętaliśmy, uderza nieuchronność zdarzeń.
Świetna, misterna robota. I śmiem twierdzić, że tytuł nie odnosi się tylko do fabuły. Tytuł to obraz tego, co Pierre Lemaitre wydziergał na 414 stronach. Geniusz.

Taka jak ty - Maureen Lindley

Kiedy coś mnie poruszy, zaskoczy lub zainteresuje w fabule, zawsze potem przekopuję Internet, żeby dowiedzieć się skąd autor brał inspirację do napisania książki z tym wątkiem.
Tym razem zetknęłam się z niezbyt popularną informacją o Amerykańskich obozach internowania dla Japończyków. Niewiele o tym napisano, to nie jest narodowa duma Amerykanów. W 1941, po ataku na Pearl Harbor, kiedy Japonia zaczęła stanowić realne zagrożenie dla USA rząd Stanów Zjednoczonych wysłał wszystkich obywateli japońskiego pochodzenia (z domieszką japońskiej krwi w 1/16!) z zachodniego wybrzeża do obozów internowania, tutaj do Manzanaru. Wysłano tam starców, dzieci, bez znaczenia. Uznano, że mogą oni stanowić zagrożenie dla kraju.
Manzanzar to nie był obóz koncentracyjny, co nie znaczy, że warunki życia w nim były godne, a ludzie wolni. Mimo tego, że mówiono im, że obóz powstał, aby ich chronić, to zadawano sobie pytania - po co w takim razie wieżyczki strażnicze i skierowana w ich stronę broń?, czemu drut kolczasty wywinięty jest do wewnątrz?
Obóz internowania to jedyny interesujący wątek w tej książce. Satomi jest półkrwi Japonką. Jej ojciec, Amerykanin, zginął w Pearl Harbor, a ona razem z matką zostały zmuszone do wyjazdu, ich dom i ziemia zostały zaanektowane przez rząd. Satomi nigdy nie czuła się w pełni Amerykanką, ani nie czuła się Japonką. Rozdarta między dwiema kulturami, nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Paradoksalnie właśnie w obozie znajduje drogę dla swojej przyszłości.
Czyli generalnie nuda, z nieudolną próbą grania na emocjach.

czwartek, 16 czerwca 2016

Nie lubię kotów - Katarzyna Zyskowska-Ignaciak

Zawsze kiedy wracamy z biblioteki z nową porcją książek, moja córka przegląda, co wypożyczyłam, czyta tytuły i sprawdza liczbę stron. Gdy wzięła do ręki tę książkę, powiedziała: „Mamo, pasuje do ciebie, bo też nie lubisz kotów”. Odpowiedziałam, że właśnie dlatego ją wzięłam.
Jak zwykle  nie czytałam opisu, nie zaglądałam do środka. Popatrzyłam tylko na okładkę, pogłaskałam książkę i pomyślałam „biorę”.
Bohaterami są mieszkańcy Warszawy, trzydziestokilkuletni, robiący karierę, układający swoje życia. Szczęśliwi, nieszczęśliwi. Podążają różnymi ścieżkami, dokonują wyborów, udają. Ich losy są ze sobą splecione, a oni sami pozamykani we własnych światach, nie dostrzegają człowieka w człowieku. Pokazują swoją powierzchowność i tyle samo dostają od innych.
Zwykle, kiedy czytam polskiego autora, szczególnie, gdy kiedy akcja rozgrywa się współcześnie, w Polsce, nie mogę odpędzić od siebie myśli o udawaniu, o sztuczności, o specyficznym klimacie polskości. A tutaj absolutne zaskoczenie. Początek wprawdzie nieco mnie znużył, trochę uśpił. Historia Wojtka nie poruszyła mnie specjalnie, nawet go nie polubiłam, ani nie próbowałam zrozumieć. Ale dalej, kiedy składałam te puzzle ludzkich życiorysów, przychodziły mi do głowy jedynie pozytywne myśli.
Zaskakująca, nietuzinkowa, mądra książka, napisana pięknym językiem pełnym metafor. Ciekawa konstrukcja, celne powiązania. Naprawdę wyjątkowa.

piątek, 10 czerwca 2016

Bez mojej zgody - Jodi Picoult

Ktoś kto poznał już trochę pióro Jodi Picoult wie, jakiej narracji się spodziewać. Wie, że będzie poznawać emocje wielu bohaterów, ich różny punkt widzenia. Tutaj nic nie jest czarno-białe, z gruntu moralne lub nie.
Anna jest zupełnie zdrowa, ale przez 13 lat swojego życia była wiele razy hospitalizowana i przeszła mnóstwo zabiegów. Wszystko po to, żeby ratować życie swojej starszej siostry. Anna po to się narodziła, po to została „zaprojektowana”, by pod kątem genetycznym być dla Kate w pełni zgodnym dawcą. Ale kiedy Anna ma oddać siostrze swoją nerkę, postanawia iść do prawnika i zaskarżyć rodziców o usamodzielnienie w kwestii zabiegów medycznych.
To jest główny wątek, ale nie jedyny istotny. Pojawia się też kwestia buntu, bycia niewidzialnym dla rodziców, stara niepełniona miłość, ucieczka przed uczuciami w imię wyższego dobra, brak pogodzenia się ze śmiercią i wiele innych wątków, które budują tę piękną historię.
Uwielbiam taki sposób opowiadania, który pozwala mi zaglądać w myśli i emocje różnych osób, kiedy muszę postawić swoją moralność obok ich wielkich dylematów. Teoretycznie wiem, co zrobiłabym w podobnej sytuacji. Ale to tylko teoria. I obym nigdy nie musiała stanąć przed takim wyborem, jak bohaterowie powieści.
Nie byłam jakoś specjalnie zaskoczona rozstrzygnięciami i zwrotami akcji, ale mimo to uważam, że to jedna z bardziej poruszających książek, jakie czytałam. A to za sprawą trudnej tematyki i genialnego stylu autorki.
A ponieważ wydanie tej książki jest z filmową okładką, wspomnę tylko, że po przeczytaniu powieści, obejrzałam też film. W konfrontacji ze słowem pisanym wygląda blado - temat został totalnie spłaszczony, wiele ważnych kwestii pominiętych, a radosna muzyka kompletnie nie pasowała do obrazu. Zdecydowanie 1:0 dla książki.

piątek, 27 maja 2016

Zdarzyła się miłość - Elizabeth Berg

Dużo łatwiej jest pisać, kiedy książka wzbudza emocje – jakiekolwiek. Jeśli zachwyca, to słowa same wskakują pod palce, uciekają myśli z głowy i trzeba je chwytać, żeby nie uleciały, żeby zapisały się na kartce lub ekranie. Jeśli jakaś historia nie przypadnie mi do gustu, mogę bez większego wysiłku ją skrytykować, w całości lub w jakiejś części. Gorzej, jeśli nic we mnie nie drgnęło. Wtedy najczęściej rozmyślam, od czego zacząć, szukam punktu zaczepienia, czegoś co by mi się choć trochę podobało lub czegoś, co zapamiętałam, jako negatywną emocję.
No i teraz jest właśnie taki moment, że nie mogę sobie przypomnieć o czym czytałam.
John i Irene byli małżeństwem, mimo że żadne z nich nie szło do ołtarza z pełnym przekonaniem o słuszności swojej decyzji. Po 8 latach rozwiedli się i zamieszkali z dala od siebie. Ich córka Sadie musiała zmierzyć się z tym rozstaniem. Teraz ma już 18 lat i przechodzi (spóźniony moim zdaniem) okres buntu. Jest dobrym dzieckiem, ale właśnie przyszła jej ochota zrobić coś, czego rodzice by nie pochwalali. W wyniku zbiegu okoliczności Sadie podejmuje decyzję, która determinuje całe jej późniejsze życie. Rodzice muszą podjąć wspólne działania, by zawrócić córkę ze „złej drogi” lub okazać jej wsparcie.
Trochę nijaka jest ta książka. O ile początkowo wydawała się ciekawa i rozwój wypadków był dość dynamiczny, to potem okazało się, że autorka miała zupełnie inny pomysł na tę historię, niż by wskazywały na to wstępne rozdziały. Chodziło jedynie o doprowadzenie do punktu zwrotnego z życiu bohaterów. I w tym właśnie momencie mój entuzjazm został zabity i nie miałam już tak dobrego nastawienia. Bohaterowie zaczęli mnie męczyć, a ich życie nudzić. Szkoda.

środa, 25 maja 2016

Dziewczyna z pociągu - Paula Hawkins

To nie jest #ostatnioprzeczytane, ponieważ tym razem wysłuchałam audiobooka. Nie wiem, jak to napisać, żeby było o książce, bo wpływ na moją opinię ma również interpretacja Karoliny Gruszki.
Może od początku. Uważam, że książki są do czytania. Oczami. Oczywiście gdybym straciła wzrok, prawdopodobnie słuchałabym audiobooki bez przerwy, ale póki widzę – wolę czytać. Audiobook tylko w jednym aspekcie przewyższa książkę: można go słuchać przesiadając się z metra do autobusu, w czasie podlewania ogródka czy mycia podłogi. Bez przerwy. Nie widzę i nie słyszę więcej zalet.
To było dziwne doświadczenie, słuchać czyjegoś głosu, beznamiętnego i przyciszonego. Denerwowałam się, kiedy Karolina Gruszka niewłaściwie (w moim odczuciu) akcentowała niektóre słowa, zdania lub kiedy czytała zbyt wolno w sytuacji, gdy rozwój wypadków wymuszał inne tempo.
Nie wiem, ile fragmentów przespałam. I nie dlatego, że nudziła mnie treść, tylko dlatego, że słuch nie jest tym zmysłem, poprzez który wchodzę w jakąś historię. Wiem natomiast, że wiele razy musiałam się cofać, żeby usłyszeć raz jeszcze, czyimi słowami przemawia autorka, czyja relacja jest mi przedstawiana. Kompletnie pogubiłam się w datach. Nawet nie próbowałam tego ogarnąć. Przestałam zwracać uwagę na chronologię, bo i tak nie dałabym rady zapamiętać, o jakim dniu był poprzedni rozdział i czy kolejny jest retrospekcją czy dalszym ciągiem. Tyle w temacie audiobooka.
Trudno się czyta książkę, która jest bardzo popularna, o której powiedziano i napisano wiele zachwytów. Oczywiście są też zdania negatywne – że infantylna, przewidywalna, nudna i że główna bohaterka jest denerwująca. Trudno jest oderwać się od tych wszystkich opinii, mieć naprawdę swoje zdanie.
Rachel codziennie jeździ tym samym pociągiem – dwa razy dziennie, o stałej porze. Pociąg zatrzymuje się przed semaforem, prawie zawsze, i Rachel może obserwować domy położone niedaleko torów. I ludzi, którzy w nich mieszkają. Wydaje jej się, że ich zna. Układa historię ich życia, zazdrości im i chciałaby wieść takie szczęśliwe życie, jak oni. Pewnego dnia widzi z pociągu coś, co nie powinno się zdarzyć. Nie w tym idealnym świecie, którzy stworzyła we własnej głowie. Nagle Rachel staje się częścią życia ludzi, których obserwowała, bo tylko ona może pomóc rozwikłać zagadkę zaginięcia Megan.
Lubię takie książki, w których jest wąska grupa bohaterów i powoli można poznawać ich sekrety, przeszłość, prawdziwą tożsamość. Bez zbędnych postaci, opisów, historii, które nic nie wnoszą do zasadniczego wątku. Tutaj wszystko jest jak należy i z każdym krokiem odkrywamy kolejne karty. Dobrze, że nie ma krystalicznych, idealnych osób. Każdy ma swoją ciemną stronę i nikt nie jest przedstawiany bezkrytycznie.
Trochę kuleje zakończenie. Rozumiem chęć ostatecznej konfrontacji, ale przeszkadza mi naiwność ostatnich scen. Oczywiście nie będę wchodzić w szczegóły.
Generalnie – nie jestem może zachwycona (w dużej mierze winię za to formę, w jakiej odebrałam tę książkę), ale też nie przyłączę się do krytycznych głosów mówiących, że historia jest nudna i banalna. Zaciekawiły mnie zarówno kontekst psychologiczny, jak i kryminalny. Dla mnie duży pozytyw.

czwartek, 19 maja 2016

W sieci tajemnic - Pam Jenoff

Przyszedł czas na ponowne spotkanie z Jordan – dziewczyną, która po 10 latach wróciła do Londynu, żeby odkryć tajemnicę swojego chłopaka z czasów studiów. Tym razem towarzyszymy Jordan w podróży po Europie, kiedy ściga Nicole, zajmującą się handlem nielegalnym winem. Nicole ma informacje, na których zależy Jordan. A to pomoże jej pozamykać wszystkie drzwi przeszłości. W pościgu towarzyszy jej Aaron, tajemniczy Izraelczyk.
Słabo to wszystko wypadło. O ile pierwsza część, czyli Prawie w domu dosyć mnie zaciekawiła, to tym razem miałam wrażenie, że pomyliłam gatunki. Wyszło z tego takie zwykłe romansidło z jakąś „tajemnicą” w tle. Skomplikowana historia nazistowskiego wina, przedziwne postaci, nierealne zbiegi okoliczności, totalna nonszalancja Jordan, która przecież była agentem wywiadu, więc ograniczone zaufanie powinna mieć we krwi. Rozczarowała mnie ta bohaterka – podejmowała irracjonalne decyzje, dawała się prowadzić za rączkę, jak przedszkolak i pozwalała wymknąć się tej, którą ścigała. O ile poprzednio Jordan wzbudziła moją sympatię, tak tym razem tylko mnie denerwowała.

czwartek, 12 maja 2016

Kiedy moja siostra śpi - Barbara Delinsky

Ile wiemy o sobie nawzajem? W rodzinie, w kręgach przyjaciół, w związku? Czasem wydaje się, że ktoś jest nam bardzo bliski, że powierza nam swoje sekrety i że znamy go na wylot. Okazuje się jednak, że każdy ma swoje tajemnice, swój intymny świat przeżyć, do którego nie chce nikogo wpuszczać. Bez wyjątków. Czasem jednak trzeba zajrzeć w bardzo osobistą przestrzeń drugiego człowieka, żeby umieć spojrzeć na siebie i świat jego oczami.
Robin Snow jest biegaczką, a jej siła charakteru i determinacja przynoszą jej sukcesy. Życie jej siostry Molly i całej rodziny podporządkowane jest karierze Robin. Wszystko kręci się wokół niej. Mimo silnych więzi w tej rodzinie pojawia się zazdrość, znużenie, bunt przeciwko obowiązującym zasadom. Wszystko zmienia się kiedy Robin w trakcie treningu przechodzi zawał, wskutek czego zapada w śpiączkę. Kiedy Robin śpi, jej rodzina musi zmierzyć się z wieloma tragicznymi przeżyciami i emocjami. Muszą określić co jest dobre dla nich, a czego chciałaby Robin i muszą podjąć decyzje, które wpłyną na życie całej rodziny.
Warsztatowo ta książka nie porywa, ale historia jest dość spójna i wystarczająco wiarygodna, żeby ją polubić, żeby chcieć spróbować wejść w buty bohaterów. Właściwie niczego tu nie brakuje poza falą, która by niosła czytelnika do finału, sposobu narracji, który podnosiłby poziom emocji i rozbudzał ciekawość – co będzie dalej?

sobota, 30 kwietnia 2016

Muzyka ciszy - Andrea Bocelli

Czytając, zastanawiałam się, czy każdy kto jest znany, popularny musi koniecznie napisać książkę? Co jest impulsem do takiej decyzji – pieniądze, chęć pozostawiania po sobie werbalnego śladu, czy przekonanie, że się potrafi pisać? A nie każdy potrafi. Takim przykładem jest Andrea Bocelli, który w postaci Amosa Bardiego opisał siebie w okresie dzieciństwa, młodości, aż do chwili, kiedy stał się sławny.
Problem nie leży ani w braku obiektywizmu, ani w tym, że autor nie potrafi patrzeć na siebie z dystansu. Problem w tym, że ta autobiografia jest składanką z luźnych myśli, zbyt szczegółowych opisów, detali. Biorąc do ręki tę książkę i mając świadomość, że pisał ją sam Bocelli, miałam nadzieję na piękną podróż we wspomnienia niewidzącego chłopca, który w muzyce odnalazł drogę do swojego szczęścia. A po przeczytaniu książki, nie mam pojęcia, czy młody Andrea chciał związać swoją przyszłość z muzyką, czy nie. Bo choć rodzice szybko odkryli jego genialny słuch muzyczny, a on są uwielbiał operę, autor utrzymuje, że robił wszystko, żeby nie związać swojej przyszłości ze śpiewem. A jednak, w którymś momencie wziął udział w konkursie piosenki i wyjechał na festiwal do San Remo. Wtedy niespodziewanie dla mnie okazało się, że zarówno on, jak i jego ojciec, marzyli o karierze muzyka.
Chciałabym pominąć tutaj prosty język, zwracanie się do czytelnika i brak spójności opowieści, jednak tak bardzo mi to przeszkadzało, że muszę o tym wspomnieć.
To mogła być świetna książka, bo życie takiego utalentowanego dziecka pochodzącego z prostej rodziny musiało być ciekawe. Jednak lepiej by było, gdyby Bocelli powierzył napisanie swojej biografii komuś, kto zwyczajnie potrafi słuchać i pisać.

środa, 20 kwietnia 2016

Co zrobisz, gdy umrę? - Nicci French

To miał być thriller psychologiczny. No cóż, psychologiczna warstwa mocno zaakcentowana, ale wątek kryminalny żaden.
Mąż Ellie ginie w wypadku, a razem z nim w spalonym samochodzie znajduje się ciało kobiety. Policja zamyka sprawę, kwalifikując ją jako wypadek komunikacyjny, a wszyscy znajomi uznają, że Greg miał romans. Ellie nie wierzy w zdradę męża i próbuje dowiedzieć się, kim była Milena i co ją łączyło z Gregiem.
Przeżywanie żałoby, niemożność pogodzenia się ze śmiercią ukochanej osoby, ufność we własne małżeństwo – to wszystko zostało bardzo zgrabnie ubrane w słowa. Uwierzyłam Ellie, kiedy nie płakała po śmierci męża, bo nie dopuszczała do siebie wiadomości o tym, że jego już nie ma. Uwierzyłam, kiedy chciała walczyć o dobrą pamięć o nim. Natomiast zagadka, która była do rozwiązania zupełnie mnie nie zainteresowała. Ani to kim była Milena, ani to, co ją łączyło z Gregiem, ani to w jaki sposób Ellie dotrze do prawdy. I zupełnie mnie nie zainteresowało, jaka ta prawda jest.
Nie wiem w jaki sposób autorski duet (Nicci Gerard i Sean French) komunikuje swoje pomysły, w jaki sposób znajdują porozumienie w kwestii poprowadzenia wątłej nici śledztwa przez labirynt niedopowiedzeń. W każdym razie miałam wrażenie, że to wszystko rozmyło się w przeżywaniu i rozmyślaniach bohaterki. Zachwiały się proporcje pomiędzy tym, co nadaje powieści tempo, a tym co każe się czytelnikowi zatrzymać. Brakuje tu spójności i kontynuacji wątków, rozwinięcia myśli.

środa, 13 kwietnia 2016

Klub porcelanowej filiżanki - Vanessa Greene

To nie jest proste zadanie znaleźć książkę przyjemną i nieskomplikowaną, ale jednocześnie wartą przeczytania. Taką, która dawałaby poczucie dobrze spędzonego czasu.
Wiedziałam, że Klub porcelanowej filiżanki to nie będzie literatura górnych lotów. Spodziewałam się kilku przyjaciółek, które spotykając się z przy cotygodniowej herbacie, omawiają swoje życie – plotkują, martwią się i wpierają. W ogólnym zarysie nie pomyliłam się. Problem jednak jest gdzieś indziej.
Szkoda czasu na książkę, która jest płytka w warstwie literackiej, a to tego pełna błędów językowych. Papierowe postaci, dziwne problemy, żadnego zaskoczenia, uśmiechu czy wzruszeń, prostackie słownictwo.
Trzy dziewczyny spotykają się na targu staroci zainteresowane tym samym zestawem porcelanowych filiżanek. Postanawiają wspólnie dokonać zakupu i tak zaczyna się ich przyjaźń. Jedna przygotowuje się do ślubu, druga jest po rozwodzie, a trzecia jest mężatką i matką dwóch dziewczynek. Pojawiają się wątpliwości przedślubne, kłopoty z dziećmi, powrót męża marnotrawnego, powrót matki marnotrawnej, niepełnosprawny brat, roztrzepana koleżanka, epizod ekologiczny i nowa miłość zgodnie z zasadą kto się czubi, ten się lubi.
Generalnie pomieszanie z poplątaniem i żadnego głównego wątku. Nic nie trzyma się kupy, nie wynika z niczego i donikąd nie prowadzi. A do tego wszystkiego koszmarne błędy językowe, aż mi się oczy przewracały i zęby zgrzytały.
A żeby być sprawiedliwą, to dodam tylko, że okładka ładna, choć oczywiście nie osłodzi to mojej oceny.

środa, 6 kwietnia 2016

Barwa ciszy - Rosamund Lupton

Czy wyobrażasz sobie napisać 300 stron o tym, jak przejmujący jest mróz Alaski? 300 stron o zimnie wnikającym do kości, o lodzie i bezkresnej tundrze, o krajobrazie bez kolorów. Napisać to w taki sposób, aby czuć było chłód pod skórą i aby w  głowie słyszeć tylko ciszę.
Barwa ciszy nie jest typowym thrillerem o zagadkowej fabule. Tutaj kwestia sensacyjna jest raczej poboczna i łatwa do przewidzenia. Niewiele postaci i jeden wątek nie pozostawiają wątpliwości co do rozwiązania zagadki. Siłą tej książki coś innego.
Yasmin i jej córka Ruby (tak, tak, to jest łącznik między tą książką i poprzednią :-)) przybywają na Alaskę by spotkać się z Mattem. Mąż Yasmin jest dokumentalistą i fotografuje przyrodę. Na miejscu dowiadują się, ze wioska, w której mieszkał spłonęła i że nikt nie przeżył. Yasmin nie wierzy w śmierć męża i wyrusza na poszukiwania. We dwie przemierzają pokrytą śniegiem Alaskę, mierząc się z chłodem, strachem, niekończącą się ciemnością i ciszą – Yasmin odkrywa, że cisza odbiera świadomość istnienia, poznaje świat, w którym jej córka jest od urodzenia.
Historia dzieje się niespiesznie, ale słowa, które opisują przyrodę i klimat Alaski wchodzą pod skórę jak igiełki mrozu. W bezkresnej, pokrytej lodem tundrze można się poczuć jedyną osobą na ziemi, pyłem w przestrzeni. Trochę tak, jak mogłaby czuć się Ziemia w bezmiarze kosmosu. Mocne nawiązania do ekologii, do ekspansji jaką człowiek przeprowadza na planecie. Wśród wielu wątków proekologicznych zapadł mi w pamięć jeden szczególnie dobitny – wojny nigdy się nie skończą. Teraz ludzie zabijają się o tereny bogate w ropę, zabijają się nawzajem z chęci posiadania, bogacenia się, utrzymania lub zdobycia władzy. W przyszłości będą się toczyły wojny o dostęp do pitnej wody. To smutne, wręcz przerażające. I chyba nieuniknione.
Rosamund zaskoczyła mnie tą książką. Jestem poruszona siłą jej słów.