Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

piątek, 30 października 2015

Królowa słodyczy - Sarah Addison Allen

Co zrobić, kiedy w twojej szafie zamieszka dziki lokator? Brzmi dziwnie, ale właśnie to zdarzyło się Josey – dziewczynie, która poświęciła swoje życie, żeby opiekować się matką, chcąc zasłużyć na jej przebaczenie. Oprócz tego, że Josey jest właścicielką szafy z lokatorem, ma też swoje tajemnice, a największą jest skrytka ze słodyczami i marzenia o podróżach.
To jest cudownie lekka i zabawna historia o zdobywaniu przyjaźni i miłości, o akceptacji samego siebie i o tym, że nawet w uporządkowanym świecie zdarzają się niespodzianki.
Jak zwykle u Allen świat realny współistnieje z magią, światem nadprzyrodzonym i niebywałymi przypadłościami niektórych bohaterów. Wszystko tutaj jest niezwykle wyważone, wiec nie ma obawy, że czytelnik utonie w lukrze romantyzmu albo zanudzi się opisami przyrody. Jest poczucie humoru, są uczucia i są problemy. A przede wszystkim są dobre pomysły autorki na wartką akcję i nieoczywiste rozwiązania.

piątek, 23 października 2015

Ratuj maluchy! Rodzicielska rewolucja - Karolina i Tomasz Elbanowscy

Myślałam, że o akcji Ratuj maluchy wiem wszystko. Myślałam, że nic mnie nie zaskoczy. A jednak. Zderzenie ze światem polityki od kuchni jest porażające. Smutne jest to w jakim kraju żyjemy i kto podejmuje decyzje, które wpływają na życie nas wszystkich.
Karolina i Tomasz Elbanowscy opisują historię, która przywiodła ich do tego miejsca, w którym są dzisiaj. Opisują jak rodził się w nich bunt przeciw wykorzystywaniu dzieci do łatania dziury w ZUS-ie, jak razem z nimi budzili się rodzice w całej Polsce. To jest książka o wielkiej sile ducha, o walce rok po roku o dobrą edukację dla polskich dzieci. Dla wielu ludzi, szczególnie odbiorców głównych mediów, Elbanowscy są szaleni, podburzają społeczeństwo i na pewno są związani z PiS-em. Dla mnie małżeństwo z Legionowa jest źródłem niewyczerpanej siły, determinacji i pokory. Pamiętam, jak pani Karolina błagała Ewę Kopacz o zmianę decyzji w sprawie ostatniej inicjatywy Rodzice chcą mieć wybór. Błagała ją z mównicy sejmowej, chowając do kieszeni całą swoją dumę i dumę wszystkich rodziców. P. premier pozostała niewzruszona.
O akcji Ratuj maluchy dowiedziałam się przy okazji szukania informacji o programie MEN – Wyprawka szkolna, który to program umożliwia nam, jako rodzinie wielodzietnej, ubiegać się o zwrot części wydatków na szkolne podręczniki. Weszłam na ich stronę i wsiąknęłam. Otworzyłam szeroko oczy i nie mogłam już być obojętna. Nie jestem typem społecznika (tak często ludzie to powtarzają), ale o jedno mogę walczyć do upadłego – o moje dzieci. Od tamtej pory, kiedy stoczyliśmy z mężem niemal bój o zwrot za podręczniki, jesteśmy wrogiem nr 1 dla pani pedagog (do dzisiaj nas pamięta). Ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie szczególnie czy p. pedagog lub p. dyrektor będzie odpowiadać na moje „dzień dobry”. Wszyscy powinni sobie uświadomić, że nie walczymy przeciw komuś, tylko walczymy o nasze prawa, również o prawo do decydowania o edukacji naszych dzieci. Ważne jest, żeby móc z nich korzystać i żeby w publicznych szkołach w końcu zaczęto myśleć o dzieciach. W szkołach, samorządach, w rządzie.
Dla inicjatyw Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców nie zrobiłam wiele – raptem kilkaset podpisów (a i to przy ogromnym udziale mojej rodziny), kilka odpowiedzi na apele, jakaś wpłata na ich statutowe działania. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam swoje nazwisko na liście osób wymienionych jako te, które brały udział w akcjach. I zdjęcie moich dzieciaczków. Mąż jest dumny.
Jednej tylko rzeczy brakuje mi w tej książce – nadal nie wiem, co odpisał (i czy w ogóle odpisał) prezydent Komorowski na list otwarty skierowany przez Tomka Elbanowskiego po przegranym głosowaniu o referendum. Sama też byłam autorem listu do prezydenta – oczywiście nie doczekałam się odpowiedzi.
Polecam tę książkę wszystkim Polakom. Nie tylko tym, którzy mają małe dzieci, nie tylko przeciwnikom obecnej koalicji rządzącej, ale również ich wyborcom. A także samym posłom i dziennikarzom, których denerwują działania rodziców w sprawie edukacji. Spójrzcie na siebie naszymi oczami.

Gdzie jesteś, Jimmy? - Caroline Leavitt

Lata 50. XX wieku. 12-letni Jimmy zaginął. Zniknął bez śladu, mimo że widziano jak dotarł bezpiecznie do domu. Policja i mieszkańcy miasteczka rozpoczynają poszukiwania. A obok ciągle dzieje się życie. Są stany depresyjne, jest poczucie wspólnoty, jest działanie, są rozstania, ktoś wyjeżdża, ktoś rozpoczyna związek. Lata mijają…
I właściwie mam ogromny problem z tą książką. Wszystko jest i nie ma niczego. Każdy temat jest potraktowany po macoszemu – i przyjaźń, i pierwsza miłość, i rozstania, i zmieniająca się mentalność społeczeństwa. Zagadka zaginięcia Jimmiego nie jest szczególnie zajmująca i nie stanowi głównego wątku. W ogóle trudno tu o dominujący wątek. Mam wrażenie, że autorka nie udźwignęła tematu, albo nie miała pomysłu, która nić i jakie relacje są dla niej najistotniejsze.

piątek, 16 października 2015

Cudowna moc miłości - Kristin Hannah

Zła miłość - słowa klucze do tej historii.
Mikaela ulega wypadkowi, w wyniku którego zapada w śpiączkę. Kochający mąż próbuje wszystkiego, żeby przywrócić ją do świadomości. Czy można kochać za bardzo?
Nie chcę opowiadać więcej, bo tutaj wszystko kręci się wokół tego pytania. Historia trochę naciągana, trochę przegadana. Jednak jest w tej książce coś mądrego, coś nieuchwytnego. Mimo że nie dzieje się wiele (jakieś tajemnice z przeszłości, pielęgnowanie głębokiego uczucia i więzi rodzinnych), to pojawiają się pytania warte zastanowienia - Jak odróżnić wielką miłość od obsesji? Czy można kochać, nie będąc zakochanym? Czemu popełniamy wciąż te same błędy?
To nie jest książka rewelacyjna, ale nie jest też zła. Można z niej wyciągnąć coś dla siebie, coś, przy czym na chwilę się zatrzymamy.

czwartek, 15 października 2015

Rodzina na zakręcie - Jennifer Coburn

Taka sytuacja – rozpadające się małżeństwo, matka-egoistka, niespełnione ambicje zawodowe i późna, nieplanowana ciąża. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Tylko poczuciem humoru.
To jest książka o tym, że nie można się załamywać, że czasem wystarczy poczekać, aby rozwiązanie problemów samo cię znalazło. Nie ma tu ważnych myśli, rewolucji w uczuciach, głębokich relacji. Jest za to dużo, bardzo dużo dobrego dowcipu, ciętego pióra i genialnych obserwacji życia z przymrużeniem oka.
Świetna lektura na poprawę humoru i kiedy chce się spojrzeć na własne kłopoty z dystansu. Książka kompletnie nie trafi do tych, którzy w danej chwili oczekują życiowej mądrości o wychodzeniu z kryzysu.