Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

czwartek, 30 maja 2019

Na skraju załamania - B.A. Paris

Co byś zrobił, gdybyś nocą w lesie natknął się na samochód na poboczu drogi, a w nim zobaczył samotną kobietę? Większość pewnie chciałby powiedzieć, że zatrzymałoby się i rycersko uratowało niewiastę z opresji. Ale prawda jest taka, że niewiele osób, niezależnie od płci, zapytałoby czy potrzebna jest pomoc. Nie wiem, czy bohaterkę tłumaczy fakt, że sama była kobietą, noc była ciemna, padał deszcz, a w tym miejscu nie było zasięgu. Trochę zbyt dużo tych usprawiedliwień. Jeśli nie chcesz czegoś zrobić, po prostu tego nie rób, a jeśli potrzebujesz wytłumaczenia, podaj jeden powód, a nie kilka. Wtedy twój brak działania jest bardziej wiarygodny niż kumulacja przeszkód.
Cass Anderson nie zatrzymała się w ciemnym lesie i nie pomogła kobiecie w aucie. A potem okazało się, że ta kobieta nie żyje. Została zamordowana. Co więcej Cass ją znała, więc poczucie winy targa jej sumieniem. Wkrótce okazuje się, że ktoś próbuje zmącić spokój bohaterki i zaczyna nękać ją głuchymi telefonami, a ona zaczyna wątpić w to, co podsuwa jej pamięć.
Czy to jest dobra książka czy nie będzie zależało od tego, komu uwierzysz – czy Cass, która widzi rzeczy coraz bardziej nieprawdopodobne, czy jej mężowi, który z troską próbuje przywrócić żonę na racjonalne tory.
Mnie ta historia nie urzekła, a jej zakończenie uważam za nieporozumienie – absolutnie nieprawdopodobne i płytkie. Zabrakło zaskoczenia i emocji, które niezbędne są przy gatunku jakim jest thriller psychologiczny.

poniedziałek, 27 maja 2019

Wielkie kłamstewka - Liane Moriarty

Nikt nie ma idealnego życia. Jeśli wydaje się, że twoja przyjaciółka, siostra, sąsiadka czy szefowa nie ma żadnych problemów, to się myślisz. Mówię oczywiście tylko o kobietach, bo najczęściej idealizujemy inne kobiety. Obserwujemy, oceniamy, zazdrościmy. Lubimy rozmawiać i zwierzać się, ale bywa, że nie chcemy opowiadać o tym, co nam doskwiera, co nas boli. Wstydzimy się. Nie mówię w tym momencie o pustym marudzeniu i narzekaniu na pogodę, zarobki i cieknący kran. Mam na myśli nasze traumy, trudne doświadczenia z dziećmi, kłótnie z mężami, zdrady, głębokie problemy finansowe. Takie rzeczy skrywamy, bo chcemy być idealne na zewnątrz, nawet dla przyjaciół.
W takiej ułudzie żyje społeczność Pirriwee, australijskiego miasteczka niedaleko Sydney. Wszyscy bogaci szczęśliwi, w fantastycznych związkach, z pięknymi i wybitnymi dziećmi. Jednak na początku roku szkolnego konflikt między maluchami z 1.klasy doprowadza do spięć między ich rodzicami, a to daje ujście skrywanym sekretom. Sprawy komplikują się do tego stopnia, że w czasie wieczorku integracyjnego dochodzi do tragedii – ktoś umiera, choć do końca nie wiemy kto.
Genialne charaktery – barwne, nietuzinkowe i doskonale opisane. Przewracasz kartki, niecierpliwie szukając odpowiedzi na pytanie – kto zginął, jak i dlaczego? Poznajesz fasadowe życie bogatych rodzin i myślisz sobie, jakie to prawdziwe, jak bardzo na czasie.
Absolutnie świetna książka.

środa, 22 maja 2019

Sieroce pociągi - Christina Baker Kline

Czasem spotykam się w książkach obyczajowych z tłem historycznym, którego nie potrafię pojąć. Tak było i tym razem, kiedy czytałam o sposobie radzenia sobie w Ameryce z problemem sierot, najczęściej dzieci imigrantów. Osierocone maluchy żyły na ulicach Nowego Jorku, cierpiąc z powodu głodu, chorób, zimna i braku opieki. W latach 1853-1929 dzieci, teoretycznie, by zapewnić im dach na głową, przewożono w głąb Stanów Zjednoczonych na farmy i wiejskie tereny. Tamtejsi mieszkańcy mogli wybrać sobie dziecko z transportu i adoptować je lub po prostu przygarnąć. Większość dzieci z sierocych pociągów trafiało do rodzin, które potrzebowały rąk do pracy, a nie do takich, które chciały mieć dziecko. Los sierot wcale nie ulegał poprawie. Były wykorzystywane do pracy, bite, poniewierane, traktowane jak darmowa służba. Wiem, że patrzę na to z perspektywy dzisiejszego świata i wiem, że nasze realia mają się nijak do panujących na początku XX w. w USA. Jednak ciężko mi zgodzić się z tym, że operacja wywożenia dzieci na zachód miała na celu pomoc sierotom. Uważam, że jest to jeden z wstydliwych rozdziałów Ameryki, o którym zbyt mało się mówi.
Vivian Daly była jednym z dzieci z takiego pociągu. Była córką irlandzkich imigrantów, a jej rodzice i rodzeństwo zginęli w pożarze kamienicy, w której mieszkali. Vivian, jak dziesiątki innych dzieci, trafiła do sierocego pociągu. Przygarniali ją ludzie, których nie interesował los małej dziewczynki, tyko to, czy ona potrafi szyć, opiekować się młodszymi dziećmi lub wykonywać inną pracę.
Historię Vivian poznajemy dzięki nastoletniej Molly Ayer, która w ramach prac społecznych musi pomóc staruszce uporządkować strych. Skrzynie na tym strychu kryją wiele skarbów i pamiątek, które przywołają bolesne wspomnienia. Okazuje się również, że przyjaźń nie zna się na metrykach i młoda dziewczyna może być bliską osobą dla dziewięćdziesięciolatki. Tym bardziej wtedy, gdy mają podobne doświadczenia poczucia osamotnienia, odrzucenia i braku zainteresowania.