Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

środa, 31 października 2018

To przez ciebie - Mhairi McFarlane

Poczucie humoru często jest reakcją na negatywne zdarzenia. W ten sposób ratujemy się przed szaleństwem, rozpaczą lub traumą. Życie Delii Moss było ułożone i stabilne – praca w urzędzie, wieloletni związek, wspólne mieszkanie. Delia snuła ślubne plany, ale Paul nie ma zamiaru się oświadczyć. Dziewczyna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i w 10. rocznicę związku poprosiła Paula, żeby się z nią ożenił. I to był początek końca. Późniejsze wydarzenia i decyzje zmieniły nudną egzystencję Delii w pełne niespodzianek życie singielki.
Przeprowadzka, nowa praca, nowe znajomości, szemrane interesy szefa i jeden wkurzający dziennikarz. Delia nie o takim życiu marzyła, ale można się domyślać, że wyjdzie jej to na dobre. Oczywiście o ile nauczy się myśleć o sobie i dbać o swoje szczęście. Wtedy nawet uczuciowy rollerkoster będzie pasjonującą przygodą.
Dużo dobrego humoru i dystansu do siebie bohaterki są mocnymi atutami tej książki. Dobrze się bawiłam poznając Delię i jej świat.

Emma i ja - Elizabeth Flock

Nawet najlepszy temat może być ujęty nieudolnie, a sposób pisania (lub tłumaczenia) potrafi zepsuć to, co miało być zaskoczeniem. Bo jeśli niemal od razu domyślasz się tego, co zostanie powiedziane na końcu powieści, to czytając, myślisz sobie tylko: „miałam rację, miałam rację, miałam rację”.
Jak to napisać, żeby nie zdradzić tego, co w założeniu autorki miało pozostać niewyjaśnione do samego końca? 
Carrie Parker wychowuje się w brutalnej rodzinie, w której ojczym dopuszcza się agresji i przemocy seksualnej, a matka jest obojętna na dziejącą się krzywdę. We wspomnieniach dziewczynki szczęśliwy dom był wtedy, gdy żył jej tata. A później było już tylko źle i jeszcze gorzej. Carrie ma osiem lat, a jej siostra Emma sześć. Język, jakim posługują się dziewczynki, myślenie abstrakcyjne, empatia i odpowiedzialność, za drugą osobę są nieadekwatne do wieku. Gdyby autorka postarzyła bohaterki o 2-3 lata być może ich przemyślenia i decyzje nie byłyby aż tak niewiarygodne. Chociaż zachowanie młodszej Emmy w zasadzie jest nielogiczne i nieprawdopodobne, niezależnie od jej wieku. Emma jest odważna, zbuntowana, nie boi się sadystycznego ojczyma pedofila (mówimy o sześciolatce) i chroni siostrę, a mimo to nie zyskuje akceptacji matki. Gdzie w tym wiarygodność?
To nie jest książka z mojego top. Temat trudny, ale nie niemożliwy do opisania. Niejednokrotnie czytałam powieści, w których wątek molestowania i maltretowania dzieci był przedstawiony w sposób, który wzbudzał silne emocje, zaskakiwał i przywoływał współczucie. Tutaj myślałam tylko o tym, że ta historia jest niewiarygodna i niespójna i że „miałam rację”.

Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek - Mary Ann Shaffer i Annie Barrows

Listy. Kiedyś najważniejsza forma komunikacji na odległość. Kiedy telefony były rzadkością, kiedy dzielące kilometry stanowiły przeszkodę, w listach można było pisać o sobie, o tym co się przydarzyło i opowiedzieć o naszych planach. Oczekiwanie na list to uczucie, którego dziś już nikt nie zna. Zaglądanie do skrzynki, uśmiech na widok koperty z dobrze znanym charakterem pisma. Kiedyś piękna papeteria i różnorakie znaczki. Dziś SMS’y upstrzone emotikonami albo social media. Żałuję, że czas prawdziwych, odręcznych listów już minął. Ale cieszę się, że mogłam tego choć trochę doświadczyć, że dziś mogę pamiętać. A czytając takie książki, jak ta, wiem, co czuli bohaterowie, otrzymując i wysyłając listy.
Juliet Ashton szuka tematu do nowej książki. Niespodziewanie dostaje list od Dawsey’a Adamsa, mieszkającego na wyspie Guernsey. Zaintrygowana Juliet odpisuje Dawsey’owi, a potem zaczyna korespondować z innymi osobami z wyspy, którzy okazują się nietuzinkowi, wyjątkowi i serdeczni. W końcu dziewczyna postanawia odwiedzić nowopoznanych przyjaciół i przekonać się, jacy naprawdę są członkowie Stowarzyszenia miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek. Niezwykła nazwa dla szczególnej organizacji.
Ciepła i mądra książka o przyjaźni w trudnych czasach, o wsparciu, jakie otrzymujemy od innych i o miłości do książek.
Żałuję, że Mary Ann Shaffer napisała tylko tę jedną powieść. Stan jej zdrowia uniemożliwił dokończenie książki, ale z pomocą przyszła jej bratanica Annie Barrows. Muszę przyznać, że wywiązała się z zadania znakomicie i stylem nie odbiega od reszty lektury.