Jak uporać się z największą tragedią, jak może spotkać rodzica - ze śmiercią własnego dziecka? Jak nauczyć się żyć, kiedy nie ma już dla kogo? Jak się po tym pozbierać?
O tym jest ta książka. Michel Rostain był ojcem, ale jego jedyny syn zmarł na zapalenie opon mózgowych. Bohater jego powieści przeżywa dokładnie ten sam dramat. Nie chce rozstawać się ze swoją rozpaczą, nie chce przestać odczuwać bólu i tęsknoty za synem. Użala się nad sobą i dobrze mu z tym. Ale w końcu trzeba się pozbierać. Jakoś.
I w tym pozbieraniu się pomaga mu zmarły syn, obserwując, przemawiając do ojca, zadając mnóstwo retorycznych pytań...
Jeśli mam być szczera, to miałam mieszane uczucia. Momentami podobało mi się bardzo - humor, zmysł obserwacji, uczucia, a chwilami wszystko denerwowało - począwszy od narracji, poprzez fabułę, brak chronologii, tysiące stawianych pytań, aż do przedziwnych punktów zwrotnych. Dużo w tej książce bólu i łez, ale mimo to moje oczy pozostały suche, a myśli dalekie od treści. Mam wrażenie, że Rostain napisał tę książkę bardziej dla siebie niż dla kogokolwiek innego.
Ostatnio przeczytane
niedziela, 30 listopada 2014
wtorek, 18 listopada 2014
W sieci kłamstw - Hilary Norman
Trup ściele się gęsto. To samo narzędzie zbrodni, ten sam schemat działania. I wszystko wskazuje na 14-letnią Cathy. Jednak psycholog Grace Lucca i detektyw Sam Becket wierzą w niewinność dziewczynki. Pytanie, czy wierzyć powinni...
Gdyby całą tę historię skrócić do 300 stron, pozbyć się wątków, które nic nie wnoszą do całości, zminimalizować opisy i uwiarygodnić niektóre decyzje bohaterów, to polecałabym tę książkę każdemu.
Autorka troszkę za bardzo zmodyfikowała zespół Münchhausena, który jako taki polega na wywoływaniu u siebie objawów choroby lub przeniesienie uwagi na dziecko i powodowanie chorób u niego. Tutaj mamy do czynienia z morderstwami, z hipnozą, narkotykami, pozorowaną śmiercią i przedziwnymi zbiegami okoliczności. Jak dla mnie za dużo.
Generalnie trzyma w napięciu, czyta się dobrze, nie od razu wiadomo kto za tym wszystkim stoi, nie można mieć pewności co do Cathy (winna, czy niewinna). I w zasadzie wszystko się składa jak powinno, ale te mankamenty, o których pisałam wcześniej przeszkadzają, rozpraszają i denerwują. A zagadka rozwiązana na długo przed celowym ujawnieniem.
Gdyby całą tę historię skrócić do 300 stron, pozbyć się wątków, które nic nie wnoszą do całości, zminimalizować opisy i uwiarygodnić niektóre decyzje bohaterów, to polecałabym tę książkę każdemu.
Autorka troszkę za bardzo zmodyfikowała zespół Münchhausena, który jako taki polega na wywoływaniu u siebie objawów choroby lub przeniesienie uwagi na dziecko i powodowanie chorób u niego. Tutaj mamy do czynienia z morderstwami, z hipnozą, narkotykami, pozorowaną śmiercią i przedziwnymi zbiegami okoliczności. Jak dla mnie za dużo.
Generalnie trzyma w napięciu, czyta się dobrze, nie od razu wiadomo kto za tym wszystkim stoi, nie można mieć pewności co do Cathy (winna, czy niewinna). I w zasadzie wszystko się składa jak powinno, ale te mankamenty, o których pisałam wcześniej przeszkadzają, rozpraszają i denerwują. A zagadka rozwiązana na długo przed celowym ujawnieniem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)