Nastoletnia Irene przeprowadza się z matką i bratem do Błękitnej Zatoki, gdzie poznaje chłopaka - Ismaela, samotnika z wyboru, zapalonego żeglarza. Wkrótce w okolicy dochodzi do tajemniczego morderstwa, w którym ofiarą jest kuzynka Ismaela i przyjaciółka Irene - Hannah. Młodzi chcą odkryć tajemnicę śmierci dziewczyny, ale muszą się zmierzyć z mrocznym cieniem. Czyj to cień i dlaczego zabija - żeby się tego dowiedzieć muszą zaryzykować życie.
Trochę przygody, trochę pierwszego uczucia i sporo mrocznej tajemnicy. Ciemne moce w walce z miłością. Carlos Ruiz Zafon napisał książkę dla młodzieży, która lubi się bać. Gdybym przeczytała ją w wieku 15-16 lat, pewnie podobałaby mi się bardziej (choć oczywiście nie miałam takiej szansy, bo wtedy jeszcze nie została nawet wydana, a w Polsce ukazała się dopiero w 2011 roku). Dzisiaj uważam, że historia jest trochę naiwna i nazbyt ogólna, a postaci niedopracowane. Niemniej jednak nie jest pozbawiona emocji i ciekawych zwrotów akcji. Tylko ja już jestem w nieodpowiednim wieku dla takiej literatury.
Ostatnio przeczytane
sobota, 28 lutego 2015
środa, 18 lutego 2015
Lato przed zmierzchem - Doris Lessing
Noblistka. I co z tego? Doris Lessing nie zainteresowała mnie
ani jednym słowem, ani jedną myślą. Przeczytałam do końca, bo chciałam już mieć za sobą.
Czekają na mnie inne książki, a nie lubię zostawiać spraw nieskończonych -
dotyczy to również literatury. Poza tym w przeszłości kilkakrotnie zdarzało
się, że jakiś fragment, mniejszy lub większy, podobał mi się, mimo że książka
jako całość nie powaliła na kolana. A tutaj, niestety, nic.
Bohaterką jest Kate Brown, kobieta po czterdziestce, która całe
swoje dorosłe życie poświęciła rodzinie. Porzuciła swoje ambicje i plany, żeby wyjść
za mąż i urodzić czwórkę dzieci. Kobieta wydaje się szczęśliwą żoną i matką,
mimo że mąż ją zdradza i to dość oficjalnie w czasie swoich niezliczonych
podróży, a dzieci choć inteligentne wydają się rozpieszczonymi bachorami, które
uważają, że wszystko im się należy.
Historia przesycona jest wynurzeniami i myślami bohaterki o jej życiu, dokonanych wyborach, pragnieniach. Wszystko przeplatane przedziwnym snem o foce [sic], która zdaje się być alegorią jej drogi życiowej. A do tego wszystkiego jakieś nierzeczywiste postaci - trzydziestolatek, który nie chce dorosnąć, sąsiadka nimfomanka, młoda paranoiczka, która nie chce wyjść za mąż i stać się taka jak jej matka. Nic rzeczywistego, nic namacalnego, nic prawdziwego.
Nie wiem z czego wynika tak wielki niesmak po przeczytaniu tej książki. Może z faktu, że feministyczne poglądy leżą bardzo daleko od mojego postrzegania świata. Nie czuję wielu kwestii, o których krzyczą feministki. A może po prostu nie interesują mnie myśli wyrwane z kontekstu, wewnętrzne rozterki kobiety, która jest umiejscowiona w jakichś wyimaginowanych okolicznościach, wśród bardzo dziwnych, nierealnych ludzi. To zdecydowanie nie moja bajka.
Historia przesycona jest wynurzeniami i myślami bohaterki o jej życiu, dokonanych wyborach, pragnieniach. Wszystko przeplatane przedziwnym snem o foce [sic], która zdaje się być alegorią jej drogi życiowej. A do tego wszystkiego jakieś nierzeczywiste postaci - trzydziestolatek, który nie chce dorosnąć, sąsiadka nimfomanka, młoda paranoiczka, która nie chce wyjść za mąż i stać się taka jak jej matka. Nic rzeczywistego, nic namacalnego, nic prawdziwego.
Nie wiem z czego wynika tak wielki niesmak po przeczytaniu tej książki. Może z faktu, że feministyczne poglądy leżą bardzo daleko od mojego postrzegania świata. Nie czuję wielu kwestii, o których krzyczą feministki. A może po prostu nie interesują mnie myśli wyrwane z kontekstu, wewnętrzne rozterki kobiety, która jest umiejscowiona w jakichś wyimaginowanych okolicznościach, wśród bardzo dziwnych, nierealnych ludzi. To zdecydowanie nie moja bajka.
poniedziałek, 2 lutego 2015
Magiczny ogród - Sarah Addison Allen
Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Podobno. Ale
rodzina na wpływ na nas samych, warunkuje nasze decyzje, uzależnia wybory.
Jak opisać złożoność rodzinnych powiązań prostymi słowami? Sarah Addison Allen to potrafi.
Clarie i Sydney są siostrami, ale nigdy nie były ze sobą związane.
Clarie ma niewypowiedziany żal do młodszej siostry, właściwie odkąd ona się
urodziła. Sydney uciekała przed wszystkim, co wiązało ją z rodziną Waverley'ów. Bo byli inni,
dziwni, i wszyscy o tym wiedzieli. Uciekała przed przeszłością w coraz bardziej
mroczną przyszłość. Clarie przeciwnie – szukała stabilizacji, zapuszczała
korzenie, chciała upodobnić się do swojej babci, sądząc, że tylko w ten sposób
może utrzymać swoją tożsamość. Nie chciała zmian, bała się rozczarowań, nie
lubiła tego, co odchodzi.
Niezwykła książka. Nietuzinkowa, cudowna w swej prostocie. Zwyczajne
słowa, bez wydumanych określeń. Prosta historia, wartka akcja. Bez tajemnic,
bez intrygi. Wspomnienia, decyzje, klarowne charaktery. Cudowne postaci –
zakochałam się z Evanelle, fantastycznej kobiecie, która ma dar dawania czegoś
innym osobom. Tak już jest, że czasem musi komuś coś dać. Bywa, że to coś odmienia
czyjeś życie, czasem wskazuje drogę, a niekiedy po prostu się przydaje. Każda Waverley'ówna ma jakiś niezwykły
dar. Clarie dba o ogród rodziny, o dom, do którego pragnie przynależeć. Potrafi
gotować, jak jej babcia, chociaż to gotowanie jest jak czary. Z roślin, które hoduje
w swoim magicznym ogrodzie robi potrawy, które mają wpływ na innych – otwierają
ich umysły, pobudzają uczucia lub dają jasność widzenia. Wokół Clarie pełno
jest smaków, zapachów, skrzących się kolorów. I mnóstwo uczuć i obaw. Jaki dar
ma Sydney? A jaki jej córka Bay? Każda z nich jest inna i ma coś innego do
zaoferowania światu.
Nie ma w tej książce zbędnych słów, przegadania, mądrzenia się, co
nie znaczy, że jest głupiutka i małostkowa. Wręcz przeciwnie – jest kilka zdań,
które uderzają swoją mocą, jak jabłka z magicznej jabłonki. Słowa uciekają i
nie można oprzeć się wrażeniu, że historia zbyt szybko się kończy. To była
wielka przyjemność pobyć w magicznym ogrodzie i przez chwilę być częścią
rodziny Waverley.
Subskrybuj:
Posty (Atom)