Noblistka. I co z tego? Doris Lessing nie zainteresowała mnie
ani jednym słowem, ani jedną myślą. Przeczytałam do końca, bo chciałam już mieć za sobą.
Czekają na mnie inne książki, a nie lubię zostawiać spraw nieskończonych -
dotyczy to również literatury. Poza tym w przeszłości kilkakrotnie zdarzało
się, że jakiś fragment, mniejszy lub większy, podobał mi się, mimo że książka
jako całość nie powaliła na kolana. A tutaj, niestety, nic.
Bohaterką jest Kate Brown, kobieta po czterdziestce, która całe
swoje dorosłe życie poświęciła rodzinie. Porzuciła swoje ambicje i plany, żeby wyjść
za mąż i urodzić czwórkę dzieci. Kobieta wydaje się szczęśliwą żoną i matką,
mimo że mąż ją zdradza i to dość oficjalnie w czasie swoich niezliczonych
podróży, a dzieci choć inteligentne wydają się rozpieszczonymi bachorami, które
uważają, że wszystko im się należy.
Historia przesycona jest wynurzeniami i myślami bohaterki o jej życiu, dokonanych wyborach, pragnieniach. Wszystko przeplatane przedziwnym snem o foce [sic], która zdaje się być alegorią jej drogi życiowej. A do tego wszystkiego jakieś nierzeczywiste postaci - trzydziestolatek, który nie chce dorosnąć, sąsiadka nimfomanka, młoda paranoiczka, która nie chce wyjść za mąż i stać się taka jak jej matka. Nic rzeczywistego, nic namacalnego, nic prawdziwego.
Nie wiem z czego wynika tak wielki niesmak po przeczytaniu tej książki. Może z faktu, że feministyczne poglądy leżą bardzo daleko od mojego postrzegania świata. Nie czuję wielu kwestii, o których krzyczą feministki. A może po prostu nie interesują mnie myśli wyrwane z kontekstu, wewnętrzne rozterki kobiety, która jest umiejscowiona w jakichś wyimaginowanych okolicznościach, wśród bardzo dziwnych, nierealnych ludzi. To zdecydowanie nie moja bajka.
Historia przesycona jest wynurzeniami i myślami bohaterki o jej życiu, dokonanych wyborach, pragnieniach. Wszystko przeplatane przedziwnym snem o foce [sic], która zdaje się być alegorią jej drogi życiowej. A do tego wszystkiego jakieś nierzeczywiste postaci - trzydziestolatek, który nie chce dorosnąć, sąsiadka nimfomanka, młoda paranoiczka, która nie chce wyjść za mąż i stać się taka jak jej matka. Nic rzeczywistego, nic namacalnego, nic prawdziwego.
Nie wiem z czego wynika tak wielki niesmak po przeczytaniu tej książki. Może z faktu, że feministyczne poglądy leżą bardzo daleko od mojego postrzegania świata. Nie czuję wielu kwestii, o których krzyczą feministki. A może po prostu nie interesują mnie myśli wyrwane z kontekstu, wewnętrzne rozterki kobiety, która jest umiejscowiona w jakichś wyimaginowanych okolicznościach, wśród bardzo dziwnych, nierealnych ludzi. To zdecydowanie nie moja bajka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz