Czy można uciec od swoich pragnień, od marzeń, od niepowodzeń? Mabel i Jack próbują odciąć się od tego, co im w życiu nie wyszło. A nie wyszło im jedno - stracili przedwcześnie urodzone dziecko. I to wydarzenie położyło cień na całym ich życiu. Chcą uciec, zaszyć się gdzieś, gdzie nikt ich nie zna. Wybierają Alaskę, która jawi im się jako kraina spokojna, cicha i oderwana od cywilizacji.
Sęk w tym, że ani Alaska nie jest taka, jak ją sobie wyobrażali, ani ucieczka tak prosta, jak założyli. Nigdy bowiem nie wyzbyli się marzeń o dziecku i zabrali te pragnienia ze sobą. A tam, w bieli padającego śniegu pojawiła się w ich życiu dziewczynka. Dziecko śniegu, o której Mabel słuchała w dzieciństwie bajki.
Smutna historia o nieuchronności zdarzeń i o wielkiej sile zawiedzionych nadziei. Baśniowa historia, niedopowiedziana, z pogranicza realnego świata i krainy magii.
Dla mnie ta historia ma drugie dno, wcale nie ukryte głęboko. Nie da się uciec od siebie samego i swoich przeżyć. Trzeba stawić im czoło i zmierzyć się z niepowodzeniami. Dopiero kiedy jesteśmy szczerzy wobec siebie i swoich bliskich, można podnieść się po tragedii i iść naprzód, nawet jeśli ciągniemy za sobą jakąś pustkę serca.
Ostatnio przeczytane
wtorek, 29 września 2015
piątek, 18 września 2015
My - David Nichols
Zawsze kiedy skończę książkę, która mnie poruszyła, nie umiem zebrać myśli i znaleźć słów, żeby o niej coś sensownego napisać. Bo jak w kilku zdaniach opisać złożoność relacji między małżonkami, którą autor misternie buduje przez 400 stron? Jak wyłuskać te najważniejsze uczucia, które towarzyszą bohaterom przez całą powieść?
Douglas Petersen wyrusza z żoną i synem w podróż po Europie. Chcą zwiedzić najsłynniejsze muzea, zobaczyć najpiękniejsze dzieła sztuki. Ta podróż ma być jednocześnie ostatnimi rodzinnymi wakacjami przed wyjazdem Albiego na studia. Wszystko jest zaplanowane, opłacone, uzgodnione. Ale plan wyjazdu zaczyna się sypać jeszcze przed rozpoczęciem podróży, bo ukochana żona Douglasa ma inny pomysł na resztę życia, niż on założył.
W tym krótkim tytule, w tym małym słowie MY zawiera się wszystko co ważne w tej rodzinie - uczucia, narastające konflikty, różny punkt widzenia, pragnienia, marzenia i obawy. To jest słodko-gorzka historia z nutą genialnego humoru. Tutaj smutek miesza się z radosnymi wspomnieniami, nadzieja z zazdrością, czyste rodzicielskie uczucia wystawiane są na ciężką próbę relacji międzypokoleniowych. To jest książka, przy której można śmiać się przez łzy. I myśleć o tym, jakimi sami jesteśmy rodzicami, małżonkami i jakimi byliśmy dziećmi dla swoich rodziców.
Douglas Petersen wyrusza z żoną i synem w podróż po Europie. Chcą zwiedzić najsłynniejsze muzea, zobaczyć najpiękniejsze dzieła sztuki. Ta podróż ma być jednocześnie ostatnimi rodzinnymi wakacjami przed wyjazdem Albiego na studia. Wszystko jest zaplanowane, opłacone, uzgodnione. Ale plan wyjazdu zaczyna się sypać jeszcze przed rozpoczęciem podróży, bo ukochana żona Douglasa ma inny pomysł na resztę życia, niż on założył.
W tym krótkim tytule, w tym małym słowie MY zawiera się wszystko co ważne w tej rodzinie - uczucia, narastające konflikty, różny punkt widzenia, pragnienia, marzenia i obawy. To jest słodko-gorzka historia z nutą genialnego humoru. Tutaj smutek miesza się z radosnymi wspomnieniami, nadzieja z zazdrością, czyste rodzicielskie uczucia wystawiane są na ciężką próbę relacji międzypokoleniowych. To jest książka, przy której można śmiać się przez łzy. I myśleć o tym, jakimi sami jesteśmy rodzicami, małżonkami i jakimi byliśmy dziećmi dla swoich rodziców.
Subskrybuj:
Posty (Atom)