Podobno każdy zasługuje na miłość. Być może, ale Josie nigdy
jej nie dostała – ani od patologicznych rodziców, ani od zdemoralizowanych
braci. Kiedy Josie poznała Michaela, myślała, że los już na zawsze się do niej
uśmiechnął. Kochali się, marzyli, tworzyli, uzupełniali się. Do czasu, kiedy
Michael popełnił samobójstwo, jego ostatni ważny projekt. Josie pogrąża się w
żalu i bólu, obwinia się i zastanawia się, co było przyczyną. W trakcie
poszukiwań odpowiedzi odkrywa, że nie znała prawdziwego Michaela, że niewiele o
nim wiedziała. Tak samo mało jak jego matka Meredith. Obie przeżywają stratę i
każda z nich chce dowiedzieć się jak najwięcej o człowieku, którego kochały. Nie
wiadomo jednak czy uda im się nawiązać porozumienie.
To jest ciężka powieść. Snuje się i dłuży w tej pośmiertnej
rozpaczy. Są tutaj trudne charaktery Josie i Meredith, wyimaginowany świat
miłości między Josie i Michaelem, skomplikowane relacje między matką i synem, zawiła
historia ich rodziny. Do końca nie wiadomo, czy Josie uda się dojrzeć światełko
w tym tunelu, czy życie bez Michaela jest w ogóle możliwe.
Nie umiem zdecydować komu mogłabym polecić tę książkę. Jest
w niej coś wartościowego, ale jest zbyt trudna dla młodego czytelnika, zbyt
przygnębiająca dla smutnych dorosłych i zbyt ponura dla szczęśliwych i
spełnionych. Nie wiem, w jakim stanie ducha trzeba być, żeby tę powieść w pełni
docenić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz