Zamysł tej książki był świetny, a pytania, które postawiłam
nie są bez znaczenia.
Justine i Matt mają idealne życie – piękny dom, świetna
praca, wyczekane dzieci. W natłoku codziennych obowiązków nie zauważają, że coś
złego dzieje się z ich synem. Brak uwagi i skupienie na nowo narodzonej córce, doprowadzają
do tragedii. Justine postanawia wyjechać z miasteczka i ukryć się w domu swojej
babci. Jednak tam również dopada ją przeszłość.
Rodzicielstwo to strasznie trudna sprawa. Wychowujemy swoje
dzieci najlepiej jak potrafimy, ale wiele złych rzeczy i tak się wydarza. Czyja
to wina?
Wiele decyzji bohaterów tej książki nie jest dla mnie
zrozumiałych, dlatego trudno mi było im kibicować. W granicach mojej moralności
i miłości rodzicielskiej nie mieści się odwrócenie się od swojego dziecka,
nawet w tych okolicznościach, jakie zostały przedstawione.