Absolutnie świetna książka. Nawet nie tyle poprzez konstrukcję czy jakąś niezwykłą narrację. Jest świetna za sprawą tajemnicy do rozwikłania i wyjątkowego rozwiązania tej historii. Poza tym śledztwo Zoe wydaje się być bardzo wiarygodne. Nie ma tutaj nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności i odkrytego po latach pamiętnika. Jest za to skrupulatne zbieranie informacji i zestawienie ich z tym, co wcześniej było wiadomo. Naprawdę dobry thriller.
Ostatnio przeczytane
czwartek, 29 sierpnia 2019
Nie pozwól mu odejść - Kathryn Croft
Zoe i Jack wiedli szczęśliwe życie w pobliżu Londynu do czasu, aż ich młodszy syn Ethan utonął w rzece razem ze swoim kolegą. Po tym zdarzeniu, które uznano za nieszczęśliwy wypadek, rodzina wyprowadza się do stolicy. Tutaj, gdzie nic nie przypomina już Ethana Zoe, Jack i ich starszy syn … składają swoje życie na nowo. Po trzech latach od śmierci chłopca, Zoe otrzymuje anonimowe SMS’y, w których ktoś sugeruje, że śmierć jej syna nie była wynikiem przypadku. Policja nie bierze tego na serio, mąż bagatelizuje problem, więc Zoe, pozostawiona sama sobie, chce dociec prawdy. Musi dowiedzieć się, co działo się w życiu jej syna przed wypadkiem.
piątek, 16 sierpnia 2019
Sonia - Magdalena Louis
Dzisiaj sporo wiemy o pedofilii, o mechanizmach, którymi posługują się molestujący dzieci, o tym, w jaki sposób budują zaufanie ofiary. Mimo to nadal nie potrafimy zrozumieć, jak łatwo w pułapkę pedofilów wpadają ludzie dorośli, opiekunowie dzieci. Zamykają oczy, nie chcąc widzieć tego, co niewygodne, niezrozumiałe. Chcą trwać w swoim własnym bezpieczeństwie, czasem uzależnieni finansowo od oprawcy, czasem dla prestiżu i kariery, a niekiedy z czystej bezsilności. Mężczyźni często wytrząsają się o tym, co by zrobili z takim pedofilem, gdyby dorwali go w swoje ręce, kobiety lubią oceniać inne kobiety zadając oskarżające pytanie: „Gdzie była wtedy matka?!”, ale prawda jest taka, że często naszą reakcją jest milczenie, niedowierzanie lub po prostu brak zrozumienia.
Dziś jesteśmy dużo bardziej świadomi, jako społeczeństwo, a mimo to często nadal ślepi na krzywdę dzieci.
W PRL-u ochrona dzieci przez skrzywdzeniem była jeszcze trudniejsza. Ludzie chcieli, żeby wszystko co niewygodne zostało w czterech ścianach, żeby nikt się nie dowiedział. Księża byli autorytetami, ojciec był żywicielem rodziny, niemal równy Bogu, ojczym, wujek, sąsiad – mężczyźni, bez których kobieta była narażona na złe spojrzenia sąsiadek, na ostracyzm, na plotki. Jak w takim świecie mówić głośno o tym, że w moim domu, w mojej rodzinie dochodzi do molestowania seksualnego dziecka?
W taki świat, miniony, ale ciągle żywy w mentalności wielu z nas, zabiera nas autorka. Maluje obrazy, które moje pokolenie doskonale pamięta – zapracowana, zmęczona mama, ciasnota w mieszkaniach, dym papierosowy na zasłonkach w kwiaty, białe podkolanówki co niedziela i ślepe zapatrzenie w mężczyznę, nawet jeśli pił i bił.
Sonia jest młodszą córką państwa Hamerów. W 1979 roku Sonia i jej o pięć lat starsza siostra spędzają ostatnie święta Bożego Narodzenia w pełnej, normalnej jak na tamte czasy rodzinie. Dzień później ich ojciec opuszcza dom i wyjeżdża z kochanką do Ameryki. Matka dziewczynek musi od tej pory sama utrzymać dom i wychować córki. Wsparcie otrzymuje od matki księdza, którą dość często gości w swoim domu. To jej stara się przypodobać, to jej opowiada o swoich problemach. To smutne życie przytłoczyło ją tak bardzo, że nie zauważa, jak jej młodsza córka zmienia się i jakie sygnały wysyła, jak niemo prosi o pomoc.
Bardzo dobra, mocna książka. Wwierca się w serce i umysł czytelnika, nie pozostawia obojętnym, zmusza do otworzenia oczu. Po jej przeczytaniu czujemy się w obowiązku patrzeć i słuchać uważniej.
Dziś jesteśmy dużo bardziej świadomi, jako społeczeństwo, a mimo to często nadal ślepi na krzywdę dzieci.
W PRL-u ochrona dzieci przez skrzywdzeniem była jeszcze trudniejsza. Ludzie chcieli, żeby wszystko co niewygodne zostało w czterech ścianach, żeby nikt się nie dowiedział. Księża byli autorytetami, ojciec był żywicielem rodziny, niemal równy Bogu, ojczym, wujek, sąsiad – mężczyźni, bez których kobieta była narażona na złe spojrzenia sąsiadek, na ostracyzm, na plotki. Jak w takim świecie mówić głośno o tym, że w moim domu, w mojej rodzinie dochodzi do molestowania seksualnego dziecka?
W taki świat, miniony, ale ciągle żywy w mentalności wielu z nas, zabiera nas autorka. Maluje obrazy, które moje pokolenie doskonale pamięta – zapracowana, zmęczona mama, ciasnota w mieszkaniach, dym papierosowy na zasłonkach w kwiaty, białe podkolanówki co niedziela i ślepe zapatrzenie w mężczyznę, nawet jeśli pił i bił.
Sonia jest młodszą córką państwa Hamerów. W 1979 roku Sonia i jej o pięć lat starsza siostra spędzają ostatnie święta Bożego Narodzenia w pełnej, normalnej jak na tamte czasy rodzinie. Dzień później ich ojciec opuszcza dom i wyjeżdża z kochanką do Ameryki. Matka dziewczynek musi od tej pory sama utrzymać dom i wychować córki. Wsparcie otrzymuje od matki księdza, którą dość często gości w swoim domu. To jej stara się przypodobać, to jej opowiada o swoich problemach. To smutne życie przytłoczyło ją tak bardzo, że nie zauważa, jak jej młodsza córka zmienia się i jakie sygnały wysyła, jak niemo prosi o pomoc.
Bardzo dobra, mocna książka. Wwierca się w serce i umysł czytelnika, nie pozostawia obojętnym, zmusza do otworzenia oczu. Po jej przeczytaniu czujemy się w obowiązku patrzeć i słuchać uważniej.
sobota, 3 sierpnia 2019
To, co nas dzieli - Anna McPartlin
Z Anną McParlin jest trochę tak, jak z Jojo Moyes – po kilku dobrych, choć niedostrzeżonych książkach, wydaje absolutną perełkę, bestseller, w którym czytelnicy się zakochują. Wtedy wydawnictwo decyduje się opublikować jej wcześniejsze tytuły, choć niektórym czytelnikom wydaje się, że to kolejne, które napisała.
W PL najpierw pojawiły się Ostatnie dni Królika, które wyszły spod pióra autorki w 2015 r., potem Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu i kolejno To, co nas dzieli, które powstało cztery lata wcześniej. Uważam, że jeśli chce się porównywać książki jednego autora, trzeba wziąć pod uwagę kolejność ich powstawania. Nie wspominając o szerszym kontekście, o okolicznościach, inspiracjach, momencie życia pisarza. Niełatwo zagłębić się we wszystkie detale, ale chronologii nie można pominąć. Bo przecież autor rozwija się, poprawia swój warsztat, bazuje na doświadczeniu oraz na odbiorze swoich poprzednich książek. Jest mnóstwo rzeczy, które wpływają na kolejne jego dzieła. Jeśli umieścimy ocenianą książkę w odpowiednim miejscu na osi twórczości pisarza, łatwiej o właściwe wnioski.
Anna zawsze porusza trudną tematykę – pojawia się śmierć, strata bliskiej osoby, niełatwe relacje rodzinne. Ale to, co wyróżnia tę autorkę, to niezwykłe poczucie humoru i lekkość w opowiadaniu o tym, co najtrudniejsze.
Eve Hayes i Lily Brennan – niegdyś najlepsze przyjaciółki, nierozłączne. Nic nie wskazywało na to, żeby cokolwiek miało je rozdzielić. Zawsze się wspierały, pomagały sobie, zawsze blisko siebie. Nawet wtedy, gdy Lily wyjeżdża, by w czasie wakacji zarobić na studia, piszą do siebie niemal codziennie. Te listy tłumaczą czytelnikowi to co stało się w przeszłości, a co miało wpływ na życie tych dwóch fantastycznych dziewczyn. Coś, co je rozdzieliło na dwadzieścia lat.
Główną osią powieści jest czas współczesny - Eve osiągnęła zawodowy sukces i zmęczona życiem na świeczniku wraca do Dublina. Kiedy po poważnym wypadku trafia do szpitala okazuje się, że jej dawna przyjaciółka pracuje tam, jako pielęgniarka. To spotkanie po latach daje szansę na naprawienie relacji między kobietami i na to, by życie obu znowu wróciło na właściwe tory.
Fantastyczna książka. Zabawna, a jednocześnie trudna i niebanalna. Będę niecierpliwie czekała na kolejne lub poprzednie książki tej autorki, po które, mam nadzieję, sięgnie wydawnictwo HarperCollins Polska.
W PL najpierw pojawiły się Ostatnie dni Królika, które wyszły spod pióra autorki w 2015 r., potem Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu i kolejno To, co nas dzieli, które powstało cztery lata wcześniej. Uważam, że jeśli chce się porównywać książki jednego autora, trzeba wziąć pod uwagę kolejność ich powstawania. Nie wspominając o szerszym kontekście, o okolicznościach, inspiracjach, momencie życia pisarza. Niełatwo zagłębić się we wszystkie detale, ale chronologii nie można pominąć. Bo przecież autor rozwija się, poprawia swój warsztat, bazuje na doświadczeniu oraz na odbiorze swoich poprzednich książek. Jest mnóstwo rzeczy, które wpływają na kolejne jego dzieła. Jeśli umieścimy ocenianą książkę w odpowiednim miejscu na osi twórczości pisarza, łatwiej o właściwe wnioski.
Anna zawsze porusza trudną tematykę – pojawia się śmierć, strata bliskiej osoby, niełatwe relacje rodzinne. Ale to, co wyróżnia tę autorkę, to niezwykłe poczucie humoru i lekkość w opowiadaniu o tym, co najtrudniejsze.
Eve Hayes i Lily Brennan – niegdyś najlepsze przyjaciółki, nierozłączne. Nic nie wskazywało na to, żeby cokolwiek miało je rozdzielić. Zawsze się wspierały, pomagały sobie, zawsze blisko siebie. Nawet wtedy, gdy Lily wyjeżdża, by w czasie wakacji zarobić na studia, piszą do siebie niemal codziennie. Te listy tłumaczą czytelnikowi to co stało się w przeszłości, a co miało wpływ na życie tych dwóch fantastycznych dziewczyn. Coś, co je rozdzieliło na dwadzieścia lat.
Główną osią powieści jest czas współczesny - Eve osiągnęła zawodowy sukces i zmęczona życiem na świeczniku wraca do Dublina. Kiedy po poważnym wypadku trafia do szpitala okazuje się, że jej dawna przyjaciółka pracuje tam, jako pielęgniarka. To spotkanie po latach daje szansę na naprawienie relacji między kobietami i na to, by życie obu znowu wróciło na właściwe tory.
Fantastyczna książka. Zabawna, a jednocześnie trudna i niebanalna. Będę niecierpliwie czekała na kolejne lub poprzednie książki tej autorki, po które, mam nadzieję, sięgnie wydawnictwo HarperCollins Polska.
Subskrybuj:
Posty (Atom)