Bardzo lubię takie książki Diane. Moralnie niejednoznaczne, naznaczone cierpieniem, empatią i poświęceniem. I stawiające pytania – czy moje szczęście jest ważniejsze od szczęścia innych? Czy mam prawo budować swoje życie na gruzach życia drugiego człowieka?
Przyjaciółka Joelle D’Angelo, Mara, doznaje rozległego wylewu w czasie porodu. Dochodzi do uszkodzenia mózgu, przez co kobieta nie może prowadzić normalnego życia. Mimo rehabilitacji i najlepszej opieki jej stan się nie zmienia, a mąż Mary, Liam, musi sam opiekować się ich synkiem. Joelle stara się wspierać Liama, a bliskość i troska, jaką sobie okazują zbliża tych dwoje do siebie. W poczuciu winy Liam decyduje się ograniczyć kontakty z Joelle. Ona sama, chcąc za wszelką cenę uratować zdrowie przyjaciółki, by w ten sposób ukoić wyrzuty sumienia, sprowadza uzdrowicielkę – kobietę, która kiedyś uratowała jej życie.
Bardzo piękna historia miłosna. I nie mam tu na myśli tylko relacji między kobietą a mężczyzną. Skomplikowana, wzruszająca, dająca do myślenia – czy w imię miłości można wszystko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz