Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

niedziela, 31 maja 2020

Pszczelarz z Aleppo - Christy Lefteri

Temat migrantów co jakiś czas pojawia się w przestrzeni publicznej, generując coraz to nowych specjalistów w tej dziedzinie. O migrantach każdy ma jakieś zdanie. I o tym, dlaczego decydują się na niebezpieczną podróż, dlaczego narażają swoje życie i życie swoich dzieci, czego szukają w Europie. Rzadko widać w tym wszystkim konkretnego, pojedynczego człowieka, bo go po prostu nie znamy.
Christy Lefteri sama pochodzi z rodziny imigrantów, a jej debiutancka książką jest efektem pracy, jaką podjęła w centrum dla uchodźców w Atenach. Ta historia mogła zdarzyć się naprawdę.
Nuri i Afra mieszkają z synem w Aleppo. Kiedy wybucha w wojna w Syrii, a na miasto spadają bomby, ich syn ginie, a oni podejmują decyzję o wyjeździe. Nie jest im łatwo porzucić dom, pszczoły i ukochaną okolicę. Jednak Nuri wie, że jedynym ich ratunkiem jest podróż do Wielkiej Brytanii, gdzie czeka na niego kuzyn Mustafa. Rzeczywistość Nuriego miesza się ze wspomnieniami, z tym, co się wydarzyło i z tym, czego nie ma, z opowieścią o podróży.
To nie jest łatwa lektura zarówno ze względu na tematykę, jak i sposób narracji. Dużo dialogów, myśli, przeżyć. Ale warto zanurzyć się w niej, by dostrzec, że każdy człowiek ma swoją historię, swoją, często trudną, przeszłość, która przywiodła go do miejsca, w którym się znalazł. A to, co go spotka dzisiaj, może mieć wpływ na jego późniejsze decyzje i wybory.

piątek, 22 maja 2020

Dziewczynka, która wypiła księżyc - Kelly Barnhill

Czasami sięgam po książki dla młodzieży, a czasem nawet po takie, kierowane do najmłodszych. Wracam do tytułów mojego dzieciństwa, albo wypatruję nowych, które mogłabym później polecić moim dzieciom.
Nie wiem gdzie i kiedy trafiłam na ten tytuł, ale pomyślałam, że odrobina baśni jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Dobra czarownica Xan mieszka w lesie wraz z dwoma smokami. Co roku mieszkańcy pobliskiego Protektoratu składają jej w ofierze najmłodsze ze swoich dzieci, sądząc, że ta ofiara uchroni ich przed atakami wiedźmy. Xan oddaje znalezione dzieci na wychowanie rodzinom mieszkającym po drugiej stronie lasu. Jedno z nich przypadkowo zostaje nakarmione światłem księżyca, przez co dziewczynka zyskuje niezwykłą moc. Xan postanawia sama wychować tę małą. Kiedy dziewczynka dorasta, trudno zapanować jej nad wewnętrzną magią, a jej przybrana rodzina znajduje się w niebezpieczeństwie.
Nie spodobała mi się ta historia. I nie chodzi nawet o to, że cała zanurzona jest w baśniowej konwencji (wiedźmy, smoki, magia, itd.), ale autorka trochę za bardzo zagmatwała tę opowieść, biorąc pod uwagę do jakiego odbiorcy skierowana jest ta książka. Tu nie ma prostych wniosków, czytelnego przesłania. Są drażniące, dziwne imiona i ukryty morał, że smutek jest potrzebny i musi być przepracowany.

 

poniedziałek, 11 maja 2020

Złodziejka książek - Markus Zusak

Nie trzeba być świadkiem, żeby wiedzieć, co wtedy się działo. Nie trzeba przeżyć, żeby wracać do tamtych czasów. II wojna światowa - czas apokalipsy. Coraz mniej wśród nas żywych świadków tej strasznej historii. I wydaje się, że wraz z nimi odejdzie świadectwo prawdy. Markus Zusak urodził się wiele lat po wojnie, w 1975 roku, a jego książka opisuje tamte zdarzenia z perspektywy kogoś, kto był obecny w każdej strasznej chwili wojny, z perspektywy Śmierci. Ten niezwykły pomysł narracji ma wielką zaletę – oswaja to, co niewyobrażalne. Okrucieństwo wojny zostaje przedstawione jako czas wyjątkowo wytężonej pracy dla Śmierci. Jak On się musiał wtedy napracować, w ilu miejscach być, ile dusz przenieść na drugą stronę. Czasem jednak spotykał tych, którzy nie skończyli jeszcze swojego czasu na ziemi. Liesel Meminger spotkał trzykrotnie. I to Śmierć opowiada nam jej historię.
Liesel kradnie książki. Dosłownie. Pierwsza, „Podręcznik grabarza” jest jej elementarzem. Z niej uczy się czytać, poznaje litery, składa je w słowa, uczy się znaczeń. Opis pogrzebowych rytuałów jest jej przepustką do świata słowa pisanego. Liesel kocha książki i całe jej życie jest z nimi związane.To jest przepiękna historia o dojrzewaniu, o miłości, o przyjaźni niezwykłej, silniejszej od podziałów i ideologii, historia o wojnie i śmierci, a jednocześnie o życiu, wartym by je przeżyć. Przepiękna opowieść, poruszyła moje serce.

wtorek, 5 maja 2020

Telefon od anioła - Guillaume Musso

To jest jedna z tych książek, których kompletnie nie rozumiem. Nie wiem, co było zamysłem autora – czy to miał być romans, obyczajówka, thriller, skąd pomysł na dziwaczny, nieprzystający do treści tytuł (i nie mogę zwalić winy na polską wersję tytułu, bo francuskie L'appeal de l'ange nie jest wcale lepsze od naszego rodzimego Telefonu od anioła).
Madeline i Jonathan dosłownie wpadają na siebie na lotnisku i przez przypadek zamieniają się telefonami. Grzebanie w czyjejś prywatności i poznawanie na odległość było całkiem przyzwoitym początkiem nowej znajomości. Problem zaczął się wtedy gdy do splecionych historii tych dwojga ludzi został dołączony wątek kryminalny. Coś, co stanowiło przeszłość ich obojga. Okazuje się, że jeśli połączą siły, wymienią się informacjami, będą w stanie odkryć, co stało się z zaginioną Alice Dixon.
Wydaje mi się, że autor chciał trochę za dużo, że przedobrzył. Ni to romans, ni to kryminał. A wszystko dość nieprawdopodobne i zagmatwane. Nie mam problemu z tym, że coś jest zbiegiem okoliczności lub zahacza o realizm magiczny, o ile taka jest konwencja utworu. Tutaj mam wrażenie, że autor zbyt beztrosko potraktował granice gatunków literackich.