Zbiór opowiadań o kobietach, siostrach, żonach. O ich pragnieniach, spostrzeżeniach i tęsknotach. I to tyle, jak dla mnie.
Oj, ciężko czytało mi się tę lekturę. Tak dzieje się zawsze, gdy trafi w moje ręce książka "za bardzo o niczym". W ten sposób nazywam wszystkie te lektury, w których nie ma treści, nie ma historii, tylko jakieś tam przemyślenia, zbiór słów, bez początku, środka, końca. W Siostro, siostro jest kilka ciekawych fragmentów, kilka dobrze zapowiadających się obrazów. I to wszystko. Na obietnicy dobrej książki się skończyło. Ale najciekawsze, że w samej treści znalazłam doskonałe zdanie na recenzję: grube książki lubiłam szczególnie, bo cienkie czytałam jednym tchem, nie zdążając się w nich rozsmakować, grube natomiast samym swoim wyglądem pieściły wyobraźnię, obiecując głębokie, niemal narkotyczne zanurzenie w ufnie otwarte przede mną cudze życie. I właśnie dlatego forma literatury, jaką są opowiadania nie przemawia ani do mojej wyobraźni, ani do mojego czytelniczego serca. Zanim wejdę po kolana w jakąś opowieść, to ona już się kończy, urywa. Już jej nie ma, zanim na dobre zamieszka w mojej głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz