Po niedawnej lekturze Chłopca z latawcem, z radością i wyczekiwaniem sięgnęłam po najnowszą powieść Hosseiniego - I góry odpowiedziały echem. Nie szkoda mi było, ponieważ na półce stoi jeszcze nie ruszona poprzednia jego książka.
Ponownie weszłam w przepięknie namalowany świat emocji, których tło stanowi historia i kultura Afganistanu. Zaczyna się baśniowo, potem autor prowadzi nas przez krótką historię 10-letniego chłopca Abdullaha i jego 3-letniej siostry Pari. Rodzeństwo darzy się niezwykłą miłością i szacunkiem. Ich więź jest niezwykle silna. Niestety dzieci zostają rozdzielone i wydaje się, że nie ma szans, by ponownie się spotkały. Kolejno poznajemy historię stryja dzieciaków i jego pracodawcy. Pojawia się jeszcze młody lekarz, dalej przyrodni brat Abdullaha i Pari oraz kolejne osoby, kolejne pokolenia.
Historia o tyle piękna, co zagmatwana. Próbowałam poznać tych wszystkich, którzy pojawiają się na kartach powieści, ale sporo postaci do końca pozostało mi obcych. Czytałam ich imiona, poznawałam strzępy z ich życia, fragment, który miał mi zobrazować sytuację, w której się znajdują i być przyczyną kolejnych zdarzeń. Jednak za chwilę musiałam się pożegnać z tymi bohaterami, by poznać kolejnych i kolejnych. Za dużo jak dla mnie. Wolałabym, żeby autor skupił się na tej jednej wiodącej historii, ażeby bohaterowie tej powieści zagościli na jej kartach na dłużej, aby ich pojawienie się miało sens. Wolałabym poznać całą historię kochającego się rodzeństwa, a nie tylko jej urywki. Piękna, dobra relacja, która łączyła tych dwoje nie powinna zatracić się w pobocznych wątkach. Brakowało mi klamry, która spinałaby to wszystko. Myślałam, że taką będzie pan Markos, ale nawet on nie był wspólnym mianownikiem dla tak wielu historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz