Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

wtorek, 8 kwietnia 2014

Taniec z gronostajem – Maryla Ścibor Marchocka

Krystyna samotnie wychowywała córkę. Wiktor był kolegą jej siostry. Spotkali się po latach, zaczęli pisać do siebie (on mieszkał w Holandii, ona w Polsce). Początek był piękny, aż do przesady – listy pełne ozdobników, czułości, świetne relacje z dzieckiem. Po ślubie Wiktor pokazał swoją prawdziwą twarz – pijaka i sadysty.
Krystyna tkwi w toksycznym związku ze względu na dzieci, z poczucia obowiązku, z chorej miłości i z braku perspektyw. A autorka próbuje pokazać mechanizmy jej myślenia, próbuje wytłumaczyć DLACZEGO kobiety takie jak Krystyna nie odchodzą.
I było by całkiem dobrze, gdyby nie to, że temat potraktowany jest skrótowo i pobieżnie. Bohaterka umieszczona jest w realiach życia za granicą, bez języka, przyjaciół, rodziny. A nawet kiedy się ta rodzina pojawia, to staje po stronie Wiktora, mimo oczywistych faktów, świadczących o jego brutalności wobec żony. I o ile te realia emigracji w jakiś sposób tłumaczą Krystynę, to nijak ma się to do kobiet, które nie wyjechały za mężem, a ciągle są bite, poniewierane, przestraszone we własnym domu. Za mało mechanizmów psychologicznych, za mało "przed" i "pomiędzy". W książce tak naprawdę są dwa etapy – zaraz po ślubie (picie, bicie, znęcanie) i po powrocie do Polski (terapia, wychodzenie z toksycznego uzależnienia od męża-despoty). Ale nic nie tłumaczy dlaczego Krystyna zgodziła się na ten związek (bo kilka patetycznych listów nie może tego tłumaczyć) i nie wiadomo co się stało, jakie procesy zaszły w bohaterce, że zdecydowała się odciąć od tego życia. Tak nagle zaczyna jej się wszystko układać, tak nagle mąż przestaje się jej sprzeciwiać, przestaje ją bić za krzywe spojrzenie.
Jest w tej książce parę świetnych obserwacji i wniosków, ale tak trudne tematy jak alkoholizm, przemoc domowa, uzależnienie od związku, toksyczna miłość, powinny być potraktowane głębiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz