Sylwia została adoptowana jako mała dziewczynka. Niewiele
pamięta z tamtego okresu, strzępy wspomnień o matce. Dzisiaj, dorosła Sylwia szuka
spokrewnionego dawcy, którego szpik mógłby uratować jej życie. W poszukiwaniach
pomaga jej dziennikarka Pola, która ma z Sylwią więcej wspólnego niż jej się
wydaje.
Język tej powieści jest oszczędny, urywany. Czytając, czułam
się trochę zagubiona, tak jak Pola, która nie umie znaleźć swojego miejsca w
życiu rodziny. Odtrącona, inna, niewystarczająco kochana. Gdzie jest klucz do
wszystkich odpowiedzi i czy Pola w ogóle chce go szukać?Sama historia Sylwii, jej wyborów, zakrętów życiowych nie porwała mnie specjalnie. Życie Poli poznajemy przy okazji, niecelowo. A być może to byłaby właściwa perspektywa. Nie wiem. Czegoś mi brakuje, coś umknęło.
Poza tym jest coś nienaturalnego w pisaniu o współczesnym świecie mediów, o Internecie. A tutaj ten świat jest kluczowy dla historii Sylwii i jest środowiskiem naturalnym dla Poli. Zawsze kiedy czytam o mediach społecznościowych lub telewizji, mam wrażenie, że to nie jest wdzięczna materia literacka. Jest taka jałowa, nieplastyczna.
Na pewno jest to książka wartościowa, ważna. Dotyka niełatwych relacji matka-dziecko, tym trudniejszych, gdy nie ma między nimi więzi. Mówi o kształtowaniu charakteru człowieka w zależności od środowiska, w którym się wychowuje, o byciu niedopasowanym, o poszukiwaniu korzeni. Tylko jakoś mało tu emocji bohaterów. Nie wiem czym się kierowali, co było przyczyną ich decyzji. Czuję niedosyt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz