Taki właśnie problem pojawia się w tej książce – historia,
która mnie poruszyła, po której przeczytaniu długo nie mogłam poukładać sobie w
głowie, jak to jest możliwe. I to jeszcze tak niedawno, bo w latach 60. ubiegłego
wieku.
Jane jest młodą opiekunką społeczną, która wbrew woli
swojego męża lekarza, podejmuje pracę w ośrodku społecznym i opiekuje się
najbiedniejszymi, białymi i kolorowymi. Ivy natomiast to nastoletnia
dziewczyna, chora na łagodną epilepsję, opiekująca się rodziną – opóźnioną siostrą,
jej kilkuletnim synem, a także wspierająca schorowaną babkę. Zgodnie z
obowiązującymi w Karolinie Północnej przepisami, Jane ma doprowadzić do
sterylizacji Ivy, ponieważ dziewczynka ma niski poziom IQ, choruje na
epilepsję, pochodzi z biednej rodziny, która żyje z zasiłku społecznego i
weszła w wiek rozrodczy, a państwo nie chce mieć na utrzymaniu więcej dzieci.
Jane musi dokonać wyboru pomiędzy tym, co zgodne z prawem i „słuszne dla
społeczeństwa”, a tym, co uczciwe wobec Ivy.
Niezwykła historia, wielowątkowa, choć obracająca się wokół
krzywdzącego prawa panującego jeszcze niedawno w USA, ale również w Szwecji i
innych krajach. Diane napisała poruszającą opowieść o tych, którzy powinni być
przez państwo chronieni i wspierani, a zostali brutalnie okaleczeni, bez ich
zgody i wiedzy, w imię źle pojętego interesu publicznego, kiedy ci lepiej
sytuowani, lepiej urodzeni, roszczą sobie prawo do decydowania o losie innych. Ta
książka dotknęła mojego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz