Co byś zrobił, gdybyś nocą w lesie natknął się na samochód na poboczu drogi, a w nim zobaczył samotną kobietę? Większość pewnie chciałby powiedzieć, że zatrzymałoby się i rycersko uratowało niewiastę z opresji. Ale prawda jest taka, że niewiele osób, niezależnie od płci, zapytałoby czy potrzebna jest pomoc. Nie wiem, czy bohaterkę tłumaczy fakt, że sama była kobietą, noc była ciemna, padał deszcz, a w tym miejscu nie było zasięgu. Trochę zbyt dużo tych usprawiedliwień. Jeśli nie chcesz czegoś zrobić, po prostu tego nie rób, a jeśli potrzebujesz wytłumaczenia, podaj jeden powód, a nie kilka. Wtedy twój brak działania jest bardziej wiarygodny niż kumulacja przeszkód.
Cass Anderson nie zatrzymała się w ciemnym lesie i nie pomogła kobiecie w aucie. A potem okazało się, że ta kobieta nie żyje. Została zamordowana. Co więcej Cass ją znała, więc poczucie winy targa jej sumieniem. Wkrótce okazuje się, że ktoś próbuje zmącić spokój bohaterki i zaczyna nękać ją głuchymi telefonami, a ona zaczyna wątpić w to, co podsuwa jej pamięć.
Czy to jest dobra książka czy nie będzie zależało od tego, komu uwierzysz – czy Cass, która widzi rzeczy coraz bardziej nieprawdopodobne, czy jej mężowi, który z troską próbuje przywrócić żonę na racjonalne tory.
Mnie ta historia nie urzekła, a jej zakończenie uważam za nieporozumienie – absolutnie nieprawdopodobne i płytkie. Zabrakło zaskoczenia i emocji, które niezbędne są przy gatunku jakim jest thriller psychologiczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz