Czytałam kiedyś o dwóch starszych, owdowiałych kobietach, które zamieszkały razem, by wspierać się w późnych latach życia. Ponieważ nie były spokrewnione, spotkały się z bardzo nieprzyjemnymi komentarzami ze strony sąsiadów. Zastanawiałam się wtedy, gdzie kończy się granica ludzkiego wścibstwa. Dlaczego zajmuje nas tak bardzo życie znajomych lub osób, które po prostu czasem widujemy, a sprawy naszych bliskich kompletnie nas nie obchodzą. Co nam daje prawo do komentowania tego, co ktoś inny robi w czterech ścianach własnego domu?
Samotność ludzi dojrzałych jest tematem tej książki. To, jak próbują sobie z nią radzić i jak są oceniani przez lokalne społeczeństwo i przez rodzinę.
Addie i Louis mieszkają w niewielkim miasteczku. Pewnego dnia Addie proponuje sąsiadowi, żeby przechodził do niej na noc. Miał dotrzymać jej towarzystwa w noce, kiedy samotność najbardziej jej dokucza. Chodziło jej o towarzystwo, o to, by mieć kogoś, z kim można porozmawiać, pośmiać, by wypełnić ciszę domu. Jednak reakcja otoczenia i syna Addie, stawia ich w sytuacji, gdy muszą zdecydować, czy iść pod prąd, czy poddać się i na nowo mieścić się w znormalizowanych ramach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz