Bussi przyzwyczaił mnie już do tego, że to, co wydaje się oczywiste i jednoznaczne, wcale takie nie jest.
Jamal przyjechał do Yport, żeby na tamtejszych wzgórzach przygotowywać się do ulrtamaratonu, najtrudniejszego biegu na świecie. W trakcie porannego treningu widzi dziewczynę na zboczu klifu. Chwilę później dziewczyna leży na skalistej plaży. Czy to było samobójstwo czy Jamal ją zepchnął? I jaki to ma związek ze śledztwem sprzed 10. laty, kiedy ten sam scenariusz rozegrał się w tym samym miejscu?
Jamal ma niewiele czasu, by udowodnić swoją niewinność. Ktoś prowadzi go jak po sznurku, podrzucając mu kolejne wskazówki dotyczące morderstwa sprzed lat. Nie wiadomo tylko, czy powinien temu ufać.
Ze względu na mnogość wątków i bohaterów, na ich role i powiązania, trudno jest zauważyć, kiedy ten z pozoru zwykły kryminał zamienia się w thriller psychologiczny, po czym płynnie przechodzi w nieoczywisty romans, by na nowo zagłębić się w skomplikowaną intrygę. Zdradzę, że zakończenie nie mieści się ramach „i żyli długo i szczęśliwie”. Zakończenie, jak przystało na mistrza, zaskakuje, wyjaśnia wszystkie wątki i wzrusza.
Ostatnio przeczytane
środa, 31 lipca 2019
poniedziałek, 22 lipca 2019
Nie otwieraj oczu - Josh Malerman
Czy można zginąć od samego patrzenia? Na świecie pojawia się COŚ, co sprawia, że ludzie, którzy to zobaczą wpadają w amok i najpierw zabijają innych ludzi, a potem siebie. Niezależnie od tego, czy patrzą na to bezpośrednio, czy poprzez soczewkę, czy nawet poprzez nagrany obraz. Ci którzy chcą przetrwać muszą nauczyć się żyć z zamkniętymi oczami. Jedną z takich osób jest Malorie. Kiedy następuje eskalacja niewyjaśnionych śmierci, dziewczyna odkrywa, że jest w ciąży. Musi ukryć się w ciemności, aby nie zobaczyć tego, co zabija, by przeżyć i dać życie swojemu dziecku.
Po tej lekturze naszła mnie myśl, że im dziwniejszą wymyślisz fabułę, tym mocniejsze musi być zakończenie. To COŚ zabija, ale nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo co to jest, ani skąd się wzięło, dokąd zmierza, jaki ma cel. Te pytania nie znalazły odpowiedzi, a moim zdaniem czytelnik zasługuje na wyjaśnienie. Całkowicie pominięto rolę osób niewidomych, które w tej historii powinni mieć kluczowe znaczenie i to oni powinni prowadzić widzących – role i definicja niepełnosprawności powinny być odwrócone. No i zakończenie, tak grzeczne i tak bez polotu, że nie miało szansy mnie zaskoczyć, ani mną wstrząsnąć.
Potencjał tej książki był ogromny, ale autor nie umiał wykorzystać swojego świetnego pomysłu.
Po tej lekturze naszła mnie myśl, że im dziwniejszą wymyślisz fabułę, tym mocniejsze musi być zakończenie. To COŚ zabija, ale nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo co to jest, ani skąd się wzięło, dokąd zmierza, jaki ma cel. Te pytania nie znalazły odpowiedzi, a moim zdaniem czytelnik zasługuje na wyjaśnienie. Całkowicie pominięto rolę osób niewidomych, które w tej historii powinni mieć kluczowe znaczenie i to oni powinni prowadzić widzących – role i definicja niepełnosprawności powinny być odwrócone. No i zakończenie, tak grzeczne i tak bez polotu, że nie miało szansy mnie zaskoczyć, ani mną wstrząsnąć.
Potencjał tej książki był ogromny, ale autor nie umiał wykorzystać swojego świetnego pomysłu.
piątek, 12 lipca 2019
Czarownice z Salem Falls - Jodi Picoult
Mam specjalną półkę z nieprzeczytanymi książkami Jodi. I choć wracam do niej dosyć często, to ciągle mam wrażenie, że nic z niej nie ubywa.
Tym razem postanowiłam przeczytać Czarownice z Salem Falls. Tytuł i nazwa miasteczka nieprzypadkowa i jednoznacznie kojarząca się z książką Arthura Millera. Motywem łączącym te dwie powieści, oczywiście oprócz wątku magii, jest wyrządzona krzywda, której nie można odkupić.
Jack St. Bride jest nauczycielem WF w prywatnej szkole dla dziewcząt. Za sprawą zakochanej w nim uczennicy zostaje oskarżony o molestowanie nieletniej. Po namowach adwokata, przyznaje się do winy i spędza kilka miesięcy w areszcie. Chcąc zapomnieć o przeszłości, próbuje znaleźć miejsce, gdzie będzie mógł zacząć od nowa. Zatrudnia się jako pomywacz w małej restauracji w Salem Falls. Niestety historia lubi się powtarzać i Jack staje się obiektem westchnień jednej z miejscowych nastolatek. Kiedy zostaje oskarżony o gwałt i ponownie musi stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, postanawia bronić prawdy o sobie.
Lubię prawne aspekty u Jodi. Amerykański system prawny ma więcej wspólnego z teatrem niż z balet trzylatków. Domyślam się, że obraz może być przerysowany, jednak ogólnie oddaje, jak wiele w procesie zależy od umiejętności aktorskich prokuratora i adwokata. Zupełnie jakby byli na scenie przed publicznością.
Zakończenie tej historii może być zaskoczeniem (jak to często u Jodi), ale nawet, jeśli wpadniecie na nie sami, nie poczujecie żadnej satysfakcji.
Tym razem postanowiłam przeczytać Czarownice z Salem Falls. Tytuł i nazwa miasteczka nieprzypadkowa i jednoznacznie kojarząca się z książką Arthura Millera. Motywem łączącym te dwie powieści, oczywiście oprócz wątku magii, jest wyrządzona krzywda, której nie można odkupić.
Jack St. Bride jest nauczycielem WF w prywatnej szkole dla dziewcząt. Za sprawą zakochanej w nim uczennicy zostaje oskarżony o molestowanie nieletniej. Po namowach adwokata, przyznaje się do winy i spędza kilka miesięcy w areszcie. Chcąc zapomnieć o przeszłości, próbuje znaleźć miejsce, gdzie będzie mógł zacząć od nowa. Zatrudnia się jako pomywacz w małej restauracji w Salem Falls. Niestety historia lubi się powtarzać i Jack staje się obiektem westchnień jednej z miejscowych nastolatek. Kiedy zostaje oskarżony o gwałt i ponownie musi stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, postanawia bronić prawdy o sobie.
Lubię prawne aspekty u Jodi. Amerykański system prawny ma więcej wspólnego z teatrem niż z balet trzylatków. Domyślam się, że obraz może być przerysowany, jednak ogólnie oddaje, jak wiele w procesie zależy od umiejętności aktorskich prokuratora i adwokata. Zupełnie jakby byli na scenie przed publicznością.
Zakończenie tej historii może być zaskoczeniem (jak to często u Jodi), ale nawet, jeśli wpadniecie na nie sami, nie poczujecie żadnej satysfakcji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)