Bussi przyzwyczaił mnie już do tego, że to, co wydaje się oczywiste i jednoznaczne, wcale takie nie jest.
Jamal przyjechał do Yport, żeby na tamtejszych wzgórzach przygotowywać się do ulrtamaratonu, najtrudniejszego biegu na świecie. W trakcie porannego treningu widzi dziewczynę na zboczu klifu. Chwilę później dziewczyna leży na skalistej plaży. Czy to było samobójstwo czy Jamal ją zepchnął? I jaki to ma związek ze śledztwem sprzed 10. laty, kiedy ten sam scenariusz rozegrał się w tym samym miejscu?
Jamal ma niewiele czasu, by udowodnić swoją niewinność. Ktoś prowadzi go jak po sznurku, podrzucając mu kolejne wskazówki dotyczące morderstwa sprzed lat. Nie wiadomo tylko, czy powinien temu ufać.
Ze względu na mnogość wątków i bohaterów, na ich role i powiązania, trudno jest zauważyć, kiedy ten z pozoru zwykły kryminał zamienia się w thriller psychologiczny, po czym płynnie przechodzi w nieoczywisty romans, by na nowo zagłębić się w skomplikowaną intrygę. Zdradzę, że zakończenie nie mieści się ramach „i żyli długo i szczęśliwie”. Zakończenie, jak przystało na mistrza, zaskakuje, wyjaśnia wszystkie wątki i wzrusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz