Czy można zginąć od samego patrzenia? Na świecie pojawia się COŚ, co sprawia, że ludzie, którzy to zobaczą wpadają w amok i najpierw zabijają innych ludzi, a potem siebie. Niezależnie od tego, czy patrzą na to bezpośrednio, czy poprzez soczewkę, czy nawet poprzez nagrany obraz. Ci którzy chcą przetrwać muszą nauczyć się żyć z zamkniętymi oczami. Jedną z takich osób jest Malorie. Kiedy następuje eskalacja niewyjaśnionych śmierci, dziewczyna odkrywa, że jest w ciąży. Musi ukryć się w ciemności, aby nie zobaczyć tego, co zabija, by przeżyć i dać życie swojemu dziecku.
Po tej lekturze naszła mnie myśl, że im dziwniejszą wymyślisz fabułę, tym mocniejsze musi być zakończenie. To COŚ zabija, ale nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo co to jest, ani skąd się wzięło, dokąd zmierza, jaki ma cel. Te pytania nie znalazły odpowiedzi, a moim zdaniem czytelnik zasługuje na wyjaśnienie. Całkowicie pominięto rolę osób niewidomych, które w tej historii powinni mieć kluczowe znaczenie i to oni powinni prowadzić widzących – role i definicja niepełnosprawności powinny być odwrócone. No i zakończenie, tak grzeczne i tak bez polotu, że nie miało szansy mnie zaskoczyć, ani mną wstrząsnąć.
Potencjał tej książki był ogromny, ale autor nie umiał wykorzystać swojego świetnego pomysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz