Dla laika dzieła malarskie są trudne do ogarnięcia. Plamy farb, pociągnięcia pędzlem, struktura obrazu – to wszystko w zasadzie nie ma znaczenia. Przeciętny oglądacz obrazów może jedynie powiedzieć, czy mu się one podobają czy nie. Nie umie stwierdzić, czy coś jest wartościowe, szczególne, unikatowe.
Ta książka jest takim obrazem – niby widzę litery, układają się w słowa i zdania, ale nijak nie mogę pojąć, czemu ma mnie to zachwycać. Powieść, jak powieść. Trochę się dłuży, trochę nudzi. Ale im więcej stron przekartkujesz, im dłużej będziesz obcować z tą sztuką, tym szybciej zrozumiesz, że trzymasz w rękach coś wyjątkowego.
Bear Bavinsky jest wybitnym, ekscentrycznym malarzem amerykańskim. Jest to niezwykle irytująca postać – narcystyczna, egoistyczna i pozbawiona normalności. Bear malował niewiele, ale uchodził za wybitnego artystę. Poza kilkoma obrazami z wczesnego okresu twórczości, nie sprzedawał swoich dzieł. Większość niszczył, uważając, że nie są udane. Marzył, by jego obrazy zawisły w najważniejszych muzeach. Charles był jednym z szesnaściorga dzieci Beara, rozrzuconych po świecie. Zapatrzony w ojca, zakochany w jego sztuce. Chciał być zauważony i doceniony. Na uwadze ojca zależało mu najbardziej. Przez całe życie mierzył się z kompleksem bycia niedoskonałym synem wybitnego rodzica. To ukształtowało go, jako człowieka i artystę.
Początkowo ta książka może znużyć, uśpić czytelnika. Ale im lepiej poznajemy Charlesa, tym bardziej mu kibicujemy. Rozwój wypadków kończący opowieść, rekompensuje początkowe trudy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz