Czy mając dwoje (tak, dwoje) dzieci można pogodzić życie zawodowe z opieką nad nimi i prowadzeniem domu? Dla Katharine, a być może również dla autorki, to jest coś, czego nie da się zrobić. Chaos, nieracjonalne oczekiwania i ciągłe próby ogarnięcia koryta – tak można opisać życie Kate. Na dodatek trafił jej się mąż, który we wspólnym gospodarstwie potrafi obsługiwać jedynie telewizor, choć generalnie bardzo dobrze sobie radzi poza domem.
Miałam nadzieję na lekką komedię, trochę sarkazmu z ciekawą puentą. Niestety ta książka to zbiór stereotypów: matka pracująca jest jakimś dziwadłem, nie da się ogarniać domu i realizować w pracy jednocześnie, facet jest od zarabiania pieniędzy i robienia kariery, a w domu może pomóc, jeśli chce. Nic mnie w tej książce nie rozśmieszyło, nie urzekło. Daleko mi do przewrażliwienia niektórych feministek, ale tutaj naprawdę irytowało stereotypowe przedstawienie ról w związku. A na koniec, a co mi tam, zdradzę, że Kate rzuciła robotę. Bo naprawdę praca zawodowa i wychowywanie dzieci są nie do pogodzenia. Podjęła jedynie słuszną decyzję dla dobra rodziny. To jest puenta godna tej żenującej powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz