Podeszłam do tej książki z pewną rezerwą, jak do wszystkich opowiadań, które miałam okazję czytać. Opowiadania są tym gatunkiem literackim, który zaspokaja potrzeby autora przelania na papier swoich myśli i obserwacji, bez konieczności ubierania ich w zawiłą historię składającą się min 80000 słów. Mnie opowiadania rozdrażniają, mamią i kuszą obietnicą treści, po czym kończą się, zostawiając mnie z moimi oczekiwaniami. Ale tym razem usiadłam do lektury wyposażona w dystans i minimalne wymagania.
Janusz L. Wiśniewski napisał książkę wraz z ośmioma kobietami, autorkami z naszego podwórka. Osiem opowiadań, do których zaproszone kobiety dopisały swoje własne zakończenia. Ten "dalszy ciąg" nie zawsze był rzeczywistym finałem opisanych wcześniej zdarzeń. Czasem zaczynał się w środku poprzedniej historii, a czasem był styczny z jej początkiem.Niekiedy była to po prostu nowa wersja tych samych zdarzeń. Ale każde z tych "zakończeń" miało innego ducha, bo każda z pań pisała we własnym niepowtarzalnym stylu, wkładając w to swoją wrażliwość i talent. Dzięki temu zwyczajne opowiadania zyskały drugie dno i nie kończyły się tak niespodziewanie.
Jestem miło zaskoczona i z czystym sumieniem mogę napisać, że książka mi się podobała. Może nie wzbudziła mojego zachwytu, jak wiele innych lektur Janusza L. Wiśniewskiego, ale cieszę się, że mogłam ją przeczytać. I że mogę ją mieć na swojej półce.
Ostatnio przeczytane
niedziela, 29 marca 2015
czwartek, 19 marca 2015
Jutro - Guillaume Musso
Guillaume lubi bawić się czasem. Ja też lubię takie historie
– z pogranicza magii, trochę zagadkowe, trochę tajemnicze. Ale żeby wszystko
zagrało, każdy szczegół musi być dopięty na ostatni guzik. Bo nie można tak
sobie bezrefleksyjnie zmieniać biegu wydarzeń, nie licząc się z konsekwencjami.
A w Jutro autor zdecydowanie się nie liczył.
Historia klasyczna (o ile można tak powiedzieć o irracjonalnej
możliwości kontaktu z kimś z przeszłości) – Matthew pogrążony jest w żałobie i
depresji, odkąd niemal rok wcześniej stracił w wypadku ukochaną żonę. Matt
kupuje używany laptop i zdumiony odkrywa, że poprzez ten sprzęt może
porozumiewać się z jego poprzednią właścicielką Emmą, mimo że ona żyje w 2010
roku, kiedy on w 2011. Matthew wpada na genialny pomysł, że Emma może ocalić
jego żonę…
Książka na początku mocno przegadana, potem coraz bardziej
zagmatwana. Nie dlatego, że nie można połapać się w zawiłościach czasu i
zdarzeń, ale dlatego, że autor wymyślił skomplikowaną intrygę, tajemnice
rodzinne, miłosne, a rozwiązanie zagadki
pozostawił w rękach młodej kobiety i 16-letniego chłopaka. A na wszystko dał im
tylko 6 dni. Nic jednak nie przeszkadzało mi tak bardzo, jak tworzenie
równoległych światów – jednego, który toczył się zgodnie z pierwotnym zapisem
zdarzeń, drugiego, w którym Emma miała wpływ na bieg przyszłych wydarzeń.
Czytałam kilka książek, w których bohaterowie podróżowali w
czasie, widziałam kilka filmów, gdzie kontakt z inną osobą z
przeszłości/przyszłości był możliwy. Dla Musso to też nie pierwszy raz, kiedy
mierzy się z czasem. Ale moim zdaniem tym razem nie udźwignął tematu.
poniedziałek, 16 marca 2015
Ostatni list od kochanka - Jojo Moyes
Dzisiaj, w dobie Internetu, portali społecznościowych i
wszelkiej maści lokalizatorów, trudno jest nie wiedzieć, co się dzieje z drugim
człowiekiem. Można zadzwonić, wysłać SMS-a, włączyć usługę, która pokaże nam
gdzie jest osoba, której szukamy. Czasem wystarczy wpisać w wyszukiwarkę kilka
trafnych słów, by dowiedzieć się niemal wszystkiego o kimś, kogo chcemy
odnaleźć. Ale kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu trzeba było radzić sobie
inaczej. Jak umówić się na spotkanie z kimś, kiedy ważna jest dyskrecja? Jak
powiadomić kochanego o swojej decyzji? W jaki sposób odnaleźć kogoś, z kim
kontakt urwał się niespodziewanie?
Przed takimi pytaniami Jojo Moyes stawia swoich bohaterów –
Jennifer i Anthonego, ludzi których połączyło głębokie uczucie, ale którzy z
różnych przyczyn mijają się przez wiele lat.
Dziennikarka Ellie próbuje odnaleźć kochanków, zgłębić ich
historię, naprawiając jednocześnie swój świat. Ellie wchodzi w posiadanie kilku
listów miłosnych, które są kluczem do tego, by zacząć dostrzegać dobro w drugim
człowieku i które otwierają oczy na to co jest dobre i na to co niewłaściwe.
Książka napisana przepięknym, filmowym językiem. Miałam
wrażenie, że widzę przesuwające się obrazy, jak w kinie. Widziałam bohaterów,
słyszałam ich słowa, przeżywałam ich dramaty.
Kolejny raz Jojo zawładnęła moim czytelniczym sercem. I
cieszę się na samą myśl, że już za dwa tygodnie ukaże się w Polsce jej
najnowsza powieść Razem będzie lepiej (oryginalny tytuł The One plus One). A na
półce jeszcze zdobyczne dwie poprzednie.
piątek, 6 marca 2015
Echo winy - Charlotte Link
Virginia i Fryderyk są rodzicami 7-letniej dziewczynki. On
rozpoczyna karierę polityczną, ona wychowuje córkę. Małżeństwo zgodne, ciche i
poukładane. W to harmonijnie życie wkrada się Nathan Moore, który żeglując wraz
z żoną dookoła świata w katastrofie trafi cały swój dobytek. Nathan budzi w
Virginii wspomnienia, które chciała ukryć przed światem i samą sobą. W
międzyczasie w miasteczku dochodzi do gwałtów i zabójstw małych dziewczynek.
Czy córka Virginii i Fryderyka jest bezpieczna?...
Przyznam, że jestem zaskoczona. Nie wiem czemu, ale
spodziewałam się książki o tematyce stricte kryminalnej – szukanie sprawcy,
śledztwo, poszlaki, itd. A okazało się, że istotą jest historia małżeństwa, ich
sekrety, wspomnienia, winy z przeszłości, które kładą cień na obecnym życiu. Powiązanych
jest kilka historii, kilka życiorysów. Chronologiczny zapis miesza się z
retrospekcjami. Nie jest to może książka, która dotyka głębi, która trafia w
sam środek wrażliwości, ale czuć, że autorka miała jakiś pomysł, który
konsekwentnie realizuje, budując okoliczności i dramaturgię. Przyjemna lektura,
jeśli można tak powiedzieć o historii, w której czyta się o gwałcie,
morderstwie i zagrożeniu życia dzieci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)