Podeszłam do tej książki z pewną rezerwą, jak do wszystkich opowiadań, które miałam okazję czytać. Opowiadania są tym gatunkiem literackim, który zaspokaja potrzeby autora przelania na papier swoich myśli i obserwacji, bez konieczności ubierania ich w zawiłą historię składającą się min 80000 słów. Mnie opowiadania rozdrażniają, mamią i kuszą obietnicą treści, po czym kończą się, zostawiając mnie z moimi oczekiwaniami. Ale tym razem usiadłam do lektury wyposażona w dystans i minimalne wymagania.
Janusz L. Wiśniewski napisał książkę wraz z ośmioma kobietami, autorkami z naszego podwórka. Osiem opowiadań, do których zaproszone kobiety dopisały swoje własne zakończenia. Ten "dalszy ciąg" nie zawsze był rzeczywistym finałem opisanych wcześniej zdarzeń. Czasem zaczynał się w środku poprzedniej historii, a czasem był styczny z jej początkiem.Niekiedy była to po prostu nowa wersja tych samych zdarzeń. Ale każde z tych "zakończeń" miało innego ducha, bo każda z pań pisała we własnym niepowtarzalnym stylu, wkładając w to swoją wrażliwość i talent. Dzięki temu zwyczajne opowiadania zyskały drugie dno i nie kończyły się tak niespodziewanie.
Jestem miło zaskoczona i z czystym sumieniem mogę napisać, że książka mi się podobała. Może nie wzbudziła mojego zachwytu, jak wiele innych lektur Janusza L. Wiśniewskiego, ale cieszę się, że mogłam ją przeczytać. I że mogę ją mieć na swojej półce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz