Powierzchowna - takie słowo mi tutaj pasuje.
Na usprawiedliwienie mam tylko to, że jest to jedna pierwszych książek Elin.
Na początku klasyk - komuś coś się nie udaje, więc zamyka drzwi starego życia, by szukać szczęścia gdzieś indziej. Tym kimś jest Adrienne - porzucona przez chłopaka, który ogołocił ją z wszelkich pieniędzy. Dziewczyna wyrusza na Nantucket, by tam zatrudnić się w najlepszej na wyspie restauracji Blue Bistro. Już pierwszego dnia spotyka właściciela tejże knajpy, który zakochuje się w niej, ale jakaś specyficzna więź trzyma go przy przyjaciółce z dzieciństwa Fionie. A ta jest szefem kuchni i współwłaścicielem restauracji.
Tyle jeśli chodzi o charaktery i główne postaci.
Nie wyjaśnione są żadne powody, które usprawiedliwiałyby choć w części postępowanie bohaterów. Nie mam nic, czego mogłabym się chwycić, żeby ich poznać i polubić. Czytało się to jak opowiadanie nastolatki, która ma jakiś pomysł na romantyczną historię, ale nie wie się do tego zabrać i wychodzi jej taki nieskładny Harlequin. To nie było dobre spotkanie z Elin Hilderbrand.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz