Może od początku. Uważam, że książki są do czytania. Oczami.
Oczywiście gdybym straciła wzrok, prawdopodobnie słuchałabym audiobooki bez
przerwy, ale póki widzę – wolę czytać. Audiobook tylko w jednym aspekcie
przewyższa książkę: można go słuchać przesiadając się z metra do autobusu, w
czasie podlewania ogródka czy mycia podłogi. Bez przerwy. Nie widzę i nie
słyszę więcej zalet.
To było dziwne doświadczenie, słuchać czyjegoś głosu,
beznamiętnego i przyciszonego. Denerwowałam się, kiedy Karolina Gruszka niewłaściwie
(w moim odczuciu) akcentowała niektóre słowa, zdania lub kiedy czytała zbyt
wolno w sytuacji, gdy rozwój wypadków wymuszał inne tempo.
Nie wiem, ile fragmentów przespałam. I nie dlatego, że
nudziła mnie treść, tylko dlatego, że słuch nie jest tym zmysłem, poprzez który
wchodzę w jakąś historię. Wiem natomiast, że wiele razy musiałam się cofać,
żeby usłyszeć raz jeszcze, czyimi słowami przemawia autorka, czyja relacja jest
mi przedstawiana. Kompletnie pogubiłam się w datach. Nawet nie próbowałam tego ogarnąć.
Przestałam zwracać uwagę na chronologię, bo i tak nie dałabym rady zapamiętać,
o jakim dniu był poprzedni rozdział i czy kolejny jest retrospekcją czy dalszym
ciągiem. Tyle w temacie audiobooka.
Trudno się czyta książkę, która jest bardzo popularna, o której
powiedziano i napisano wiele zachwytów. Oczywiście są też zdania negatywne – że
infantylna, przewidywalna, nudna i że główna bohaterka jest denerwująca. Trudno
jest oderwać się od tych wszystkich opinii, mieć naprawdę swoje zdanie.
Rachel codziennie jeździ tym samym pociągiem – dwa razy
dziennie, o stałej porze. Pociąg zatrzymuje się przed semaforem, prawie zawsze,
i Rachel może obserwować domy położone niedaleko torów. I ludzi, którzy w nich
mieszkają. Wydaje jej się, że ich zna. Układa historię ich życia, zazdrości im
i chciałaby wieść takie szczęśliwe życie, jak oni. Pewnego dnia widzi z pociągu
coś, co nie powinno się zdarzyć. Nie w tym idealnym świecie, którzy stworzyła
we własnej głowie. Nagle Rachel staje się częścią życia ludzi, których
obserwowała, bo tylko ona może pomóc rozwikłać zagadkę zaginięcia Megan.
Lubię takie książki, w których jest wąska grupa bohaterów i
powoli można poznawać ich sekrety, przeszłość, prawdziwą tożsamość. Bez
zbędnych postaci, opisów, historii, które nic nie wnoszą do zasadniczego wątku.
Tutaj wszystko jest jak należy i z każdym krokiem odkrywamy kolejne karty. Dobrze,
że nie ma krystalicznych, idealnych osób. Każdy ma swoją ciemną stronę i nikt
nie jest przedstawiany bezkrytycznie.
Trochę kuleje zakończenie. Rozumiem chęć ostatecznej
konfrontacji, ale przeszkadza mi naiwność ostatnich scen. Oczywiście nie będę
wchodzić w szczegóły.
Generalnie – nie jestem może zachwycona (w dużej mierze
winię za to formę, w jakiej odebrałam tę książkę), ale też nie przyłączę się do
krytycznych głosów mówiących, że historia jest nudna i banalna. Zaciekawiły
mnie zarówno kontekst psychologiczny, jak i kryminalny. Dla mnie duży pozytyw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz