Ostatnio przeczytane

Ostatnio przeczytane

środa, 30 grudnia 2015

Potem - Guillaume Musso

Styl Guillaume Musso spodobał mi się przy pierwszej jego książce, którą czytałam. Niesiona na tej pozytywnej fali chciałam więcej takich spotkań. Niestety kolejne nie przyniosły mi już takiej przyjemności czytania. Wszystko wydaje mi się grubymi nićmi szyte, i choć nigdy nie traktuję literatury zbyt dosłownie, to lubię wierzyć, że czytam coś prawdziwego w sferze uczuć i emocji.
Do Nathana Del Amico przychodzi specyficzny gość – lekarz, który wyznaje mu, że ma wiedzę o tym, kto w krótkim czasie umrze. Nathan ma szansę zmienić swoje życie, pojednać się z rodziną. Początkowo sceptyczny, wkrótce odkrywa, że w tym, co mówi ekscentryczny doktor jest ziarno prawdy.
Nic mnie w tej książce nie wzruszyło, nie pociągnęło za sobą. Nie podobały mi się retrospekcje, symbole i charaktery -  nieskazitelna Mallory, żona Nathana, zagubiony i kochający Del Amico i wszechwiedzący lekarz Garrett Goodrich, którego nic nie zaskoczy.
Zdecydowanie nie po drodze mi ostatnio z Musso.

środa, 16 grudnia 2015

Dzisiaj, jutro, zawsze - Samantha Sotto

Shelley nie potrafi otrząsnąć się po śmierci ukochanego męża. Pewnego dnia w jej domu zjawia się mężczyzna łudząco podobny do Maxa. Twierdzi, że jest jego wnukiem i zabiera Shelley w podróż, by mogła się przekonać, że jej mąż wciąż żyje. W trakcie lotu na Filipiny Shelley opowiada o niezwykłej wycieczce po Europie, w czasie której poznała i pokochała Maxa.
Początek świetny. W ogóle mi nie przeszkadzała myśl, że ktoś kto umarł, żyje sobie gdzieś na drugim końcu świata. Kilka świetnie opisanych przygód głównych bohaterów.
A potem się posypało. Zrobiło się dziwnie i niespójnie. Zaczęły pojawiać się coraz bardziej wymyślne postacie, a całość przestała do siebie pasować. 
Finał miłości Shelley i Maxa jest na granicy jawy i snu, więc też nie przynosi jakiegoś jednoznacznego rozwiązania.
Nie wiem dla kogo jest ta książka – bo ani to romans, ani obyczajówka, ani książka przygodowa czy historyczna. Wszystkiego po trochu i nic w pełni.

wtorek, 8 grudnia 2015

Niebo istnieje... Naprawdę! - Todd Burpo oraz Lynn Vincent

Niekiedy ludzie zastanawiają się po co powstają takie książki? Czemu służą? Bo przecież niewierzący nie nawrócą się po przeczytaniu opowieści, która może być bajką, a wierzący mają nadzieję na Niebo, niezależnie od tego, czy ktoś będzie im opowiadał o swoim cudzie, czy nie. 
Czteroletni Colton trafił do szpitala z rozlanym wyrostkiem. Był operowany, a jego życie stało pod wielkim znakiem zapytania. Mimo że jego serce nie zatrzymało się nawet na chwilę, to jednak chłopiec opuścił swoje ciało, by ten czas wyczekiwania spędzić z Jezusem. Po powrocie okazało się, że Colton wie o sprawach, o których nikt nigdy z nim nie rozmawiał. 
Wg mnie to nie jest książka pisana dla ludzi. Ona jest pisana po to, żeby nie umknęło żadne z ważnych wspomnień Todda i jego rodziny. I nie ma znaczenia, czy ktoś wierzy, że jego syn był w Niebie, czy nie. To jest forma pamiętnika, terapii, dowodu. Jest świadectwem, że cuda się zdarzają, a modlitwa ma wielką moc. Nie narzuca nikomu swojego punktu widzenia. Po prostu opowiada historię, którą każdy potraktuje tak, jak chce. A życie Todda i jego rodziny i tak będzie się toczyć dalej.

piątek, 4 grudnia 2015

Myślę, że cię kocham - Allison Pearson

Kim jest David Cassidy? Kto wie, ręka do góry. Nikt, nic? A ja już wiem – wielka gwiazda amerykańskiej telewizji i wokalista. Idol nastolatek w latach ’70.
David jest w dużej mierze bohaterem tej książki, chociaż nie jest to powieść o nim. David jest tylko przykładem. Takim samym mógłby być Elvis, Zac Efron czy Justin Bieber. Albo ktokolwiek tam jeszcze. Nie wiem, nie jestem w na bieżąco z tym, co teraz podoba się dziewczynom.
Powieść jest o nastolatkach, „przyjaciółkach”, które łączy wspólna pasja, uwielbienie dla idola, o dziewczynach,  które podążają za tym, co modne, aby wtopić się w grupę. I o miłości – tej naładowanej hormonami i tej, do której dziewczyny dojrzewają latami.
Bohaterką jest Petra, która jako 13-latka pokochała młodzieńczą miłością Davida Cassidy’ego. Uwielbiała jego piosenki, wpatrywała się w jego zdjęcia, oglądała z wypiekami na twarzy serial, w którym występował. I szukała wszystkich wiadomości o swoim idolu, jakie pojawiały się w młodzieżowych magazynach. Sęk w tym, że papier przyjmie wszystko, a większość z tych informacji nie była prawdziwa. Co zrobi Petra, kiedy odkryje prawdę? I jak młodzieńcze uwielbienie może wpłynąć na jej dorosłe wybory?
Alisson Pearson opisała uczucia, które targają chyba wszystkimi nastoletnimi sercami we wszystkich pokoleniach. Z różnym natężeniem, ale prawdopodobnie będącymi udziałem każdej młodej dziewczyny. Zmieniają się idole, pojawiają się nowe twarze, nowe głosy, ale uczucia tysięcy, milionów dziewczyn pozostają takie same. Zawsze. Warto spróbować je zrozumieć i przypomnieć sobie o nich, kiedy nasze córki zakochają się za zabój w chłopcu z ekranu.

czwartek, 26 listopada 2015

Przemiana - Jodi Picoult

Trochę mnie dziwi, że Kościół Katolicki nie oprotestował tej książki, jak oprotestował na przykład Kod Leonarda da Vinci czy film s-f Avatar. Jest tu wiele prostych nawiązań do Biblii, wiele odniesień do dogmatów chrześcijaństwa i wszystkie one poddane są w wątpliwość. Nie dosłownie, ale ustami i myślami bohaterów, którzy wątpią, którzy szukają swojej drogi, którzy podważają wszystkie świętości.
Córeczka i mąż June zostają zamordowani. Sprawca, Shay Bourne, zostaje osądzony i skazany, a June czeka na jego egzekucję. Jednak w pewnej chwili oczekiwanie na śmierć mordercy zostaje związane z nadzieją na uratowanie życia drugiej córki June, bo Shay chce oddać jej swoje serce do przeszczepu.
Pełno tu moralnych dylematów i pytań, przed którymi nikt nie chciałby stanąć. Czy serce mordercy może być dobre dla twojego dziecka? Czy można korzystać z czyjegoś altruizmu i nie przebaczyć? Czym jest wiara i skąd w ludziach potrzeba jednoczenia się w religii? A do tego wszystkiego pytania o zasadność kary śmierci.
Jak zawsze u Jodi Picoult pojawia się wiele wątków, skomplikowane dylematy bohaterów i nieoczywiste relacje. A także mocne osądy, niejednoznaczne pod względem moralnym rozwiązania i ulotne myśli.

wtorek, 17 listopada 2015

Małe szczęścia - Erica James

Ta historia dzieje się powoli, sączy, rozdrabnia na różne wątki. Bez pośpiechu, bez zbędnych emocji.
Harriet obiecała kiedyś swojej siostrze, że zaopiekuje się jej dziećmi, w razie gdyby zabrakło im rodziców. Przyrzeczenie musi się wypełnić, kiedy Felicity i jej mąż giną w wypadku samochodowym. Harriet decyduje się porzucić swoje dotychczasowe życie, pracę i wszystko co kocha, aby poświęcić się opiece nad dziećmi, mimo że nigdy nie planowała być matką. Nie czuje się dobrze w tej roli, a co gorsza nie może liczyć na jakiekolwiek wsparcie.
Pojawia się tu dużo wątków, ważnych kwestii – relacje z przyjaciółmi, przeżywanie straty przez wszystkich członków rodziny, poczucie krzywdy, obwinianie innych, bunt i miłość.
Niespiesznie toczy się ta opowieść, co nie znaczy, że jest nudna. Może nie porwała mnie w tym sensie, abym nie mogła doczekać się kolejnych stron, ale nie było też w niej nic, co zniechęcałoby mnie do jej czytania. Taka trochę ciepła historia o tym, jak można przeżywać utratę bliskiej osoby i jak ważne jest dotrzymywanie obietnic.

piątek, 30 października 2015

Królowa słodyczy - Sarah Addison Allen

Co zrobić, kiedy w twojej szafie zamieszka dziki lokator? Brzmi dziwnie, ale właśnie to zdarzyło się Josey – dziewczynie, która poświęciła swoje życie, żeby opiekować się matką, chcąc zasłużyć na jej przebaczenie. Oprócz tego, że Josey jest właścicielką szafy z lokatorem, ma też swoje tajemnice, a największą jest skrytka ze słodyczami i marzenia o podróżach.
To jest cudownie lekka i zabawna historia o zdobywaniu przyjaźni i miłości, o akceptacji samego siebie i o tym, że nawet w uporządkowanym świecie zdarzają się niespodzianki.
Jak zwykle u Allen świat realny współistnieje z magią, światem nadprzyrodzonym i niebywałymi przypadłościami niektórych bohaterów. Wszystko tutaj jest niezwykle wyważone, wiec nie ma obawy, że czytelnik utonie w lukrze romantyzmu albo zanudzi się opisami przyrody. Jest poczucie humoru, są uczucia i są problemy. A przede wszystkim są dobre pomysły autorki na wartką akcję i nieoczywiste rozwiązania.

piątek, 23 października 2015

Ratuj maluchy! Rodzicielska rewolucja - Karolina i Tomasz Elbanowscy

Myślałam, że o akcji Ratuj maluchy wiem wszystko. Myślałam, że nic mnie nie zaskoczy. A jednak. Zderzenie ze światem polityki od kuchni jest porażające. Smutne jest to w jakim kraju żyjemy i kto podejmuje decyzje, które wpływają na życie nas wszystkich.
Karolina i Tomasz Elbanowscy opisują historię, która przywiodła ich do tego miejsca, w którym są dzisiaj. Opisują jak rodził się w nich bunt przeciw wykorzystywaniu dzieci do łatania dziury w ZUS-ie, jak razem z nimi budzili się rodzice w całej Polsce. To jest książka o wielkiej sile ducha, o walce rok po roku o dobrą edukację dla polskich dzieci. Dla wielu ludzi, szczególnie odbiorców głównych mediów, Elbanowscy są szaleni, podburzają społeczeństwo i na pewno są związani z PiS-em. Dla mnie małżeństwo z Legionowa jest źródłem niewyczerpanej siły, determinacji i pokory. Pamiętam, jak pani Karolina błagała Ewę Kopacz o zmianę decyzji w sprawie ostatniej inicjatywy Rodzice chcą mieć wybór. Błagała ją z mównicy sejmowej, chowając do kieszeni całą swoją dumę i dumę wszystkich rodziców. P. premier pozostała niewzruszona.
O akcji Ratuj maluchy dowiedziałam się przy okazji szukania informacji o programie MEN – Wyprawka szkolna, który to program umożliwia nam, jako rodzinie wielodzietnej, ubiegać się o zwrot części wydatków na szkolne podręczniki. Weszłam na ich stronę i wsiąknęłam. Otworzyłam szeroko oczy i nie mogłam już być obojętna. Nie jestem typem społecznika (tak często ludzie to powtarzają), ale o jedno mogę walczyć do upadłego – o moje dzieci. Od tamtej pory, kiedy stoczyliśmy z mężem niemal bój o zwrot za podręczniki, jesteśmy wrogiem nr 1 dla pani pedagog (do dzisiaj nas pamięta). Ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie szczególnie czy p. pedagog lub p. dyrektor będzie odpowiadać na moje „dzień dobry”. Wszyscy powinni sobie uświadomić, że nie walczymy przeciw komuś, tylko walczymy o nasze prawa, również o prawo do decydowania o edukacji naszych dzieci. Ważne jest, żeby móc z nich korzystać i żeby w publicznych szkołach w końcu zaczęto myśleć o dzieciach. W szkołach, samorządach, w rządzie.
Dla inicjatyw Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców nie zrobiłam wiele – raptem kilkaset podpisów (a i to przy ogromnym udziale mojej rodziny), kilka odpowiedzi na apele, jakaś wpłata na ich statutowe działania. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam swoje nazwisko na liście osób wymienionych jako te, które brały udział w akcjach. I zdjęcie moich dzieciaczków. Mąż jest dumny.
Jednej tylko rzeczy brakuje mi w tej książce – nadal nie wiem, co odpisał (i czy w ogóle odpisał) prezydent Komorowski na list otwarty skierowany przez Tomka Elbanowskiego po przegranym głosowaniu o referendum. Sama też byłam autorem listu do prezydenta – oczywiście nie doczekałam się odpowiedzi.
Polecam tę książkę wszystkim Polakom. Nie tylko tym, którzy mają małe dzieci, nie tylko przeciwnikom obecnej koalicji rządzącej, ale również ich wyborcom. A także samym posłom i dziennikarzom, których denerwują działania rodziców w sprawie edukacji. Spójrzcie na siebie naszymi oczami.

Gdzie jesteś, Jimmy? - Caroline Leavitt

Lata 50. XX wieku. 12-letni Jimmy zaginął. Zniknął bez śladu, mimo że widziano jak dotarł bezpiecznie do domu. Policja i mieszkańcy miasteczka rozpoczynają poszukiwania. A obok ciągle dzieje się życie. Są stany depresyjne, jest poczucie wspólnoty, jest działanie, są rozstania, ktoś wyjeżdża, ktoś rozpoczyna związek. Lata mijają…
I właściwie mam ogromny problem z tą książką. Wszystko jest i nie ma niczego. Każdy temat jest potraktowany po macoszemu – i przyjaźń, i pierwsza miłość, i rozstania, i zmieniająca się mentalność społeczeństwa. Zagadka zaginięcia Jimmiego nie jest szczególnie zajmująca i nie stanowi głównego wątku. W ogóle trudno tu o dominujący wątek. Mam wrażenie, że autorka nie udźwignęła tematu, albo nie miała pomysłu, która nić i jakie relacje są dla niej najistotniejsze.

piątek, 16 października 2015

Cudowna moc miłości - Kristin Hannah

Zła miłość - słowa klucze do tej historii.
Mikaela ulega wypadkowi, w wyniku którego zapada w śpiączkę. Kochający mąż próbuje wszystkiego, żeby przywrócić ją do świadomości. Czy można kochać za bardzo?
Nie chcę opowiadać więcej, bo tutaj wszystko kręci się wokół tego pytania. Historia trochę naciągana, trochę przegadana. Jednak jest w tej książce coś mądrego, coś nieuchwytnego. Mimo że nie dzieje się wiele (jakieś tajemnice z przeszłości, pielęgnowanie głębokiego uczucia i więzi rodzinnych), to pojawiają się pytania warte zastanowienia - Jak odróżnić wielką miłość od obsesji? Czy można kochać, nie będąc zakochanym? Czemu popełniamy wciąż te same błędy?
To nie jest książka rewelacyjna, ale nie jest też zła. Można z niej wyciągnąć coś dla siebie, coś, przy czym na chwilę się zatrzymamy.